RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Hmm? Czy coś mi grozi? - Edward Chan szeroko otworzył oczy.- Tak, Edwardzie.Przybyliśmy tu, aby dowiedzieć się, w jaki sposób za-pobiec próbie zamachu na twoje życie.Wszyscy spojrzeli na małego chłopca chińskiego pochodzenia, potemznowu na Liama.- Wytłumacz im to wszystko, Beki - powiedział Liam.- Wszystkie danemasz w głowie.Beki potulnie skinęła głową.- Słuchajcie uważnie - zaczęła.- Technologia podróżowania w czasie zo-stanie opracowana w dwa tysiące czterdziestym czwartym roku przez pro-fesora Roalda Waldsteina, który zbuduje pierwszy wehikuł czasu na świe-cie i cofnie się do przeszłości, z której bezpiecznie powróci do domu.Technologia opracowana przez Waldsteina w dwa tysiące czterdziestymczwartym będzie opierała się na pracach teoretycznych opublikowanychw magazynie  Scientific American przez Wydział Fizyki Uniwersytetu wTeksasie w roku dwa tysiące trzydziestym pierwszym.A oto tytuł kluczo- wego artykułu: Energia punktu zerowego: energia z próżni czasoprze-strzennej czy międzywymiarowy przeciek?- Chyba żartujesz? - Zmęczona twarz Kelly ego nagle się rozjaśniła.Whitmore patrzył na oszołomionego dzieciaka, który kucał na ziemi ob-ok.- Jaki ma to w ogóle związek z tym chłopcem?Spokojne, szare oczy Beki spoczęły na Chanie.- Artykuł opublikowany w  Scientific American okaże się plagiatemtwierdzenia matematycznego autorstwa Edwarda Aarona Chana.Prze-stępstwa dopuści się jego promotor.Edward spojrzał na nią z niedowierzaniem.- Ja to zrobię? Naprawdę?- Potwierdzam.Praca magisterska, którą złożysz do recenzji w WydzialeFizyki latem dwa tysiące dwudziestego dziewiątego roku będzie miałaniemal taki sam tytuł.Przełomowego odkrycia dokonasz w wieku dwu-dziestu sześciu lat.Dziekan wydziału, profesor Miles Jackson, będzie pró-bował przypisać sobie autorstwo twojej pracy, gdy kilka miesięcy pózniejzostanie zatwierdzona do publikacji, ale zostanie oskarżony o plagiatwkrótce po ukazaniu się artykułu w gazecie.- Przecież mówiłaś, że przybyliście, aby udaremnić zamach na jego ży-cie.dlaczego ktokolwiek chciałby zabić Chana? - spytał Whitmore.- Edward Chan jest prawdziwym twórcą podróży w czasie - odpowie-działa Beki.- W przyszłości, w dwa tysiące pięćdziesiątym pierwszym ro-ku, instytucje międzynarodowe wprowadzą zakaz prowadzenia prac ba-dawczych nad technologią, która będzie stanowić śmiertelne zagrożeniedla gatunku ludzkiego.Wprowadzenie tych ograniczeń stanie się możliwedzięki wieloletniej kampanii prowadzonej przez Roalda Waldsteina, którystworzy prototyp wehikułu czasu i doskonale zrozumie niebezpieczeń-stwa związane z rozwojem technologii.- Wald.człowiek, który zbuduje pierwszy wehikuł? - spytał jeden zuczniów, groznie wyglądający Latynos.Liam odczytał imię i nazwisko zplakietki przyczepionej do jego piersi: JUAN HERNANDEZ.Beki spojrzała na niego i w milczeniu czekała, aż dokończy myśl.- Po co? - pytał Juan.- Po co najpierw konstruować maszynę, a pózniejdomagać się jej zniszczenia? Przecież to nie mam najmniejszego sensu.- Waldstein nigdy nie ujawni, co zobaczy podczas pierwszej i jedynej po-dróży do przeszłości.nigdy z nikim o tym nie porozmawia - odpowiedziałLiam.- Pierwsza wyprawa w przeszłość zostanie spowita gęstą mgłą ta-jemnicy.Raz ktoś usłyszy tylko, jak starzec mówi, że zajrzał wprost w ot-chłań piekła.- Liam mógł dopowiedzieć kilka słów, mógł dodać, że byćmoże sam, przez kilka sekund, widział to na własne oczy. Beki dokończyła za niego.- Kampania Waldsteina zyska poparcie społeczne.Można z dużą doząprawdopodobieństwa założyć, że jednemu z jego fanatycznych zwolenni-ków uda się w jakiś sposób cofnąć w czasie, znalezć Chana i spróbować gozabić, aby uniemożliwić napisanie artykułu, a przez to zapobiec wynale-zieniu podróżowania w czasie.Po jej słowach zapadła długa cisza, nieśmiało szeleściły tylko koronydrzew, w oddali skrzeczało jakieś stworzenie.Milczenie przerwał Whit-more.- No dobrze.to wszystko jest doprawdy bardzo fascynujące, ale co sięwłaśnie wydarzyło? Gdzie jesteśmy i w jaki sposób wrócimy?Powieki Beki przez chwilę trzepotały.- Współrzędne geopozycyjne nie uległy zmianie.Stoimy dokładnie tam,gdzie staliśmy.- Jasne! - warknął Juan.- Tyle że w Teksasie nie ma dżungli.- Wciąż jesteśmy w tym samym miejscu.- Potwierdził Liam.- Zmieniłasię tylko epoka.Zgadza się, Beki?- Potwierdzam.- Beki dostała kuksańca od Liama.- Tak - poprawiła sięjednostka.- Jeśli Franklyn ma rację, znajdujemy się sześćdziesiąt pięć milionów latprzed naszą erą - powiedział Whitmore, rozluzniając krawat i rozpinającguzik przy kołnierzyku błękitnej koszuli, zaplamionej już pod pachamiciemnymi strużkami potu.- Coś koło tego.- Liam uśmiechnął się słabo.Technik, któremu udało się przeżyć i przedostać przez wymiary chaosu,potrząsnął spuszczoną głową.- No to mamy naprawdę przechlapane!Liam chciał opowiedzieć, że był już w tego rodzaju tarapatach, że możenie wszystko jeszcze stracone, że mają przynajmniej genetycznie wzmoc-nioną, śmiercionośną jednostkę bojową, z wbudowanym superproceso-rem, która co prawda dla niepoznaki została przebrana za gotycką lalęBarbie, ale wciąż może okazać się pomocna.Chłopak zdał sobie jednaksprawę, że z tą dodatkową informacją ich współtowarzysze mogliby jużsobie nie poradzić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl