[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Cytat wprost z Biblii Protestancko-Katolickiej - wzruszył ramionami MirlatZatroskane twarze ponownie skłoniły się potakująco.- Sugerujesz, że wśród powidahów są tacy, którzy podejrzewają istnienie Szariatu i maszejków? - Waff ukazał ostro zakończone kły w zdawkowym uśmiechu.Należało powiedzieć to głośno, przypomnieć słuchaczom, że tylko tutaj, wśród elity Tleilaxan, słowa pradawnego języka przechowały się nienaruszone.Czyżby Mirlat lub ktokolwiek inny bał się, że słowa Atrydów odciągną Szariat od prawdziwej wiary?Zadał to pytanie otwarcie.Odpowiedziały mu zasępione spojrzenia.- Czy ktoś spośród was uważa - spytał - że choć jeden powindah wie, jak posługujemy się językiem Boga?"Macie! Zastanówcie się nad tym!"Każdy z nich raz za razem powoływany był do życia w nowym ciele gholi.Ta Rada zapewniła sobie dosłowną trwałość, niedostępną nikomu innemu.Mirlat na własne oczy widział Proroka.Scytalus rozmawiał z samym Muad'Dibem! Nauczywszy się, jak odrodzić ciało, a zachować wspomnienia, przekazali tę wiedzę w ręce jednego rządu, ograniczając zasięg jej wykorzystania, by nie stała się dobrem powszechnym.Tylko wiedźmy dysponowały podobnym zasobem doświadczeń, do których mogły sięgać.Poruszały się jednak z trwożną przezornością, sparaliżowane obawą, że mogłyby stworzyć następnego Kwisatz Haderach!Waff wyjaśnił to radzie i dodał:- Nadszedł czas działania.Nikt nie wyraził sprzeciwu.- Manifest ma jednego autora - rzekł Waff.- Wszystkie analizy to potwierdzają.Mirlat?- Napisała go jedna osoba i jest ona rzeczywiście Atryda.Co do tego nie ma wątpliwości - zgodził się Mirlat.- Wszyscy uczestnicy konferencji powindahów byli tego samego zdania - ciągnął Waff.- Nawet gildiański Nawigator trzeciego stopnia.- Ale ta jedna osoba stworzyła coś, co wyzwala gwałtowne reakcje w krańcowo różnych społeczeństwach.- Czy kiedykolwiek kwestionowaliśmy destrukcyjny talent Atrydów? Kiedy pokazano mi ten dokument, wiedziałem, że to Bóg daje nam znak.- Czy wiedźmy nadal nie przyznają się do autorstwa? - wtrącił się Torg Młodszy."Czujny i gorliwy" - pomyślał Waff.- Ten manifest podważa każdą religię powindahów - powiedział.- Każda wiara, z wyjątkiem naszej, w jego świetle wydaje się przebrzmiała.- I o to właśnie chodzi! - podskoczył Mirlat.- Ale tylko my o tym wiemy - uciął Waff.- Kto jeszcze choć przez mgłę podejrzewa istnienie Szariatu?- Gildia.- Nigdy tego nie ujawniła i nigdy się nie ośmieli.Wie, jaka byłaby nasza odpowiedź.Waff podniósł do oczu plik kartek i przeczytał:- "Nasz wszechświat przenikają siły obce naszemu pojmowaniu.Widzimy ich cienie, gdy padają na ekran dostępny zmysłom, lecz ich nie rozumiemy."- Ten Atryda, który to pisał, wie o Szariacie - mruknął Mirlat.Waff puścił to mimo uszu i czytał dalej:- "Zrozumienie wymaga słów.A nie wszystko da się wyrazić słowami.Są rzeczy, które można jedynie przeżywać w milczeniu."Waff ostrożnie złożył dokument na kolanach, jak gdyby trzymał świętą relikwię.Odezwał się cicho, tak cicho, że słuchacze nachylili się ku niemu, a niektórzy nawet przyłożyli dłonie do uszu.- Te słowa znaczą, że wszechświat jest magiczny.Mówią, że wszelkie przybierane przez niego kształty są płynne i podległe magicznym przemianom.Do tego wniosku prowadzi nas nieuchronnie wiedza.Stawia nas na drodze, z której nie sposób zboczyć.Przerwał, by jego słowa głębiej zapadły w umysły słuchaczy.- Dla rakiańskiego kapłana Podzielonego Boga czy innego szarlatana powindahów ta prawda jest nie do przyjęcia - ciągnął.- Tylko my ją znamy, bo nasz Bóg jest magicznym Bogiem, a my mówimy jego językiem.- Będą nas oskarżać o napisanie tego.- zaczął Mirlat, ale w tej samej chwili przerwał i potrząsnął głową.- Nie! Już wiem.Rozumiem, co masz na myśli.Waff milczał.Widział, jak zgromadzeni wspominają swój suficki rodowód, przywołują na pamięć Wielką Wiarę i zensunnicki ekumenizm, który legł u początków Bene Tleilax.Ludzie z tego kehlu znali swe, objawione im przez Boga, pochodzenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]