[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przeklęci niech będążeglarze, którzy cię tu przywiedli zamiast cię wrzucić w morze.Szalony wybuchnął śmiechem i ciągnął dalej: Królowo Izoldo, nie przypominasz sobie kąpieli, w której mnie chciałaś zabić moim mieczem? Opowieści oZłotym Włosie, która cię uśmierzyła? I jak cię obroniłem przeciw marszałkowi dworu o zajęczym sercu? Zamilcz, lichy bajarzu! Po co przyszedłeś opowiadać tu swoje majaki?! Upiłeś się wczoraj wieczór, bezochyby, i pijaństwo zlęgło w tobie te brednie. To prawda, jestem pijany, i takim napojem, iż nigdy to pijaństwo się nie rozproszy.Królowo Izoldo, żali niepomnisz tego tak pięknego, upalnego dnia na pełnym morzu? Uczułaś pragnienie, nie pamiętaszże tego, córokrólewska? Piliśmy oboje z jednego puchara.Od tego czasu byłem zawsze pijany, i złym pijaństwem.Skoro Izold usłyszała te słowa, które ona jedna mogła zrozumieć, ukryła głowę w płaszczu, podniosła się ichciała odejść.Ale król przytrzymał ją za gronostajowy płaszcz i posadził u boku. Czekaj trochę, Izoldo miła, iżbyśmy wysłuchali tych błazeństw do końca.Błaznie, jakie rzemiosło potrafisz? Sługiwałem królom i hrabiom. Bez łgarstwa, umiesz polować z psem, z ptakiem? Hej, hej! Kiedy mi przyjdzie ochota zapolować w boru, umiem poszczuć chartami żurawie latające pochmurach, ogarami szare i białe gęsi, gołębie dzikie; sokołem nurki i bąki wodne!Wszyscy naśmieli się do rozpuku, król zaś spytał:49 A cóż łowisz, bracie, kiedy polujesz na rzeczną zwierzynę? Wszystko, co znajdę: białozorami wilki leśne i wielkie niedzwiedzie; krogulcem dziki; sokołami łanie idaniele; krogulcami lisy; zające kobuzami.A kiedy zajdę do kogoś w gościnę, umiem pięknie igrać tą maczugą,rozdawać żarzące głownie między giermków, stroić lutnię i śpiewać przy niej, i miłować królowę, i rzucać napotok wióry misternie strugane.Zaiste, żali nie jestem dobrym minstrelem? Ot, dzisiaj, widzieliście, jako umiemszermować na kije.I wali maczugą dookoła siebie.Idzcie stąd krzyczy panowie szlachta Kornwalii! Po co was tutaj? Nie pojedliście już? Nie napchaliściebandziochów?Król ubawiwszy się szaleńcem zażądał rumaka i sokołów i wziął na łowy rycerzy i giermków. Panie rzekła Izolda czuję się znużona i cierpiąca.Pozwól, bym poszła spocząć w komnacie; nie mogę jużdłużej słuchać tych szaleństw.Oddaliła się zamyślona do komnaty, siadła na łóżku i poczęła zawodzić: Nieszczęsna! Po cóż się zrodziłam? Serce mam ciężkie i stroskane.Brangien, droga siostro, życie jest takdotkliwe i twarde, iż lepsza śmierć! Jest tam szaleniec ostrzyżony w znak krzyża, który w złą godzinę przybył dotego zamku; ten szaleniec, ten kuglarz jest znachorem lub wróżbitą, zna bowiem, godzina po godzinie, istotę mąi życie; wie rzeczy, których nie wie nikt prócz mnie, ciebie i Tristana; zna je, ten włóczęga plugawy, przez czaryi uroki.Brangien odparła: Nie byłżeby to sam Tristan? Nie, Tristan jest piękny i najdzielniejszy z rycerzy; ten zasię szpetny i pokraczny.Niechbędzie przeklęty od Boga! Przeklęta niech będzie godzina, w której się urodził, i przeklętystatek, który go przyniósł zamiast utopić w morzu w głębokich falach! Uspokój się, pani rzekła Brangien. Nadto dobrze umiesz dziś złorzeczyć i przeklinać.Gdzie tonauczyłaś się takiego rzemiosła? Ale może ten człowiek jest posłańcem Tristana? Nie zdaje mi się, nie widziałam znaku.Ale idz go odszukaj, miła przyjaciółko, przemów doń, zobaczysz, czygo poznasz.Brangien udała się do sali, gdzie.szaleniec został sam, siedząc na ławie [ Pobierz całość w formacie PDF ]