[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.No i jak wieczorem wrócili, to po pierwsze samochód znów był biały, a po drugie pan to był znowuż tamten, co pierwszy przyszedł.A tak się złożyło, że Helena jeszcze raz przyszła do mnie, a mnie ciągle nie było i jak wracała, to państwo widzieli, że wraca, więc pani pewnie myślała, że jej nie było cały czas.No i wtenczas właśnie Helena przyszła do mnie zaraz na drugi dzień i powiedziała mi to wszystko, bo nic zrozumieć nie mogła.Jeszcze mówiła, że może jej się w oczach dwoi, bo dwa samochody i dwóch panów, a wszystko do siebie podobne i już całkiem nie wie, który to ten pan z Ameryki.Ale co to nas obchodziło, niech będzie, który chce, pani rzecz i sama chyba wie, kogo ma za męża.Tak było najsampierw parę lat temu.Potem nic nie było, tylko pan wielkie interesy robił, a pani do Ameryki co i raz to wyjeżdżała.Tyle że jakieś kłopoty mieli, pani zdenerwowana chodziła i raz Helena przypadkiem podpatrzyła i podsłuchała, że w papierach szukali i fałszowali jakiś podpis.I pani próbowała, i pan i jakby wzór mieli, i z gadania wynikło, że fałszują.Helena ciekawa była i tak dla siebie lubiła wszystko wiedzieć, no to potem już podsłuchiwała specjalnie.Wyszło jej, że pan bał się jakiegoś człowieka i raz tak jakoś gadali, że wyszło, gdzie ten człowiek mieszka, i ona zgadła, kto to jest.Ona tego człowieka znała, bo drzwi w drzwi z nim mieszkali jedni znajomi i ona tam nawet pomieszkiwała, zanim jeszcze do tej swojej pani przyszła, a to też dawne czasy, bo jeszcze matka Heleny u matki tej pani gotowała przed wojną, ale to nie ma o czym gadać.Ten człowiek to był taki, co w dawniejszych czasach w UB siedział, czy gdzieś tam, ale porządny jak rzadko i Helena dla niego w ogień by poszła.On różne papiery zbierał, żeby mieć, jak to mówią, haka na takich różnych swołoczy.Na pana też coś miał.Nareszcie Helena podsłuchała, że on miał żonę na kocią łapę, a ta żona to była pani i jej pani, panią zna.Oni myśleli, że papiery na nich pani jemu ukradła, bo coś im pani zaszkodziła.To już teraz było, w ostatnich czasach.Albo on te papiery u pani zostawił.Ale sama Helena przy sprzątaniu znalazła też jakieś papiery u nich, sama ukradła i jemu zaniosła.Ci jej znajomi wyjechali, a jej mieszkanie zostawili pod opieką, więc tam często jeździła i zostawała.Nie zważali na nią bardzo, więc podsłuchała jeszcze więcej i zobaczyła, jak raz przyszedł jakiś, tak wieczorkiem, z panem gadał cicho, ale tak, że mrowie po niej chodziło, a pan mu pieniądze płacił.Potem tamten wyszedł i pan zaraz wyleciał za nim, a jak wrócił, zadowolony był i te same pieniądze z kieszeni wyjął.Z panią potem gadali i Helena dorozumiała się, że tamtego zabił.O pani to mówili ciągle, że pani za dużo wie i trzeba pani, za przeproszeniem, zamknąć gębę.Helena panią znała i była jej pani jak sól w oku przez tego opiekuna, bo myślała, że co z tego będzie, a tu pani.Specjalnie poleciała panią oglądać i gryzła się, ale jakoś to się z panią rozeszło, więc już nic do pani nie miała.A do tych państwa taki jeden przychodził, jakby pana podwładny.To mi wszystko Helena mówiła w sekrecie, bo już nie mogła wytrzymać, męczyła się, a jeszcze bała się okropnie, że do skrytki zajrzą i zobaczą, że ona im ukradła te papiery.Do księdza do spowiedzi poszła, a ksiądz jej kazał iść na policję, ale ona się bała i znów do mnie przyszła.Zamyśliła sobie, że ucieknie.Więcej nic nie wiem, ale tu nie zostanę, bo też się boję.Oni zabiją każdego, kto by im szkodził, a że ona ze mną gadała i płakała nawet, to wszyscy widzieli.Zabili ją, księdza też chcieli zabić, to i mnie zabiją, bo dlaczego nie.Może być, że i panią.O co tu w ogóle chodzi, to ja nie wiem i wcale nie chcę wiedzieć.To i tyle.Ja już tak zaraz nie wrócę, póki takie bandziory i dranie tu mieszkają i sobie żyją, jak im się podoba.Z poważaniem.Judyta Chmielewska”.— Dech zapiera — powiedział Grzegorz, kiedy razem skończyliśmy lekturę i popatrzyliśmy na siebie.— Może warto przetłumaczyć to jakoś.?— W zasadzie wystarczy porozdzielać panie i panów [ Pobierz całość w formacie PDF ]