[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale myślę, że wciągu najbliższych pięciu do dziesięciu dni nic więcej nie dostaniemy.A jeśli będziemy tak długoczekać, to przybędzie tylko więcej Posleenów.Mamy więc prawie dwie brygady, ale tylko jednaz nich jest w pełni zwarta i gotowa do działania.Ta brygada zacznie koordynowaną salwą.Przyodrobinie szczęścia zmiecie Posleenów z naszej drogi i będziemy mieli spokój.- Akurat - mruknęła kapitan Slight, a kilku innych dowódców parsknęło śmiechem.Kapitandołączyła do kompanii Mike a przed pierwszym lądowaniem Posleenów jako niedoświadczonyporucznik; teraz była szanowana przez swoich żołnierzy, dawniej kompanię O Neala, i cieszyłasię zaufaniem dowódcy batalionu.- Kiedy ruszymy do przodu, po prawej stronie będziemy mieli kanał - ciągnął Mike.- A więc ztej strony będziemy kryci.Ale lewa flanka będzie odsłonięta jak bebechy patroszonegowieloryba.- Myślałem, że z tej strony osłoni nas ostrzał zaporowy - powiedział kapitan Holder.Dowódcakompanii Charlie był odpowiedzialny za lewą stronę.- Tak będzie - powiedział Mike z niewidocznym grymasem.Przeżuł kawałek tytoniu i splunąłdo kieszonki, którą zawczasu uformował przewidujący wszystko żel.- Ale Duncan określił stanbatalionu odpowiedzialnego za ostrzał jako niepewny.- Od kogo tego się dowiedział? - spytała Slight.Ikona koordynatora artylerii tkwiła twardo nawzgórzu zajmowanym poprzednio przez dowódcę batalionu.Rozciągał się stamtąd wspaniaływidok na pole bitwy.Co więcej, wspaniały widok na pole bitwy miała również sieć czujnikówpancerza, a to, co pancerze potrafiły zrobić z takimi informacjami, wciąż wprawiało wszystkichw osłupienie.W tym od czasu do czasu również sztuczną inteligencję, która kierowałapancerzami.- Rozumiem, że współpracuje z koordynatorem artylerii Dziesięciu Tysięcy - odparł Mikelekkim tonem.Oficerowie zaśmiali się ponuro.* * *- Pułkowniku, zapytam po raz ostatni - powiedział kapitan z ponurym uśmiechem.Miałposzarzałą twarz i był wściekły.- Kapitanie, nic więcej nie da się zrobić - odparł poważnie starszy oficer.- Działa zajmująpozycje najszybciej jak się da.Wiem, że to poniżej standardów, ale to wszystko, do czego jestzdolna ta jednostka.Musi pan zrozumieć, że nie jesteśmy jakąś superformacją.- Nie, pułkowniku, nie jesteście - odparował kapitan.Dla większości oficerów byłoby tosamobójstwo, ale Keren, tak jak każdy inny członek Sześciuset, już wiedział, co to jestsamobójstwo.Samobójstwem było kulenie się wokół pomnika Waszyngtona prawie bez amunicjii zupełnie bez nadziei, po to, by raczej usypać wał z ciał zabitych niż cofnąć się o kolejny metr.Ajedyna rzecz, której Sześciuset nigdy, ale to nigdy nie tolerowało, to były wymówki.- Jesteściebatalionem artylerii sił lądowych Stanów Zjednoczonych.I macie stosownie do tego sięzachowywać.Jeżeli pana oddział za trzy minuty nie będzie stał na pozycjach, gotów do otwarciaognia, poproszę, żeby pana odwołano.A generał Homer wyda taki rozkaz.Wtedy ja obejmędowodzenie tym batalionem.Jeśli będę musiał zabić każdego członka tego oddziału, żebydotrzeć do ostatnich dziesięciu rozsądnych, kompetentnych ludzi, zrobię to.Czy wyrażam sięjasno?- Kapitanie, nie obchodzi mnie, kim pan jest - powiedział szorstko pułkownik.- Niezamierzam tolerować takiego tonu u niższego stopniem oficera.- Pułkowniku - odparł zimno kapitan.- Zdarzało mi się zastrzelić przełożonych, którzy niespełniali moich oczekiwań.Mam bardzo głęboko w dupie, co pan sobie myśli, kiedy opieprzapana kapitan; nie mamy już czasu na niekompetencję.Ma pan do wyboru jedną z trzech rzeczy:dowodzić, słuchać albo zginąć.Proszę wybierać.Pułkownik zamilkł na chwilę, zdając sobie sprawę, że kapitan mówi śmiertelnie poważnie.Tobardzo prawdopodobne, że jeśli kapitan Sześciuset poprosi o jego odwołanie, jego prośbazostanie spełniona.Armia schodzi na psy, niech to szlag.- Kapitanie, nie uda nam się rozstawić przez trzy minuty - powiedział.- Pułkowniku, słyszał pan kiedyś o hiszpańskiej inkwizycji? - zapytał krótko Keren.- Tak.- Oficer pobladł.- Jestem.pewien, że uda nam się rozstawić w żądanym przez panaczasie, kapitanie.- Proszę się postarać - zachrypiał Keren.- Starajcie się tak, jakby Posleeni mieli zaraz pożrećwasze dupska.Bo jeśli utkniecie między nimi a Sześciuset, lepiej będzie dla was wybraćPosleenów.Czy wyrażam się jasno?- Tak jest - odparł pułkownik i zasalutował, zanim się odwrócił.Keren odprowadził go spojrzeniem zimnych, martwych oczu, a potem upewniwszy się, że niktnie patrzy, ukradkiem zwymiotował.Przepłukał usta łykiem wody z manierki i pokręcił głową.Nie chodzi o to, że nie jest gotówzastrzelić tego aroganckiego, niekompetentnego drania dowodzącego artylerią.Chodzi o to, że toby nic nie dało.Jednostka była dyżurnym wsparciem w Forcie Monmoth od tak dawna, że niepotrafiła już robić niczego innego, jak tylko dzień po dniu strzelać z tych samych pozycji, na tensam azymut i z tym samym kątem nachylenia luf.Na ich nieszczęście wyciągnięto ich z wygodnych okopów jako nadliczbowych i wysłanodo wsparcia szturmu w Rochester. Nadliczbowi zawsze okazywali się nadzwyczajniekompetentni.Był to znany problem: kiedy jednostka dostawała wezwanie potrzebujemywaszych najlepszych ludzi do trudnej operacji , zupełnie naturalne było, że nie chciała owychnajlepszych tracić.Dowódca wysyłał więc tych, których strata była dla niego najmniej dotkliwa.A każdy dowódca przy zdrowych zmysłach zrobiłby wszystko, żeby pozbyć się tego batalionuartylerii.Keren wolał nie zgadywać, ile razy ostrzelał on własne jednostki.Pokręcił jeszcze raz głową i wyjął z kieszeni telefon komórkowy.Wciąż jeszcze było sporoprzekazników, i dopóki Posleeni nie zakłócali linii, komórki pozostawały dobrym środkiemłączności.Poza tym nie były monitorowane przez większość formacji, co czasami naprawdę byłodużym plusem.- Cześć, Duncan.Stary, chyba przyszła pora na hiszpańską inkwizycję.* * *Mike zobaczył, że znacznik jakości nowej baterii artylerii zmienia się z dwójki na czwórkę.Uśmiechnął się.- Wygląda na to, że Keren właśnie postawił ich do pionu - powiedział, kiedy dokładnie oczasie rozległ się grzmot koordynowanej salwy brygady artylerii.- Och, jak się cieszę - powiedziała kapitan Slight z lekko histerycznym śmiechem.-Wejdziemy tam, świecąc gołym tyłkiem, sir.- A taki mamy ładny - powiedział Mike nieobecnym tonem.Przeglądał ikony, które zmieniałysię w tę i z powrotem, i wiedział, że Duncan robi to samo.- Mamy do wyboru ogień zaporowyalbo ostrzał na wezwanie.Możemy postawić ścianę ognia z mozdzierzy albo zostawić je napózniej.Jak sobie życzycie.Chcę przestawić kompanie, puścić Bravo lewą flanką [ Pobierz całość w formacie PDF ]