RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy mógłby się dowiedzieć komu zdarzył się wypadek?Zastępca chętnie udzielił informacji.Zginął uczeń liceum o nazwisku Lames Kramer.Mieszkałpod Bartlesvilłe.Jechał sam ciężarówką do Green Bay i prawdopodobnie zasnął za kierownicą.Uderzył w betonowe przęsło mostu.Poniósł śmierć na miejscu.Satunton podziękował i odłożył słuchawkę.Rodzina Kramerów mieszkała w sąsiedztwieGrossów.Teraz sobie przypomniał, że ich syn, licealista w wieku Tommiego Hoffmana miałpracować u pani Grosa, dopóki ta nie sprzeda gospodarstwa.To właśnie Kramerowie byliwłaścicielami szarego kotka, który spędził z nim prawie tydzień - do wczoraj!A teraz ich syn nie żyje.Zginął w okolicznościach, które łatwo mogą się okazać samobójczymi.Samobójstwo człowieka numer trzy i znów powiązane z samobójstwem zwierzęcia!Nagle Staunton przestał się bać.Poczuł chłodny spokój.Wiedział co ma zrobić.I to szybko.Zmarnował już za wiele czasu."To" - czymkolwiek było - nie nadawało się dla szeryfa.To był materiał na śledztwo dla FBI i dobadań dla najwybitniejszych naukowców.Porozmawia i z szeryfem, ale reszta odbędzie się ponadgłowami lokalnych stróżów prawa, łącznie z policją stanową, chód tej ostatniej FBI użyje dlarutynowych czynności śledztwa.Może uda mu się zainteresować armię? Szczęśliwie, ze swoichprac przy programach satelitarnych i księżycowych - znał kilku wysokich oficerów kontrwywiadui dwóch facetów z FBI.Co ważniejsze, to oni znali jego na tyle dobrze, by nie uznać go zawariata i poważnie rozważyć jego relację, jakkolwiek nieprawdopodobnie by brzmiała.Zacznie telefonować do ludzi i rozrusza sprawę, skoro tylko otrzyma teksty od panny Talley.Przedtem musi jeszcze coś zrobić.Nie zajmie to mu więcej niż godzinę.Przeprowadzi się zzagrożonej strefy.Pomyślał o tym, kiedy już szedł do samochodu.Będzie musiał spakować swoje rzeczy izaładować je na furgonetkę.Potem zabierze maszynopisy od panny Talley i pojedzie prosto doGreen Bay.Tam zainstaluje się w hotelu i zamówi rozmowy zamiejscowe.Jeśli mu się uda,agenci FBI i bezpieczeństwa będą w mieście przed końcem dnia.Tymczasem on postara sięzdobyć jak najwięcej wiadomości o śmierci Jima Kramera i uzupełni zestawienia faktograficzne.Załatwi to z jakimś miejscowym stenografistą, chyba, że panna Talley zechciałaby pojechaćrazem z nim i kontynuować dzieło.Chyba zechce.xxxMózg stwierdził, że Stauntona nie ma w domu.Był tym trochę zdziwiony ze względu na wczesnąporę.Staunton rzadko wyjeżdżał do miasta o tej godzinie.Nie poszedł na ryby ani na spacer, bonie było jego furgonetki.Może zatem.Mózg zaczął sprawdzać.Wszystkie rzeczy Stauntona były na miejscu.Talerze w zlewiewskazywały na to, że jadł śniadanie.Musiał obudzić się wcześniej niż zwykle i dla jakichś powodów wyjechać zaraz do miasta.Nie ma się czym niepokoić.Wróci niebawem.Może zechceuciąć sobie drzemkę?Chociaż jako kot spędził w tym domu kilka dni i nocy, był wtedy pozbawiony zmysłupercepcji.Nie potrafił zajrzeć do zamkniętych pokoi i schowków, przeczytać zamkniętychksiążek bądz listów w kopertach.Teraz uzupełniał owe luki.Zapisał sobie w pamięci wszystkie szczegóły domostwa.Ta, na użytek w przyszłości.Przebywając w Stauntonie - żywicielu nie będzie w stanie używać zmysłu postrzegania i będziezależny od, względnie ograniczonych, ludzkich organów zmysłów, a pozostanie tu jeszczetydzień lub dwa.Nie wiedział jeszcze dokładnie jak długo.Podejmie decyzję, gdy przejrzyzawartość umysłu Stauntona.Byłoby podejrzane, gdyby żywiciel nagle wyjechał, jeśli zamierzałpozostać tu do końca lata.Poczuł wibrację, zanim samochód znalazł się w promieniu zmysłu postrzegania.To byłafurgonetka Stauntona.Fizyk był sam.Zegar kuchenny wskazywał dziesiątą.Kiedy Staunton wszedł do domu, Mózg by dopełnić oględzin okolicy, skoncentrował się nasamochodzie.Nagle stwierdził, że coś się nie zgadza.Leżał tam, starannie owinięty w starąpłachtę, trupek szarego kotka, przedostatniego żywiciela.Jak Staunton to odkrył? I dlaczego wozize sobą zwłoki? Czyżby tropił go w lesie? Na to wygląda, choć Mózg nigdy nie brał tejmożliwości pod uwagę.Zadowolił się krótkim rzutem oka w stronę domu, żeby upewnić się, czynikt za nim nie idzie.Oczywiście! To ten krótki deszczyk spowodował, że zostawił wyrazneodciski łap i ułatwił Stauntonowi tropienie.Nie szkodzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl