[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeden z nich był śmiertelnieprzera\ony, drugi, dziwnie spięty, jakby nawiedzony.- Aleksander przerwał.- Muszę sięjeszcze napić, nie przychodzi mi to wszystko łatwo.- To mnie nie interesuje - powiedział Michael.- Gdzie jest brandy? - spytała Jenna, podchodząc do stołu i sięgając po kieliszek.- W czerwonym barku - powiedział Alexander.- Pod ścianą, moja droga.- Mów dalej - ponaglił go niecierpliwie Michael.Ona cię słyszy, oboje cię słyszymy.- Nie chciałem zyskać na czasie, naprawdę muszę się napić.Kiepsko wyglądasz, Michael.Jesteś zmęczony, nie ogolony i masz sińce pod oczami.Powinieneś bardziej o siebie dbać.- Zapiszę sobie twoje dobre rady.- Proszę.- Jenna podeszła do nich z powrotem, podała Alexandrowi kieliszek i wróciła naswoje krzesło.Wtedy dopiero Michael zauwa\ył, \e Raymondowi dr\ą ręce.Dlatego takmocno zaciskał obie dłonie na kieliszku.- "Jakby nawiedzony", na tym skończyłeś.- Tak, pamiętam.- Alexander napił się i spojrzał na Jennę.- Dziękuję.- Proszę, niech pan mówi dalej.- Tak, tak, oczywiście.Szliśmy więc brzegiem wąwozu, dwaj starzy mę\czyzni, kiedy onnagle się zatrzymał i powiedział: "Musisz zrobić to, co ci powiem, poniewa\ stoimy w obliczuszansy, jaka się ju\ nigdy światu nie przydarzy." Odparłem, \e nie mam zwyczaju zgadzać sięna takie prośby, kiedy nie wiem, o co chodzi.On mi na to, \e to nie jest prośba, lecz \ądanie i\e jak odmówię, to on wyjawi jakie role Matthias i ja odegraliśmy w jego działalnościszpiegowskiej.Wyda nas obu, obu zniszczy.Tego się właśnie najbardziej obawiałem, dla nasobu, chocia\ oczywiście bardziej dla Anthona, ni\ dla mnie.- Co chciał, \ebyś zrobił? - spytał Michael.- Miałem zostać drugim Boswellem, moje dzienniki miały opisywać rozkład i upadekczłowieka obdarzonego taką potęgą, \e mógł popchnąć świat do szaleństwa, do którego samzresztą zmierzał.Moim Samuelem Johnsonem miał być oczywiście Anthon Matthias, aprzesłanie do ludzkości miało ostrzegać: "Na coś takiego nie mo\emy nigdy więcej pozwolić,\aden człowiek nie powinien ju\ nigdy mieć takiej władzy."- "Zrobiliśmy z niego Boga" - powiedział Michael, cytując słowa Berquista - "chocia\ niebyliśmy władcami niebios".- Trafne powiedzenie.- Dziennikarz pokiwał głową.- Szkoda, \e nie ja je wymyśliłem.Choć pewnie to zrobię, mówiąc słowami Wilde'a, "jeśli będęmiał okazję."- Czy ten człowiek, ten Rosjanin, powiedział wtedy panu, co się działo z Matthiasem? -zapytała Jenna.- Tak.Widział się z nim, przebywał z nim, obserwował wszystkie oznaki choroby.Te nagłetyrady, po których następowały ataki płaczu, to stałe usprawiedliwianie się, fałszywaskromność słu\ąca jedynie do chwalenia się osiągnięciami.Ta rosnąca podejrzliwość wobecwszystkich otaczających go ludzi, a jednocześnie fasada normalności przy wystąpieniachpublicznych.Potem przyszły zaniki pamięci, dotyczące głównie nieudanych przedsięwzięć, 351wreszcie przerzucanie odpowiedzialności za niepowodzenia na innych.Bywałem tam, aby towszystko zobaczyć i opisać.Jezdziłem do Shenandoah prawie co tydzień.- W niedziele? - przerwał Michael.- Tak, w niedziele.- A Decker?- Ach tak, komandor Decker.Widzisz, ju\ wtedy człowiek, którego nazywasz Parsifalem,przekonał szalonego Anthona, \e tylko totalna potęga stanowić będzie usprawiedliwienie całejmocy.Nazwali to "planem mistrzowskim" i znalezli człowieka, który mógł im dostarczyć to,czego potrzebowali.- Do ostatecznej rozgrywki - wtrącił Michael.- Tak.Decker wchodził zawsze od tyłu i spotykał się z Matthiasem w jego wiejskiejposiadłości.- Myśliwski domek - powiedział Havelock.- Z systemem podsłuchowym włączającym się nadzwięk ludzkiego głosu.- Który nigdy nie zawiódł - potwierdził Alexander, głosem niewiele głośniejszym od szeptu.Nigdy.Nawet pózniej, kiedy Matthias i.Parsifal grali w swą straszną grę, tym straszniejszą,\e Matthias był jednym z graczy.Straszną jeszcze pod jednym względem, poniewa\ Anthonstawał się wielkim dygnitarzem, mę\em stanu, wspaniałym negocjatorem, który nie widziałczłowieka nazwanego przez ciebie Parsifalem, lecz widział innych, zwracał się do innych.Dogenerałów i naukowców w Rosji, których tam nie było, do komisarzy i dowódców wojskowychw Chinach.W takich chwilach on naprawdę ich widział! Taki był normalny przebiegwywoływanych przez niego samego seansów, tej najbardziej niszczycielskiej terapii.I zaka\dym razem, kiedy taki seans się kończył, Matthias był w trochę gorszym stanie, a jegowzrok, za okularami w szylkretowej oprawie, stawał się trochę bardziej nieprzytomny.Zachowywał się jak człowiek, który wrócił z narkotycznego odlotu i jego umysł z tego powodupracował trochę gorzej.Ale ciągle jeszcze mógł funkcjonować na obydwóch płaszczyznach.Wszystko to widziałem, wszystko opisałem.- W którym momencie ja się pojawiłem? - spytał Havelock.- I dlaczego właśnie ja?- Byłeś przez cały czas, twoje zdjęcia stały u niego na biurku.I album ze zdjęciami z waszejwyprawy na kanadyjski Dziki Zachód.- Zupełnie o tym zapomniałem.To było tak dawno temu.Byłem wtedy studentem, a Anthonmoim doradcą.- Nie tylko.Byłeś dla niego synem, którego nigdy nie miał, rozmawiałeś z nim w jegoojczystym języku, przypominałeś mu inne miejsca, inne czasy.- Alexander uniósł głowę,opartą dotychczas na piersi i utkwił wzrok w Havelocku.- Ale przede wszystkim stałeś sięsynem, który przestał wierzyć, i\ jego wizje i rozwiązania problemów światowych są słuszne.Nie potrafił cię przekonać.Twój głos mówił mu, \e nie ma racji i on nie mógł tego znieść.Niemógł znieść, kiedy mu się mówiło, \e nie ma racji, zwłaszcza jeśli to mówiłeś ty.- Nie miał racji.I wiedział, \e mu to powiem.- Jego oczy szukały twego zdjęcia i nagle widział ciebie, i z tobą rozmawiał, dręczony twoimiargumentami, twoim gniewem.Naprawdę się ciebie bał i nie mógł przez to pracować.- Więc trzeba było mnie usunąć.- Wysłać tam skąd nie mógłbyś go ju\ krytykować.Byłeś częścią jego codziennejrzeczywistości, częścią Departamentu Stanu.Dlatego musiałeś zostać z tej rzeczywistościwycofany.Ta myśl go nieustannie z\erała, nie był w stanie dłu\ej tolerować twojego wtrącaniasię.Musiałeś odejść, dla niego nic innego nie wchodziło ju\ w grę.- A Parsifal wiedział, jak to rozegrać stwierdził gorzko Michael.- Znał "śpiocha" wDepartamencie Stanu.Skontaktował się z nim i powiedział, co ma robić.- Ja nie brałem w tym udziału.Wiedziałem, co się dzieje, choć nie wiedziałem jakimimetodami.Ty sam mówiłeś Anthonowi o pannie Karas.O twoim dla niej uczuciu i o tym, \edzięki niej, po długich latach wewnętrznej walki z samym sobą, i powrotów do czasówdzieciństwa, byłeś gotów skończyć z tym wszystkim.Dla niej.I \e ju\ podjąłeś decyzję. 352- Myślałeś, \e odejdę bez niej? Dlaczego?- Dlatego, \e Parsifal miał w tych sprawach doświadczenie powiedziała Jenna.Wybrała jednozdjęcie i podała je Michaelowi.- Popatrz, psycholog kliniczny związany z KGB.AleksyKaliazin, twarz, która ci się z czymś kojarzyła [ Pobierz całość w formacie PDF ]