[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A miał pan liczną rodzinę? zapytał Tom Smart.120 Było nas dwunastu zuchów, dobrze zbudowanych, a prostych jak głoska I.To nie to,co wasze terazniejsze pokurcze.A przy tym tak nas wysztafirowano (chociaż nie powinienbym mówić tego o sobie), że aż serce się radowało. Cóż się stało z innymi?Stary gentleman zasłonił sobie łokciem oczy i odpowiedział smutno: Pomarli, Tomie, pomarli! Ciężka wypadła nam służba, a nie wszyscy mieli mojezdrowie.Podostawali reumatyzmu w nogach i w rękach, tak że poodnoszono ich do kuchnii innych szpitali.Jeden z nich wskutek długiej służby i złego obchodzenia się tak się roz-trząsł, iż postanowiono go spalić; przykry to koniec, Tomie. Okropny! potwierdził Tom Smart.Stary gentleman zamilkł.Walczył, widocznie, z naporem uczuć, po chwili zaś takprzemówił: Nie o to chodzi, Tomie.Ten słuszny mężczyzna to łotr i awanturnik.Gdyby ożenił sięz wdówką, sprzedałby zaraz wszystkie ruchomości i drapnąłby.Cóż by potem nastąpiło?Zostałaby opuszczona, zrujnowana, a ja umarłbym z przeziębienia gdzieś na tandecie. Tak, ale. Nie przerywaj mi.Tomie.O tobie mam zupełnie inne zdanie.Wiem, że gdybyś razosiedlił się w szynku, tobyś go już nie porzucił, dopóki by była choć jedna kropla do wypi-cia. Bardzo jestem panu wdzięczny za taką opinię. Dlatego też mówił dalej stary gentleman dyktatorskim tonem dlatego też ty się znią ożenisz, a nie on. A któż mu w tym przeszkodzi? zapytał Tom żywo. Mała okoliczność: on ma już żonę. Jakże tego dowiodę? zawołał Tom, na wpół wyskakując z łóżka. On nie domyśla się, że w prawej kieszeni spodni znajdujących się w tej szafie jest listjego nieszczęśliwej żony, która go zaklina, by powracał i dał jeść swoim sześciorgu.za-pamiętaj to dobrze, Tomie, swoim sześciorgu dzieciom, samym niedorostkom jeszcze.Gdy stary gentleman uroczyście domawiał te wyrazy, rysy jego stawały się coraz mniejwyrazne, a cała postać nikła z wolna.Oczy Toma jakby zaszły mgłą; staroświecka kami-zelka gentlemana przeistoczyła się w adamaszkową poduszkę, czerwone pantofle w worki,na koniec cała osoba przybrała postać starego fotela.W tej chwili ogień zgasł na kominku,a Tom Smart upadł na poduszki i zasnął głęboko.Poranek wyrwał go z letargicznego snu, który nim owładnął po zniknięciu starego gen-tlemana.Usiadł na łóżku i przez kilka minut na próżno starał się sobie przypomnieć wyda-rzenia poprzedniego wieczora.Wtem wszystko stanęło mu w pamięci.Spojrzał na fotel.Był to sobie zwykły, stary sprzęt gotycki, ponury i fantastyczny, ale trzeba było mieć wy-obraznię nierównie bujniejszą aniżeli Tom, by dopatrzyć się w nim jakiegoś podobieństwado człowieka. Jak się masz, stary? zapytał Tom, odważniejszy już w dzień, jak się to wielu lu-dziom zdarza.Ale fotel stał nieruchomy i nic nie odpowiedział. Brzydki ranek! mówił dalej Tom.Ani słowa.Fotel nie chciał się wdawać w poga-wędkę. O jakiej to szafie mówiłeś? zapytał znów Tom.To samo milczenie: fotel ani pisnął. Zresztą sam sobie poradzę pomyślał Tom; wyskoczył z łóżka i zbliżył się do jednejz szaf.Klucz był w drzwiach: przekręcił go i otworzył je.W szafie wisiały spodnie; Tomwsunął rękę do kieszeni i wydobył list, o którym mówił mu stary gentleman.121 Szczególna historia rzekł Tom spoglądając naprzód na fotel, potem na szafę, w koń-cu na list dziwna historia.Ale choć patrzał i patrzał, niczego się nie dopatrzył; pomyślał więc, iż najlepiej zrobi,gdy się ubierze i bezzwłocznie skończy sprawę ze słusznym mężczyzną.Zszedłszy na dół, badawczym okiem pana obejrzał oberżę myśląc, iż bardzo być może,że wszystkie te pokoje, z tym, co zawierają, zostaną jego własnością.Słuszny mężczyznastał przy ponętnym bufecie z rękami założonymi w tył, jak gdyby był u siebie.Uśmiechałsię do Toma z miną roztargnioną.Pospolity obserwator mógłby wnosić, iż uczynił to dla-tego jedynie, by pokazać swe białe zęby, ale Tomowi wydawało się, że to pycha tak się wnim uśmiecha, zaśmiał mu się więc prosto w oczy i przywołał gospodynię. Dzień dobry pani rzekł, zamykając drzwi małego pokoiku, gdy weszła wdówka. Dzień dobry panu odrzekła dama co pan życzy sobie na śniadanie?Tom nic nie odpowiedział, bo myślał właśnie, jak tu rozpocząć interes. Jest doskonała szynka zaczęła znowu wdówka wyborny kapłon na zimno.Comam przysłać panu?Po tych wyrazach Tom przestał rozmyślać, a jego uwielbienie dla wdowy jeszcze bar-dziej wzrosło. Miła osoba powiedział sobie w duszy przewidująca i uprzejma. Pani zapytał kto jest ten mężczyzna, który siedział za bufetem? Nazywa się Jinkins odrzekła wdówka, rumieniąc się cokolwiek. Wysoki mężczyzna. Bardzo przystojny mężczyzna odpowiedziała wdówka, rumieniąc się jeszcze więcej i bardzo dobrze wychowany. Hm! mruknął Tom. Czy pan życzy sobie czego? zapytała znowu wdówka, nieco zakłopotana zachowa-niem się Toma [ Pobierz całość w formacie PDF ]