[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lecieli do Waszyngtonu, bo Joan przed wyruszeniem w dalszą podróżchciała sprawdzić kilka rzeczy w swoim biurze.Kiedy samolot schodził już do lądowania, wybiegła nagle z sypialni.Steward, przypięty już pasami,zawołał na jej widok: Pani Dillinger, lądujemy, niech pani usiądzie!Zmierzyła go spojrzeniem, od którego każda cząsteczka jego krwi ścięła się lodem.Podbiegła do fotelaKinga i potrząsnęła nim. Sean, zbudz się! Słyszysz!Nawet się nie poruszył.Joan usiadła na nim okrakiem i zaczęła go bić po policzkach. Zbudz się, do jasnej cholery!W końcu otworzył oczy, jeszcze nie całkiem przytomny.Kiedy zobaczył, że Joan siedzi na nim, bosai z podkasaną spódnicą, natychmiast oprzytomniał. Rany boskie, Joan, zejdz ze mnie.Nie zamierzam tego robić w samolocie. Głupi jesteś.Chodzi o Mildred Martin odparła.Usiadł prosto, a ona zeszła z niego, opadła na fotel obok i zapięła pasy.Samolot zbliżał się do ziemi. No to mów mruknął King. Mildred powiedziała ci, że Brano zadzwonił do Billa Martina, żeby się pochwalić swoim startem wwyborach, praw da? I że ona też z nim rozmawiała. Tak.I co? Słyszałeś jej głos.Ta kobieta buczy jak syrena przeciwmgielna.Skoro Brano też niedawno jąsłyszał, to w jaki sposób ktoś mógł pózniej do niego zadzwonić i udawać Mildred? Przecież tego głosunie sposób podrobić!King plasnął dłonią w poręcz fotela. Masz rację! Musieliby chyba znalezć taką samą starą pijaczkę i palaczkę. Z migdałkami jak piłki golfowe dorzuciła Joan. To znaczy, że nas okłamała.Sama zadzwoniła do Brano, żeby przyjechał do domu pogrzebowego.Zastanawiałem się już wcześniej, co by było, gdyby ktoś ją udawał w tym pokoju pożegnań i naglezjawiłaby się prawdziwa Mildred.Joan pokiwała głową. To jeszcze nie koniec.Dzwoniłam do Reynoldsa z FBI.Nie powiedział nam wszystkiego.Oni odpoczątku uznali, że Mildred kłamie.Jeszcze szukają czegoś, co definitywnie przesądzi, czy maczała wtym palce, czy nie.Dalej: Martinowie byli niezamożni, więc jakim sposobem było ich stać napielęgniarkę? No, może było, jeżeli nie wzięła drogo odparł King. Jasne.Ale skoro tak, to jako emeryci mieli prawo do zwrotu części kosztów z ubezpieczenia114zdrowotnego. W takim przypadku w ubezpieczalni mieliby jakiś zapis na ten temat podchwycił King. No,ale ona może powiedzieć, że nie starała się o zwrot kosztów, że zapłaciła z własnej kieszeni. To by wyszło na wyciągach bankowych oświadczyła Joan. Reynolds właśnie to sprawdza.Kiedy zapytał o to Mildred, bo chciał jakoś dotrzeć do tej pielęgniarki, odpowiedziała bardzopokrętnie.Nie naciskał, bo nie chciał jej spłoszyć, ale agenci cały czas obserwują jej dom, oczywiście zodpowiedniej odległości. Jeśli to wszystko jest prawdą, to ona może nawet wiedzieć, gdzie jest Brano mruknął King.Kiedy samolot wylądował i zatrzymał się, zadzwoniła komórka Joan. Tak. Słuchała przez minutę, podziękowała i spojrzała na Kinga z uśmiechem. Kurczę, ci zFBI naprawdę potrafią czasem zdziałać cuda, kiedy trochę pomyślą.Nie ma śladu w ubezpieczalni, niema przelewów bankowych ani wypłat gotówki z konta Martinów.A najlepsze jest to, że Bili Martinmiał polisę na życie, wartą pół miliona dolarów.Mildred jest jedyną spadkobierczynią.Wiedzieli o tymjuż przedtem, ale ponieważ Bili i tak był umierający, a polisę miał od lat, nie wzięli tego motywu poduwagę.Zamierzają ją zwinąć.To ona dzwoniła do Brano, prawdopodobnie z budki. Nie mogę jakoś uwierzyć, że zabiła męża dla pieniędzy powiedział King. Miałem wrażenie,że była mu autentycznie oddana. Wiesz co, Sean, mimo całej swojej inteligencji tak naprawdę nie masz zielonego pojęcia, do czegosą zdolne kobiety stwierdziła Joan.44Michelle zgłosiła się do biura terenowego Secret Service w Waszyngtonie, gdzie oznajmiono jej, żespędzi teraz co najmniej pół roku za biurkiem. Mam trochę zaległego urlopu i chciałabym go przedtem wykorzystać poprosiła swojegoprzełożonego.Ten pokręcił głową. Ale dlaczego? spytała. Przecież w biurze i tak nie ma dla mnie roboty! Przykro mi, Mick, to przyszło z góry. Od Waltera Bishopa? Wybacz, nie mogę powiedzieć.Michelle udała się więc prosto do biura Bishopa, żeby stawić mu czoło w bezpośredniej rozmowie.Co w końcu miała do stracenia? Jego pierwsze słowa były niezbyt zachęcające. Wyjdz warknął. Tylko dwa tygodnie urlopu, Walter.Należą mi się i chcę je wykorzystać. Chyba kpisz.Masz tu siedzieć na tyłku, żebym mógł cię przypilnować. Nie jestem dzieckiem i nie potrzebuję żadnego pilnowania. Już ci mówiłem, że i tak ci się upiekło odparł. I trzymaj się z daleka od Seana Kinga, dobrzeci radzę. A co, będziesz mi też wybierał przyjaciół? Przyjaciół? Wokół niego ciągle giną ludzie.Ty także omal nie zostałaś trupem. On tak samo!115 Czyżby? Słyszałem co innego.Oberwał tylko w głowę.A tobie prawie ją ukręcili. Nie przeginaj, Walter. Wiesz o tym, że po zabójstwie Rittera krążyły pogłoski, że King został opłacony, żeby wodpowiednim momencie się zagapił? A potem zabił zabójcę? To kompletne bzdury. No, nie wiem.Ale popatrz, jak on teraz żyje.Ma piękny dom, zarabia kupę pieniędzy. Pewnie.I zaplanował sobie zniszczenie tego wszystkiego. Może odczuwał się ktoś z jego przeszłości? Ktoś, z kim wtedy miał układ, a teraz go szantażuje? To paranoja, Walter. Czyżby? Uważam, że straciłaś zdolność jasnego osądu sytuacji, pewnie z powodu twojej znajo-mości z tym przystojnym panem, któremu ciągle przydarza się coś niedobrego.Zacznij myśleć jakprofesjonalistka, to może przejrzysz na oczy.A tymczasem przez najbliższe pół roku będzieszwyciągać sobie drzazgi z tyłka od siedzenia za biurkiem.Zadzwonił telefon i Bishop odebrał. Tak? Co takiego? Ale kto.? Nagle poczerwieniał na twarzy i rzucił słuchawkę na widełki. Idz sobie na ten urlop powiedział cicho, nie patrząc na Michelle. Nie rozumiem zdziwiła się. Możesz po drodze odebrać swój pistolet i odznakę [ Pobierz całość w formacie PDF ]