[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaczęło się rozwidniać, bandyta znów zapadł w niespokojną drzemkę, a zakonnica trzęsła się z zimna: wiejski przyodziewek, który jej dano, nie chronił jej wystarczająco przed porannym górskim chłodem i zimną rosą przenikającą przez ubrania.Próbowała rozpalić na nowo ogień rozgrzebując kijem rozżarzone węgle, ale osiągnęła tylko tyle, że z paleniska podniosła się chmura białawego popiołu, a hałas obudził chorego.Niech siostra okryje się moim kocem, powiedział rozbójnik, mnie już i tak wszystko jedno.Siostra Consuelo podniosła się z trudem i zaczęła sobie rozcierać zdrętwiałe stawy.Pójdę zobaczyć, czy „lo coix” nie ma jakiejś derki, którą by mi mógł pożyczyć, powiedziała.Kiedy szła, pod jej stopami chrzęściła oszroniona trawa.Hilario jeszcze nie wrócił, powiedział na jej widok „lo coix”, boję się najgorszego.Bardzo mi zimno, użaliła się zakonnica.Mężczyzna wyciągnął z kieszeni baranicy butelkę wódki.Niech siostra sobie łyknie na rozgrzewkę, nic innego nie mogę zaproponować.Nie używam napojów alkoholowych, nie mam tego zwyczaju, ale wezmę butelkę: myślę, że pokrzepi chorego, odparła, i zaraz wróciła do schroniska.Gdy już tam weszła, odkorkowała wódkę i wypiła łyk prosto z butelki, po czym musiała uderzyć się dłonią w klatkę piersiową, żeby powstrzymać atak kaszlu.Powinna siostra wstąpić do mojej bandy, zaśmiał się rozbójnik, ot, prawdziwa żołnierka z siostry.Nie wiem, jak wam może smakować ta siwucha, odparła siostra Consuelo podając mu flaszkę.Rozbójnik pociągnął mały łyk i wzdrygnął się.Rozgrzewa ciało, odpędza troski i dodaje odwagi, powiedział, czego chcieć więcej.Co do tego pierwszego to zgoda, powiedziała zakonnica.A co by rzekł na to biskup, jakby zobaczył, że siostra pociąga z butelki? - spytał kpiącym tonem bandyta.Nie wiem, odparła.A ja wiem, powiedział, tak czy owak, on nie spędził nocy pod gołym niebem, a nie ma nic łatwiejszego, jak grzmieć na innych leżąc wygodnie w łóżku.Dobrze, dobrze, nie pij więcej i nie próbuj mnie pouczać; to ja powinna bym ci nagadać do słuchu, a nie zrobiłam tego.To prawda, rzekł bandyta, siostra jest cudowna: jeżeli siostra powiesi habit na kołku i wyjdzie za mnie, przysięgam, że stanę się uczciwym człowiekiem.Upiłeś się, powiedziała zakonnica odbierając mu butelkę, którą chciała zwrócić właścicielowi.Ale kiedy już miała wyjść, drzwi otworzyły się nagle i do izby wszedł „lo coix”; butelka upadła na ziemię i roztrzaskała się.Hilario wrócił, powiedział zastępca herszta, policja czatowała na niego przy wejściu do Szpitala, tam go wzięli; kazali mu powiedzieć, gdzie jesteśmy, obcięli mu uszy i przysłali tutaj, żeby nas uprzedził, że już idą.Zapadło krótkie milczenie, które przerwała siostra Consuelo pytając: Po co uprzedzają nas o ataku? Żeby nastraszyć ludzi, odparł „lo coix”, ledwo usłyszeli nowinę, rzucili broń i pobiegli oddać się w ich ręce.Siostra Consuelo wyjrzała przez okno: polana przed schroniskiem była pusta.Myślałam, że nie boją się policji, powiedziała.Policji nie, odparł „lo coix”, ale teraz sprowadzono posiłki: straż leśną, falangistów z Bassory i pluton piechoty; ten skurwysyn Augusto Aixelŕ dopiął swego, nie ma co się opierać.Rozbójnik usiłował wstać z posłania, ale nie dał rady.Ty uciekaj, rzekł do tamtego, a ja postaram się ich zatrzymać; jeśli się gdzieś przyczaisz w dzień, a nocą będziesz szedł, za trzy dni dotrzesz do Francji, no już, spadaj, byle szybko.„Lo coix” odwrócił się i utykając oddalał się, by zejść zboczem góry.A teraz wyjdzie siostra, rozkazał bandyta zwracając się do zakonnicy, proszę iść przez polanę, z podniesionymi rękami; nie sądzę, żeby strzelali do kobiety.A ty? - spytała siostra Consuelo.Rozbójnik wzruszył ramionami i powiedział: Ja już jestem gotów; prędzej czy później musiało to na mnie przyjść; ale niech się siostra nie martwi, moja śmierć to mała strata, a zawsze zostaną jeszcze mój kuzyn głupek i mój kuzyn bankier, żeby zadbać o ciągłość gatunku.Nie bądź niemądry, powiedziała zakonnica, uciekać nie możesz, ale możesz sam się poddać, tak jak to zrobili twoi ludzie; osądzą cię, pójdziesz na parę lat do więzienia, a potem cię wypuszczą; kara nie może być bardzo wysoka: w końcu nikogo nie zabiłeś.To siostra mówi głupstwa, odparł rozbójnik, podziurawią mnie kulami, jak tylko mnie zobaczą.Wcale nie, upierała się siostra Consuelo, rób, co ci mówię, pójdziemy razem: bezbronnego nie będą śmieli zabić, bo ja będę świadkiem.Bandyta skrzywił się i powiedział: To cwaniacy, najpierw strzelą do mnie, a potem do siostry i powiedzą, że w trakcie potyczki zabiła siostrę zabłąkana kula.Ledwo to wymówił, góry zahuczały echem pobliskich detonacji.Co to było? - spytała siostra Consuelo.„Lo coix”, odparł rozbójnik.Czyżby go zabili? Tego nigdy się nie dowiemy i nie powinno to siostry teraz obchodzić, powiedział bandyta, niech siostra pomyśli o własnej skórze.„Nie ruszać się! Policja!”.Co to takiego? - spytała przerażona.Megafon, powiedział bandyta, już są tutaj, sama siostra widzi, że nie trzeba było się spierać.A teraz przepadło, proszę mi podać karabin maszynowy.Chyba nie masz zamiaru się bronić w tej klitce.Nie; jeżeli przyjdzie wojsko, będą mieli moździerze, powiedział bandyta, wyjdę na zewnątrz; może dzięki zaskoczeniu uda mi się jakoś przedrzeć między liniami oblegających.Siostra Consuelo dała broń bandycie i pomogła mu usiąść; on zaś odpiął swój pistolet od pasa i wręczył go zakonnicy.Siostra podejdzie do okna i będzie mnie osłaniać, rozkazał.Ale ja nie umiem strzelać! - wykrzyknęła przeorysza.Trzeba tylko nacisnąć na spust, powiedział zniecierpliwiony, strzeli siostra trzy razy i zaraz potem rzuci się na ziemię; a celować wysoko, żeby przypadkiem siostra któregoś nie trafiła.Siostra Consuelo podbiegła do okienka, a bandyta, skacząc na jednej nodze, dotarł do drzwi.W niewielkiej odległości od schroniska można było zobaczyć mężczyzn, którzy biegli pochyleni i kulili się za skałami.Ptaki przerwały swe poranne igraszki i dokoła panowała pełna napięcia, straszliwa cisza.Rozbójnik, oparłszy się o zawiasy drzwi, chwycił w garść karabin i krzyknął: Strzelać! Jednocześnie całym ciężarem ciała popchnął drzwi i wyskoczył z izby strzelając seriami.Siostra Consuelo wychyliła się przez okno i też strzeliła; broń, na skutek odrzutu po strzale, omal nie wypadła jej z rąk; chwyciła ją mocniej i oddała jeszcze dwa strzały, myśląc przy tym: Jakże ja mam być zakonnicą, jeżeli robię wszystko, co mi każą mężczyźni? Na zewnątrz znów zaterkotał karabin maszynowy bandyty.Mniszka rzuciła się na ziemię i usłyszała salwę; chmara pocisków z gwizdem przeleciała nad jej głową i roztrzaskała ścianę naprzeciw okna.Kiedy zapadła cisza, zakonnica otworzyła oczy i podniosła głowę [ Pobierz całość w formacie PDF ]