[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.O! Poczuł wodę.Bez wątpienia - to zapach wody.Chwycił garść mokrego piasku z dna naczynia i zapchał nim całe usta.Zebrało mu się na wymioty.Poczuł skurcze żołądka i zgiął się w pół.Z żołądka popłynęła żółta ciecz, z oczu popłynęły łzy.Ból głowy opada na oczy jak ołowiana zasłona.Pożądanie skróciło chyba tylko drogę do upadku.Stanął nagle na czworakach i jak pies zaczął kopać piasek w sieni.Gdy wykopał dół na głębokość łokcia, piasek stał się czarny i wilgotny.Wcisnął głowę do dołu, przytulił płonące czoło i chłonął pełną piersią zapach piasku.Nie jest wykluczone - myślał - że wodór i tlen mogą się połączyć w żołądku.- Psiakrew! jakie brudne ręce! - Zaciskając dłonie tak, że paznokcie wpijały się w ciało, odwrócił się do kobiety i rzekł ostro.- Co ty sobie myślisz, do diabła! Czy naprawdę nigdzie nie ma wody?Przykrywając nagie uda odwróciła się nieco ku niemu i powiedziała szeptem:- Nie, nie ma.- Nie ma? Uważasz, że można się bez niej obejść?! Teraz to już sprawa życia i śmierci!.Ty suko! Rób coś, szybko! Proszę! Widzisz, mówię nawet “proszę"!- Jeśli zaczniemy pracować, to od razu.- Dobrze, niech będzie moja przegrana! Nie ma wyjścia, poddaję się.- Nie jest chyba suszoną sardynką i nie życzy sobie takiego rodzaju śmierci.Zresztą wcale się jeszcze nie poddał naprawdę.Ale w celu zdobycia wody może im nawet odtańczyć małpi taniec.- Naprawdę poddaję się.ale nie każą nam chyba czekać do czasu normalnej dostawy.Czyż możemy pracować bez wody, spragnieni do granic wytrzymałości? Czy nie można jakoś porozumieć się z nimi? Ty też chcesz pić, nie?- Oni zrozumieją, gdy tylko zaczniemy pracę.Zawsze ktoś obserwuje przez lornetkę z wieży strażackiej.- Z wieży strażackiej? Co to za wieża?Gdy człowiek siedzi w więzieniu, mały judasz bardziej uświadamia mu ten fakt niż żelazne drzwi i ściany.Pogrążony w rozpaczy mężczyzna próbował odnaleźć w swej pamięci wieżę strażacką.Niebo i piasek przedzielone horyzontem.Gdzie może się znajdować ta wieża? Trudno przypuszczać, by mogli być obserwowani nic stąd nie widząc.- Zrozumiesz od razu, gdy spojrzysz ponad urwiskiem z tamtej strony domu.Mężczyzna pochylił się posłusznie i wziął łopatę do ręki.Teraz myśleć o własnej godności to tyle co prasować brudną koszulę.Wyszedł z domu, jakby go popędzano.Piasek palił się jak pusta patelnia.Oślepiający blask zaparł mu dech.Wiatr wciskający się w nozdrza miał smak mydła.Lecz każdy krok do przodu przybliżał go chyba do wody.Stanął pod urwiskiem od strony morza i spojrzał do góry.Wtedy rzeczywiście zobaczył czarny czubek wieży widniejący na horyzoncie niby koniuszek małego palca.Wystawało z niego coś wielkości łebka szpilki - to pewnie obserwator.Czy już go zauważył? Na pewno z nie ukrywaną przyjemnością czekał na ten moment.Mężczyzna zwrócił się ku temu czarnemu punkcikowi, podniósł łopatę do góry i zaczął wymachiwać z całej siły na prawo i lewo.Próbował nawet tak ustawić łopatę, aby odbijające się od niej promienie mogły być tym lepiej widoczne.Zasłona z rozpalonej rtęci zaczęła przesłaniać mu oczy.Co, do licha, robi teraz kobieta? Lepiej by przyszła szybko i pomogła.Nagle padł na dół cień jak mokra chustka.Chmurka, niby liść niesiony przez wiatr, przepłynęła na tle nieba.Psiakrew! gdyby spadł deszcz, nie musiałby tego robić.Nastawiłby obie dłonie, i zebrałoby się w nich pełno wody.Strugi wody na szybie okiennej.Słup wody spadającej z rynny.Strumienie.deszczu rozbryzgujące się na asfalcie.Nie wiedział, czy to sen, czy też zjawa stała się rzeczywistością, gdyż doszedł bo jakiś szum.Gdy odzyskał przytomność, zauważył, że znajduje się w samym środku lawiny piasku.Skrył się pod okapem i oparł o ścianę.Kości jego były tak miękkie jak ości ryby w puszce.Pragnienie wybuchło w okolicy skroni.Jego odłamki rozsypały się na powierzchni świadomości i przekształciły w nierówne plamy.Zacisnął szczęki, a ręce położył na żołądku z trudem hamując nudności.Usłyszał wołanie kobiety.Coś krzyczała zwrócona do zbocza urwiska.Spróbował spojrzeć spod ciężkich powiek.Starzec, który go tu przyprowadził, spuszczał właśnie wiadro przyczepione do końca sznura [ Pobierz całość w formacie PDF ]