[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zajmując miejsca, skinęli na powita-nie sąsiadom siedzącym po drugiej stronie stołu.Przemowy od strony prezydiumzgromadzenia już się rozpoczęły.Za drugiego swego sąsiada Agryppa miał aniołaz Nubii; wokół jego głowy świeciła czarna jak heban aureola.Moondrench roz-glądał się dosyć poważnie przestraszony, aż ujrzał, że wnoszone są potrawy. Mogę zacząć jeść? zapytał Agryppę głośnym szeptem. Tak, ale nie zachowuj się jak świnia.Moondrench warknął na niego i sięgnął po udko indycze wielkości psiegoskoku, po czym popił je kieliszkiem mescalu wyprodukowanego z ichoru.Nadnie kielicha znajdował się smoczy embrion stanowiący certyfikat autentycznościtrunku.Moondrench chrupał swoje udko i rozglądał się wokół.W oko wpadłomu wysokie blond stworzenie o wielkich niebieskich oczach, które siedziało poprzeciwnej stronie stołu. Niech to cholera! zauważył do Agryppy Oto, co mam na myśli,mówiąc, że ktoś jest seksy! Zapomnij o niej powściągnął jego zachwyty Agryppa. To anioł i niejest dla takich jak ty.Było prawdą, że demony zawsze pożądały anielic, którym jak wiadomo pochlebiało to.Sposobność, jaką było przyjęcie z okazji wręczenia nagród, sta-nowiła jeden z niewielu wypadków, kiedy obie strony mogły przebywać w swymtowarzystwie zupełnie swobodnie.183Kelnerzy chodzili tam i z powrotem, nosząc tace pełne jadła oraz napitku.Wielu spośród nich skrywało twarze za etnicznymi maskami, bardzo popular-nymi w tym sezonie w kręgach niebieskich.Maski konweniowały tematyczniez roznoszonymi przez służbę smakołykami.Włoskie anioły serwowały mikrosko-pijne pizze, anioły wietnamskie polecały rolady z jaj i zupę pho, a duchy arabskienosiły na srebrnych tacach kebaby ułożone we wznoszące się wysoko piramidy.%7łarcie było oczywiście znakomite, ale Moondrench bardziej gustował w mocnychtrunkach. Podaj mi ichor powiedział wysokiemu, błyszczącemu duchowi, siedzą-cemu po przekątnej od niego.Jeśli chodzi o Agryppę, ten też dobrze wystartował.Moondrench rozważałewentualne przyłączenie się do grupy diabłów skupionych w kącie, które piłyichor z buta sąsiada i chichrały się przy tym bez umiaru.W innej części stoługruby demon w stroju klowna rozciął ogromny pasztet, uwalniając z jego wnętrzadwadzieścia cztery kosy, które zaczęły trzepotać ponad głowami gości. Dobrze się bawisz? spytał Agryppa Moondrencha. Nie jest zle odparł zagadnięty. Ale kto to jest tam dalej, ten machającyrękami? To Asmodeusz wyjaśnił Agryppa. Odpowiada dzisiaj za tę częśćbankietu. A ta czarna dama obok niego? To Hekate, Królowa Nocy.Jeżeli spojrzą w twoim kierunku, po prostuuśmiechnij się i wznieś kieliszek.Oboje są bardzo ważni. Nie musisz mi mówić, jak mam się zachowywać.Co ten Asmodeusz robi?Wygląda, jakby coś czytał.Nie wiedziałem, że władca demonów umie czytać. Bardzo śmieszne skrzywił się Agryppa. Jeśli usłyszałby cię, mó-wiącego coś podobnego, przekonałbyś się dowodnie o poziomie jego poczuciahumoru.Mimo to przyjrzał się uważniej Asmodeuszowi. Najwyrazniej przegląda tekst swej mowy. Jakiej mowy? zapytał Moondrench. Nic nie mówiłeś o żadnych prze-mówieniach! Sądziłem, że masz mniej więcej pojęcie o tym, jak może wyglądać podobnaimpreza. Jak rodzaj wielkiego party, czyż nie? Nawet większego odparł Agryppa. To jest uroczystość, podczas któ-rej ogłoszone zostanie imię zwycięzcy Zawodów Milenijnych, co określi charak-ter następnego tysiąca lat. Czy to takie ważne? zapytał Moondrench. Ta kwestia ludzkiego prze-znaczenia?184 Nie dla nas, na przykład zgodził się Agryppa. Ale dla nich to znaczybardzo wiele.Bezimienny Horror przeszedł dumnym krokiem, wydzielając odór głębokie-go, gadziego piżma.Jego towarzysz, odmiana modelu Pickmana, zapytał: Słyszałeś, co się wydarzyło z występem Dobra w Zawodach?Bezimienny Horror chrząknął, że nie. Cała ta przeklęta rzecz zawaliła się! To była piękna katastrofa, mówię ci z tymi witrażami i w ogóle całym tym wszystkim.Najgorzej, oczywiście, dostałosię kamiennym gargulcom rynien [ Pobierz całość w formacie PDF ]