[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Według Heather, był jednym z najważniejszych członków zespołu, choćnie najsympatyczniejszym.Pomimo swego pochodzenia przyjął szwajcarski zwyczajdługotrwałego i gorliwego ściskania ręki rozmówcy, co zwykł czynić z konkurencyjnążarliwością.Jack nie wiedział, jak go ugryzć; umownie nadał mu rysy Gene a Hackmana bądzTommy ego Lee Jonesa.(Okazało się, że trafił jak kulą w płot).Resztę zespołu stanowiły kobiety.Zdaniem Heather, to one budziły największypostrach.Na przykład doktor Reguła Huber, szefowa interny.Była to czterdzie -stokilkuletnia Szwajcarka, jasnowłosa i niezmordowana.W Sanatorium Kilch - bergprzebywało wielu starszych pacjentów, internista miał pełne ręce roboty.Większośćstaruszków została oddana przez swoje rodziny; ci nie mogli samowolnie opuścić zakładu.Heather uczestniczyła w wielu spotkaniach z profesorem Ritterem i lekarzamiopiekującymi się Williamem; przy każdej okazji pager doktor Huber zaczynał brzęczeć ilekarka śpieszyła do jakiegoś nagłego przypadku.Co do Williama Burnsa, który zostałprzywieziony przez córkę, lecz przebywał w klinice z własnej, nieprzymuszonej woli (zzadowoleniem i bez protestów), doktor Huber, podobnie jak doktor Berger, najpierw chciaławykluczyć parę rzeczy.Czy ojciec ma niedoczynność tarczycy? (To mogło powodować uczucie zimna).Nie.Czy cierpi na chorobę CurshmanaSteinerta? Na szczęście nie! I dlaczego jest taki chudy?Ponieważ nie pije i uważa za grzech nieumiarkowanie w jedzeniu; ściśle przestrzega diety,jakby byt modelem, dżokejem albo aktorem.(Niedaleko pada jabłko od jabłoni!).To właśnie doktor Huber leczyła, bądz próbowała leczyć, artretyzm Williama.Ostatnio zaryzykowała podanie nowego typu przeciwzapalnych leków niesterydo - wych,podobno łagodniejszych dla żołądka, które spowodowały jednak u Williama takiedolegliwości gastryczne, że wróciła do stosowania miejscowego leków konwencjonalnych.Doktor Huber wyznawała również zasadę, że tak zwane placebo w niektórychprzypadkach działa, oczywiście jeżeli pacjenci wierzą w cudowną moc podawanego środka.Nie kwestionowała upodobania Williama do gorącego wosku i lodowatej wody ani dosuplementów, które zażywał.Nosił też miedziane bransoletki, które zdejmował tylko do gryna fortepianie lub organach.Heather lubiła doktor Huber, którą nazywała pragmatyczką.(Jackowi nieodparcienasuwało się skojarzenie z Frances McDormand, jedną z jego ulubionych aktorek).Trzecia Niemka, doktor Ruth von Rohr, posiadała intrygująco niekompletny tytuł,była mianowicie szefową jakiegoś tam działu.Nie wiadomo jakiego; być może celowounikano odpowiedzi na to pytanie.Była wysoką, frapującą kobietą odzikiej grzywie płowychwłosów ze srebrzystym pasmem, które, zdaniem Heather, wyglądało naturalnie, choćnaturalne nie było.Doktor von Rohr miała obejście iście królewskie.Zwykle najpierwdopuszczała do głosu innych, demonstrując przy tym ostentacyjne zniecierpliwienie.Wiedziała, kiedy westchnąć, miała przy tym nader zwinne palce, w których często obracałaołówek (przy czym prawie nigdy go nie upuszczała).Gdy wreszcie zabierała głos - zwyklejako ostatnia i często wzgardliwie - zwracała pociągłą twarz profilem do zebranych, jakbyktoś miał ją wytłoczyć na monecie. Z drugiej strony - mawiała na początku, niczym szefowa działu wątpliwości (takjakby srebrzyste pasmo było chorągwią szarej strefy każdej wymiany zdań).Zadanie doktorvon Rohr polegało na podkopywaniu pewności siebie rozmówcy: lubiła otwierać drzwimożliwości, których nigdy nie sposób było wykluczyć.Wszyscy w Sanatorium Kilchberg uważali Williama Burnsa za wzorowego pacjenta.Musiał być szczęśliwy, bądz co bądz, ani razu nie próbował uciec.Rzadko utyskiwał nawarunki bądz leczenie.Owszem, czasami ulegał demonom, miewał humory oraz irracjonalnezagrania, lecz w Kilchberg zdarzały się one rzadziej niż w świecie zewnętrznym.SiostraJacka utrzymywała, że znajduje się tam, gdzie powinien: wyglądało na to, że William równieżsię z tym pogodził.(Czyż nie przy - klasnął takiemu rozwiązaniu, spytał entuzjastyczniedoktor Horvath).Jednakże rola doktor von Rohr polegała na zadawaniu pytań zwykle przemilczanychprzez innych. Czy hospitalizacja nie stanowi dla niektórych pacjentów drugiej choroby? -pytała, kiedy wydawało się, że wszyscy są zadowoleni. A co, jeśli w przypadku Williamamówimy o nadmiernym sukcesie? Skoro jest tutaj szczęśliwy, może go od siebieuzależniliśmy? Tak tylko pytam - dodawała z upodobaniem, kiedy ziarno wątpliwości jużzostało zasiane.Wiecznie też zadawała pytanie, dlaczego William wciąż marznie. Co jestkatalizatorem? - zastanawiała się nieustannie.(Jack dowiedział się od siostry, że określenie katalizator cieszy się w Sanatorium Kilchberg niezmierną popularnością).Doktor von Rohr wysunęła tezę, że William Burns może reprezentować osobowośćnarcystyczną, a nawet zaburzenia w tym kierunku [ Pobierz całość w formacie PDF ]