RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Jestem olbrzymem Thjazim z Thrymheimu, władcą wichru i burzy! Jeśli nie spełnisz mego żądania, wypuszczę cię ze szponów i rozbijesz się o ziemię!— Mów, czego pragniesz, a to spełnię!— Masz mi dostarczyć złote Jabłka Nieśmiertelności pilnowane przez boginię Idunn! Chcę odzyskać młodość!— Jabłka nic ci nie pomogą — odparł Loki.— Tylko jeśli Idunn daje je z własnej woli, przynoszą dar wiecznego życia.— Zatem razem z jabłkami przywiedziesz do mnie Idunn.— Ale ona się na to nie zgodzi.— Już twoja głowa w tym, by się zgodziła.Chyba, że chcesz polatać o własnych siłach?Pan ognia musiał przystać na żądanie orła.Zostawiony przez Thjaziego na granicy Utgardu, piechotą powędrował do Asgardu.Odetchnął, zobaczywszy, że Thor jeszcze nie wrócił z wyprawy.Postanowił zatem od razu wziąć się do dzieła.Poszedł do Idunn i tak rzekł:— Posłuchaj, przyjaciółko.Całkiem niedaleko, koło murów Asgardu, dostrzegłem jabłoń, rodzącą owoce identyczne jak twoje Jabłka Młodości.Czy chciałabyś ją zobaczyć?— Musiało ci się coś pomylić, Loki, nie ma drugich takich samych jabłek.— Uwierz mi, są łudząco podobne.A może byś zabrała kilka własnych, porównamy je ze znalezionymi przeze mnie?Idunn zgodziła się, zerwała owoce i wsadziła do koszyka.Razem wyszli poza mury Asgardu.Kiedy tylko znaleźli się pomiędzy drzewami, gałęzie rozkołysały się ud potężnego wiatru, a liście posypały na zie-mię.Nadlatywał Thjazi.Chwycił Idunn i uniósł ja do dalekiego Thrymheimu.A Loki spokojnie powrócił do Asgardu.Olbrzym zabrał Idunn do swojego zamczyska i uwięził w najwyższej, czarnej wieży, nie posiadającej normalnego wejścia ani wyjścia, a jedynie malutkie okienko, położone na poziomie chmur.Gdy tylko tam wylądowali, Thjazi przybrał swą normalną postać i sięgnął do koszyka Idunn.Chwycił i zjadł jabłko, ale bezskutecznie czekał, by jego stare ciało odmłodniało.W końcu, rozwścieczony, spojrzał na boginię.Ta zaś odparła, że Thjazi może zjeść wszystkie złote jabłka, a i tak, jeśli ona się na to nie zgodzi, nie odzyska młodości i nie posiądzie wiecznego życia.Thjazi zdusił gniew, bo zrozumiał, że siłą niczego nie osiągnie.Postanowił zatem wymyślić jakiś sposób na przekonanie Idunn.W tym czasie życie w As gardzie biegło jak zazwyczaj — a przynajmniej tak się bogom wydawało.Dopiero piękna Freya, spojrzawszy pewnego dnia w lustro, spostrzegła, że na jej gładkiej twarzy pojawiły się zmarszczki.Wybiegła z krzykiem przerażenia z komnaty.Na ten sygnał zebrali się wszyscy bogowie.Dopiero teraz i oni dostrzegli, że zaczęli się starzeć.— To przecież niemożliwe — roześmiał się Hermod Posłaniec.— Jemy jabłka Nieśmiertelności i Młodości!— ja ich nie jadłem już kilka dni — rzekł na to Njrd.— I czuję się o wiele starszy.Znajdźmy Idunn.Oczywiście, nie mogli odszukać szafarki młodości.Nie zastali także jej męża, Bragiego, zapewne znów włóczył się w przebraniu po Mid-gardzie, śpiewając pieśni na królewskich dworach, jego nieobecność tłumaczyła, dlaczego nikt wcześniej nie zauważył zniknięcia Idunn.Asowie bez skutku wytężali głowy, usiłując rozwikłać zagadkę ode-j jścia bogini nieśmiertelności.Tylko Odyn, jedyny z niebian, nie jada-jacy złotych jabłek, a przez to wciąż stary, odszedł na bok i spod oka przyjrzał się obecnym.Ktoś z grona bogów musiał coś wiedzieć na te-mat Idunn.W końcu jego wzrok spoczął na Lokim.Władca ognia uciekł spojrzeniem przed oczami Odyna — to zdecydowało, że najwyższy bóg podszedł do brata krwi.— Loki — zagrzmiał Odyn.— Mów, co wiesz o Idunn! Mów, ale szybko, bo nawet nasze braterstwo nie ochroni cię przed gniewem pragnących młodości bogów!Loki nic miał innego wyjścia, jak wszystko wyjawić.Niebianie oburzyli się na jego haniebne wiarołomstwo i spiskowanie z olbrzymem wichru i burzy.Schwycili winowajcę, chcąc rozerwać na strzępy, kiedywłasnym ciałem osłonił go Odyn.Rozkazał Lokiemu sprowadzić Idunn z powrotem, i lepiej nie wracać bez niej, bo decyzja zwołanego wtedy thingu bogów nie byłaby łaskawa dla zdrajcy.Asowie i Wanowie poparli żądanie Odyna.Loki udał się zatem na równinę Idawall, stanął nad brzegiem strumienia, wypowiedział magiczną formułę i odczynił niezbędne czary, by przybrać postać wielkiego jastrzębia.Wzbił się w powietrze i poszybował ku Thrymheimowi.Zaczekał w ukryciu, aż zapadnie zmrok i dopiero wtedy zdecydował się zbliżyć do czarnej wieży zamku Thjaziego.Usiadł na parapecie okna i przemówił normalnym głosem:— Idunn, to ja, Loki!— Odejdź, podstępny zdrajco — odparła bogini, nawet nie podchodząc do okna.— Jaką następną niegodziwość chcesz popełnić?— Idunn, wybacz mi, nie mogłem wtedy inaczej postąpić.Ale teraz wróciłem, by cię uratować.Proszę, uwierz mi, a zabiorę cię do domu.Pozwól, że przemienię cię w orzech, który łatwo mi będzie wziąć w dziób i zanieść do Asgardu.Idunn postanowiła jeszcze raz zawierzyć Olbrzymowi Ognia.Zrobiła czego żądał, a on zaraz uniósł się z parapetu i rozpoczął lot.Jednak Thjazi nie próżnował.Dostrzegł jastrzębia, wylatującego z okna czarnej wieży i domyślił się, że to jeden z bogów przybył po Idunn.Zamienił się w orła i pomknął za Lokim.Bóg ognia zobaczył przeciwnika, więc dobył resztek sił i pomknął niczym myśl [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl