[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Słucham, sir?- Nie mam teraz czasu dla niezbyt związanego ze sprawą, choć niespokojnego „Orła", ale nie chciałbym go urazić.Jeśli się nie zgłoszę, zadzwoni ponownie, a wtedy chciałbym, żeby mu pan wyjaśnił, że nie zdołał się pan ze mną skontaktować.Oczywiście, kiedy zadzwoni, proszę mi natychmiast przekazać wiadomość od niego.- Z całą przyjemnością, panie majorze.- Słucham?- Ten „Orzeł", który telefonował, był bardzo nieprzyjemny.Wykrzykiwał coś o spotkaniach, na które trzeba przychodzić, skoro się na nie umówiło i że.Słuchając tej diatryby z ust pośrednika, Lin zanotował sobie w pamięci, że jeśli przeżyje tę noc, będzie musiał porozmawiać z Edwardem McAllisterem o zasadach dobrego wychowania w rozmowach telefonicznych, zwłaszcza podczas sytuacji kryzysowych.Cukier wywołuje uśmiech na twarzy, a sól jedynie grymas.- Tak, tak, rozumiem, młody człowieku.Jak by to powiedzieli nasi przodkowie: „Bodajby temu orłowi dziób utkwił w otworze do wypróżnień".Proszę zrobić, jak powiedziałem, a tymczasem - powiedzmy za piętnaście minut - niech się pan połączy z naszym człowiekiem w kinie Pagoda.Kiedy się odezwie, proszę mu podać mój nie zarejestrowany numer z czwartego poziomu, pamiętając oczywiście o włączeniu zabezpieczenia.- Oczywiście, sir.Lin ruszył na wschód Hennessy Road, minął park Southorn i przy Fleming skręcił w Johnston i potem w Burrows Street, gdzie znajdowało się kino Pagoda.Wjechał na parking i zatrzymał się na miejscu zarezerwowanym dla zastępcy kierownika.Umieścił za przednią szybą policyjną przepustkę, wysiadł z samochodu i pobiegł w stronę wejścia.Przy kasie stało zaledwie kilka osób oczekujących na nocny seans filmu „Namiętność Wschodu".Upodobania agenta nieco zaskoczyły majora.Mimo to, nie chcąc zwracać na siebie uwagi w ciągu sześciu minut, jakie mu jeszcze pozostały, ustawił się za trzema mężczyznami czekającymi w kolejce do kasy.Dziewięćdziesiąt sekund później zapłacił za bilet i wszedł do środka.Podał bilet dziewczynie przy drzwiach i stanął przyzwyczajając oczy do ciemności i blasku padającego z odległego ekranu, na którym wyświetlany był film pornograficzny.Był to rzeczywiście bardzo dziwny rodzaj rozrywki jak na człowieka, którego sprawdzał, ale postanowił, że nie będzie wyciągał zbyt pochopnych wniosków w stosunku do żadnego z podejrzanych.Jednakże w tym wypadku było to trudne.I to nie dlatego, że jakoś szczególnie lubił mężczyznę, który teraz znajdował się gdzieś w zaciemnionej sali i wraz z rozgorączkowaną publicznością przyglądał się seksualnej gimnastyce drewnianych pseudoaktorów.Prawdę mówiąc major n i e lubił go, ale po prostu uznawał za jednego z najlepszych wśród swoich podwładnych.Agent był arogancki i nieprzyjemny, ale był również dzielnym człowiekiem.Jego ucieczkę z Pekinu przygotowywano przez osiemnaście miesięcy, a każda godzina, którą spędził w tym czasie w komunistycznej stolicy, zwiększała zagrożenie dla jego życia.Był wyższym oficerem w siłach bezpieczeństwa i miał dostęp do bezcennych informacji wywiadowczych.A poza tym wzruszającym dowodem poświęcenia z jego strony było również to, że uciekając na południe pozostawił ukochaną żonę i córkę.Osłonił je przed podejrzeniami posługując się spalonymi i podziurawionymi pociskami zwłokami, które zidentyfikowano jako jego ciało.Stał się bohaterem Chińskiej Republiki Ludowej, zastrzelonym, a następnie spalonym przez bandę włóczących się chuliganów - typowe zjawisko dla fali przestępczości, która ogarnęła cały kraj.Matka i córka były bezpieczne i utrzymywały się z renty wypłacanej przez rząd, on zaś, jak wszyscy zbiegli prominenci, został poddany naj skrupulatniej szej kontroli, która miała na celu zdemaskowanie potencjalnych szpiegów.W tym wypadku jego arogancja wyszła mu właściwie na dobre.Nie próbował zabiegać o względy - był tym, kim był i to, co zrobił, zrobił dla dobra Chin.Gdyby władze nie przyjęły tego, co miał do zaoferowania, zawsze mógł rozejrzeć się gdzie indziej.Wszystko ułożyło się pomyślnie, oprócz sytuacji jego żony i córki.Władze nie zaopiekowały się nimi tak, jak uciekinier się spodziewał.W związku z tym do miejsca pracy jego żony bez żadnych wyjaśnień zaczęto dyskretnie przekazywać pieniądze.Ona nie mogła się o niczym dowiedzieć, bo gdyby zaistniało choć najmniejsze podejrzenie, że jej mąż żyje, poddano by ją torturom, żeby wydobyć z niej informacje, których nie miała.Wszystko to nie pasowało do psychologicznego portretu podwójnego agenta, bez względu na jego wątpliwy gust, jeśli chodzi o filmy.Pozostawał więc człowiek w Aberdeen, który stanowił dla Lina pewną zagadkę.Ten agent był starszy od innych - niewysoki, zawsze nienagannie ubrany mężczyzna, obdarzpny logiką myślenia były księgowy, okazujący tak wielką lojalność, że Lin omal nie uczynił go swoim powiernikiem.Powstrzymał się jednak, kiedy bliski był podzielenia się z nim informacjami, których nie powinien był zdradzać nikomu.Być może to dziwne uczucie duchowej bliskości wynikało z faktu, że człowiek ten był w podobnym wieku.Z drugiej strony, jak wspaniały mógł to być kamuflaż dla wtyczki z Pekinu! Ożeniony z bogatą Angielką i dzięki temu członek jachtklubu, do którego należeli bogaci i wpływowi przedstawiciele społeczności Hongkongu, ludzie wysoko usytuowani w hierarchii towarzyskiej.Był zawsze na miejscu, wcielona doskonałość [ Pobierz całość w formacie PDF ]