RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie mam przy sobie paszportu.Ale mam grecki permis de séjour.- Mogłabym zobaczyć?Wyjąłem permis z tylnej kieszeni spodni i zapaliłem kolejno kilka zapałek, aby mogła go dobrze obejrzeć.Na dokumencie widniało moje nazwisko, adres i zawód.Oddała mi go.- Zadowolona?Głos June zabrzmiał bardzo poważnie: - Przysięgasz, że dla niego nie pracujesz?- Tylko w tym sensie, o którym już mówiłem Julie.Oświadczył mi, że wypróbowuje na Julie nową kuracją dla schizofreników.W co zresztą nie uwierzyłem.A w każdym razie od chwili, kiedy znalazłem się w jej obecności.- Nie znałeś Maurice'a, kiedy miesiąc temu pojawiłeś się tu po raz pierwszy?- Nie.- I nie podpisywałeś z nim żadnej umowy?Spojrzałem na nią.- Czy chcesz powiedzieć, że wyście podpisały?- Tak.Ale nie na to, co się tu teraz dzieje.- Zawahała się.- Julie opowie ci jutro.- Ja także chętnie bym obejrzał wasze dokumenty.- W porządku.Masz prawo.- Rzuciła papierosa i zadeptała go.Następne pytanie zaskoczyło mnie.- Czy na wyspie jest posterunek policji?- Sierżant i dwóch posterunkowych.Czemu pytasz?- Po prostu przyszło mi to nagle na myśl.Wciągnąłem głęboko oddech: - Postawmy sprawę jasno.Z początku byłyście duchami.Potem schizofreniczkami.Teraz jesteście kandydatkami do seraju.- Chwilami pragnęłabym, żeby o to tylko chodziło.Byłoby to znacznie prostsze.- I szybko dodała: - Nicholas, jestem znana z tego, że niczego nie traktuję poważnie, i częściowo dlatego właśnie tu jesteśmy, i nie mogę powiedzieć, żeby chwilami nie był to dobry ubaw, ale w gruncie rzeczy jesteśmy dwiema zwykłymi angielskimi dziewczynami, które nagle wypłynęły na tak głębokie wody, że.- urwała i zapanowało między nami milczenie.- Czy tak samo jak Julie jesteś zafascynowana Maurice'em?Przez chwilę nie odpowiadała, spojrzałem więc na nią.Uśmiechnęła się krzywo.- Mam wrażenie, że potrafimy się świetnie porozumieć.- Więc nie jesteś?Spuściła oczy.- Julie jest znacznie większą intelektualistką niż ja.Ale ja mam trochę zdrowego rozsądku, którego jej brak.Jeśli czegoś nie rozumiem, to podejrzewam najgorsze.A Julie ma tendencję do marzycielstwa.- Dlaczego pytałaś o policję?- Bo w pewnym sensie zostałyśmy tu uwięzione.Och, więzienie jest luksusowe.Nie szczędzono kosztów, nie ma krat.Julie mówiła ci pewnie, że Maurice stale zapewnia nas, że kiedy tylko zechcemy, odeśle nas do domu.Ale póki co, jesteśmy pod stałym nadzorem.Ktoś stale nas pilnuje i śledzi.- Czy w tej chwili jesteśmy bezpieczni?- Mam nadzieję.Ale niezadługo powinnam wracać.- Jeśli sobie życzysz, to w każdej chwili mogę tu sprowadzić policję.- Chwała Bogu.- A jaką ty masz teorię na temat tego, co tu jest grane?Smutno się uśmiechnęła: - Właśnie chciałam ciebie o to spytać.- On chyba naprawdę miał do czynienia z psychiatrią.- Po każdej twojej wizycie godzinami wypytuje Julie.Co powiedziałeś, jak się zachowywałeś, co ci nakłamała.i tak dalej.Jakby każdy szczegół przyprawiał go o zastępczy dreszcz rozkoszy.- I hipnotyzuje ją?- Tak, hipnotyzuje nas, to znaczy mnie zahipnotyzował tylko raz.Była to niezwykła.ciebie też hipnotyzował?- Tak.- Julie hipnotyzował wiele razy.Żeby pomóc jej w opa­nowaniu roli.Najpierw wszystkie szczegóły dotyczące Lily.A potem cały seans o tym, jak się powinna zacho­wywać schizofreniczka.- Czy wypytuje ją o coś, gdy ona jest w stanie hip­nozy?- Uczciwie mówiąc, nie.Zawsze skrupulatnie przestrze­ga, żeby ta z nas, która nie jest hipnotyzowana, była obe­cna podczas seansu.Przysłuchiwałam się za każdym ra­zem, kiedy hipnotyzował Julie.- Ale masz dalej jakieś wątpliwości?Znów się zawahała.- Jedna rzecz nas niepokoi.To podglądactwo.Czujemy, że cały czas śledzi, jak się zaczynacie sobą interesować.- Spojrzała na mnie.- Czy Julie opo­wiedziała ci o Trzech sercach? - Z mojego wyrazu twa­rzy wywnioskowała, że nie.- To ci opowie.Jutro.- O jakich trzech sercach?- Z początku ja miałam także wziąć udział w akcji.- I?.- Naprawdę wolałabym, żeby ona ci to opowiedziała.Próbowałem zgadnąć.- Więc ty i ja mieliśmy?.Zawahała się.- Ten pomysł upadł.Z powodu tego, co zaszło.Ale podejrzewamy, że od początku miał zamiar się go wyrzec.Więc zastanawiam się, po co tu w ogóle mnie sprowadził.- Ależ to podłe.Nie jesteśmy przecież pionkami, które przesuwa się po szachownicy.- On o tym dobrze wie.Ale on nie tylko siebie lubi otaczać tajemnicą.Chce, abyśmy my także zachowywali się tajemniczo.- Uśmiechnęła się i szepnęła: - Niemniej wcale nie jestem pewna, czy nie żałuję, że wyrzekł się tego swego pierwotnego pomysłu.- Czy mogę to powtórzyć twojej siostrze?Skrzywiła się i spuściła oczy: - Nie powinieneś niczego, co mówię, traktować serio.- Zaczynam zdawać sobie z tego sprawę.Chwilę milczała.- Julie miała niedawno wyjątkowo nieudany romans.I między innymi dlatego właśnie bar­dzo chciała wyjechać z Anglii.- Z całego serca jej współczuję.- Wiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl