[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Silenzio! wrzasnął, potrząsając nią gwałtownie, rozwścieczony Brązowy Jenkin. Kurwa mać!Tais-toi! Bo wyrwę z ciebie flaki!Nie mogę powiedzieć, żebym poczuł jakiś nagły przypływ odwagi.Przez głowę nie przeleciało mi na-wet co jest, do jasnej cholery! A jednak odtrąciłem ramieniem Kezię Mason, skoczyłem na sofę i kop-nąłem Brązowego Jenkina w okolice obojczyka.Jenkin wypuścił dziewczynkę i zaskrzeczał jeszcze przerazliwiej.Wlepił we mnie swoje białe zrenice,rozszerzył nozdrza i ściągnął do tyłu wargi, a ja zeskoczyłem na podłogę i ciężko dysząc zacząłem krą-żyć wokół sofy.W przeciwieństwie do Brązowego Jenkina, którego zamiary wobec mnie były na pewnodokładnie sprecyzowane, nie miałem pojęcia, co robić dalej.Jenkin zwinął swoje czarne wargi niczymfragmenty pękniętego balonu i obnażył rzędy nierównych, poszczerbionych żółtych zębów, z całą pew-nością dość ostrych, żeby rozedrzeć ciało do kości.Uskakiwałem na prawo i lewo, starając się, aby przezcały czas dzieliła nas sofa, ale nie było to takie łatwe.Brązowy Jenkin pojawiał się raz z jednej, raz z dru-giej strony i działo się to tak szybko, że miałem chwilami wrażenie, jakbym cierpiał na halucynacje albozachwianie rytmu biologicznego.Albo nawet że wszystko to tylko sen. Bękart, bękart, rantipole-rider, oui? Pavian Saugling! Wyrwę z ciebie flaki, co? Rozerwę cię na strzę-py, co? Zerschneiden, ja? bełkotał niezrozumiale pełnym nienawiści głosem, a potem skoczył tak gwał-townie do przodu, że cofnąłem się szybko o dwa albo trzy kroki, zahaczyłem piętą o skraj paleniska i wy-wróciłem z potwornym brzękiem przybory do palenia w kominku. Cofnij się! rozkazała Jenkinowi Kezia Mason. Ten fagas jest mój.Wpadł mi w oko, rozu-miesz?Ale Brązowy Jenkin parsknął, zachichotał i znowu skoczył do przodu.Rozdarł rękaw mojej kurtkii poczułem przecinające skórę, ostre jak drut kolczasty pazury.Ból był tak dotkliwy, że przez ułamek se-kundy wydawało mi się, jakby wyrwał mi ramię.Ale potem, łapiąc kurczowo powietrze, podniosłem rękęi uświadomiłem sobie, że skaleczenie jest dość powierzchowne. Davidzie? jęknął Dennis Pickering, klęcząc z pustymi oczodołami i zakrwawioną twarzą naśrodku dywanu. Nic ci się nie stało, Davidzie? Nic mi nie jest.Czuję się świetnie.Zaraz ci pomogę. Co się tutaj dzieje, Davidzie? Musisz nas stąd wydostać! Słyszysz mnie, Davidzie? Musisz nas stądwydostać! To diabelskie miejsce, to diabelskie sztuczki!139 Och, zamknij w końcu jadaczkę, ty stary gamajdo! wrzasnęła na niego Kezia. Chcesz, żebymci wyrwała płucka przez uszy?Wbrew ostrzeżeniu Kezi Brązowy Jenkin znowu ruszył, chichocząc i kucając, w moją stronę.Ogarnię-ty paniką sięgnąłem za siebie i poczułem pod ręką ciężki pogrzebacz.Wzniecając tuman popiołu pod-niosłem go z paleniska, zamachnąłem się i zdzieliłem Jenkina w ramię.Rozległ się głuchy odgłos, zupeł-nie jakbym walnął w grubą welwetową poduszkę, i z długiego płaszcza posypał się na dywan gęsty deszczmiękkich i szeleszczących niczym sól białożółtawych wszy. Aggh! skurwiel, skurwiel! wrzasnął Jenkin, tupiąc i kręcąc się w kółko. Mój Schulterblatt ge-broch!Zamachnąłem się, żeby uderzyć go ponownie, ale kiedy ciężki czarny pogrzebacz znalazł się nadmoją głową, Kezia Mason podniosła rękę i jakaś nadprzyrodzona siła wyrwała mi go z dłoni.Przeleciałz ostrym wysokim gwizdem przez pokój, wbił się z całej siły w drzwi i utkwił w nich, drżąc jak struna. Lepiej się opanuj, Jenkin ostrzegła ponownie Kezia. Bo wpadnę w złość, ty kurduplu.Tendżentelmen należy do mnie.Brązowy Jenkin zaczął się w odrażający sposób popisywać, chichocząc, sapiąc, szczerząc zęby i plując.Odsunął się niechętnie ode mnie, rozsiewając wszędzie martwe wszy i gnidy i drapiąc się swymi okrop-nymi zakrzywionymi pazurami za uszami. Ich habe Schmerz, belissima.Je suis malade.Okaż mi trochę serca.Hah! hah! hah! Wynoś się razem ze swoim robactwem! zasyczała Kezia.Dosłownie zasyczała, niczym czajnikz gotującą wodą, i po raz pierwszy Brązowy Jenkin cofnął się naprawdę przestraszony [ Pobierz całość w formacie PDF ]