RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Załamywanie się piany wywoływało z jej pamięci dawny biały dźwięk, jeszcze z Argusa - dźwięk całych lat wsłuchiwania się w kosmiczny szum.Słońce minęło zenit i schodziło niżej nad ocean.Obok nich przemaszerował krab, sprawnie machając odnóżami i obracając oczami na słupkach.Mając kraby, palmy kokosowe i po kieszeniach trochę zapasów, mogli spokojnie przeżyć tu jakiś czas.Niczym innym, poza odciskami ich stóp, plaża nie świadczyła o obecność ludzkich istot.- Wygląda na to, że zakończyli swą robotę - Vaygay zaczął referować swoje i Edy wnioski na temat wszystkiego, co się ostatnio wydarzyło.- W całym projekcie chodziło o zrobienie małej fałdki w czaso-przestrzeni, żeby mieli na czym oprzeć ten tunel.Cała geometria wielowymiarowa jest taka, że trudno w niej o fałdkę.A jeszcze trudniej o taką, na której można zawiesić wylot rury.- Co ty mówisz? Zmienili geometrię kosmosu?- Tak.Twierdzimy obaj, że topologicznie ta przestrzeń nie jest prosto złożona.Wyobraźmy sobie, przepraszam cię Abonnema, wiem, że nie lubisz tego porównania, płaską powierzchnię dwuwymiarową, za którą mieszkają mądrzy i która jest połączona labiryntem rurek z inną płaską powierzchnią dwuwymiarowa, za którą mieszkają głupi.Jedyny sposób szybkiej komunikacji, jaki istnieje między mądrymi a głupimi, jest za pomocą tych rur.Teraz wyobraźcie sobie, że mądrzy chcą wybudować nową linię i wypuszczają rurę wylotem ku głupim.I nie będą mogli jej zamocować po tamtej stronie, jeśli głupi na swojej ścianie nie zrobią jakiegoś zaczepu, półeczki.- Więc mądrzy wysyłają wiadomość radiową i mówią głupim, jak się robi fałdkę.Ale jeżeli głupi są wyłącznie dwuwymiarowymi istotami, jak taką fałdkę mogliby zrobić?- Przez nagromadzenie olbrzymiej masy w jednym miejscu - rzucił Vaygay z wahaniem.- Ale przecież myśmy niczego takiego nie robili.- Wiem, wiem.Ale może.zrobiły to benzele?- Zrozumcie - spokojnie wtrącił Eda - jeśli tunele miałyby być czarnymi dziurami, to coś się w tym nie zgadza.Owszem, istnieje wewnętrzny tunel w rozwiązaniu einsteinowskiego Równania Pola dokonanym przez Kerra, ale jest niestabilny.Najmniejsze zaburzenie rozsadziłoby go i zmieniło w pojedynczość fizyczną, przez którą nic się już nigdy nie przedostanie.Próbowałem sobie wyobrazić taką cywilizację, która umie kontrolować wewnętrzną strukturę gwiazdy w trakcie jej obkurczania tak, by zachować stabilność jej wewnętrznego tunelu.Ale to trudne, bo taka cywilizacja musiałaby wiecznie monitorować i stabilizować ten tunel, a wyobraźcie sobie stopień utrudnienia, gdy do tego wewnątrz niego przeleci czasem coś dużego, na przykład, dodekahedron.- Ale nawet gdyby Abonnema wymyślił im sposób utrzymania przepustowości tunelu - wtrącił Vaygay - mieliby wciąż masę innych problemów.Zbyt dużo.Czarne dziury mają tę właściwość, że zasysają kłopoty szybciej niż materię.Na przykład, co z siłami wiązania.Właściwie powinno nas natychmiast zamienić w niteczki, ledwie weszliśmy w grawitacyjne pole czarnej dziury.Wyciągnąć nas wzdłuż, jak ludzi na obrazach El Greca, albo w rzeźbach tego Włocha?.- pytająco spojrzał na Ellie.- Giacomettiego.Ale on był Szwajcarem.- Tak, Giacomettiego.Inne problemy: według miary ziemskiej, przelot przez czarną dziurę powinien nam zabrać nieskończoną długość czasu.Wtedy nigdy, po prostu nigdy nie moglibyśmy wrócić na Ziemię.Niewykluczone, że tak akurat się stało.Może nigdy już nie wrócimy do domów.Poza tym w czarnej dziurze jest po prostu piekielne promieniowanie, skoro jest to okolica pojedynczości fizycznej.To niestabilność kwantowo-mechaniczna.- W której efekcie - wtrącił Eda - tunel Kerra prowadzić może do groteskowych pogwałceń zasady przyczynowości.Przy niewielkiej zmianie trajektorii wewnątrz tunelu, można wylecieć jego drugim końcem w dowolnym miejscu historii wszechświata.Na przykład, w jedną pikosekundę po Big Bangu.Taki wszechświat to byłby jeden wielki bałagan.- A więc popatrzcie, kochani - ciągnął - nie jestem wprawdzie ekspertem w Wielkiej Teorii Względności, ale przecież widzieliśmy te czarne dziury.Wpadliśmy w nie.I potem wylatywaliśmy z nich, a więc czy gram tego, czego naprawdę doświadczyliśmy nie jest wart więcej niż tony naszych teorii?- Dobrze, dobrze - odezwał się Vaygay zmęczonym głosem - a jednak to musi być coś innego.Nasze rozumienie fizyki nie sięga do tych poziomów.Mam rację Eda, czy nie?Ostatnie pytanie zadał już prawie błagalnym tonem.- Czarne dziury powstałe w naturalny sposób - usłyszał odpowiedź - nie mogą być tunelami, bo mają w środku nieprzenikliwą pojedynczość, której nie można przekroczyć.Za pomocą sekstansa i zegarków ręcznych, wyliczyli kątowy ruch zachodzącego Słońca.Wyniósł on 360 stopni na dwadzieścia cztery godziny, standard ziemski.Zanim Słońce zeszło niżej za horyzont, wykręcili obiektyw z kamery Ellie i rozpalili ogień.Bliżej do siebie przygarnęła liść palmy w obawie, że po zmroku ktoś mógłby go użyć na podpałkę.Prawdziwym ekspertem w rozpalaniu ogniska okazał się Xi.Kazał im siąść po zawietrznej i nieco przytłumił płomień.Powoli ukazywały się gwiazdy.Wszystkie były na swoim miejscu, każda konstelacja pamiętana z Ziemi.Ellie na ochotnika zgłosiła się na wartę.Chciała obejrzeć wschód Liry - po kilku godzinach wzeszła.Noc była wyjątkowo piękna i Vega jaśniała spokojnie i czysto.Z widocznego ruchu gwiazdozbiorów po niebie, z faktu, że dojrzeć mogła konstelację półkuli południowej i że Wielka Niedźwiedzica leżała blisko horyzontu północnego wywnioskowała, że znajdują się w strefie tropikalnej.Jeśli to jest tylko imitacja - pomyślała czując, że zasypia - to rzeczywiście, nieźle się napracowali.Miała krótki i dziwny sen [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl