RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nic nie ro-zumiesz.Zmieniłam się, zdecydowałam się być dobra. Nie, nie ty, Ylith.Potrzebujesz natychmiast egzorcyzmów! To nie jest tak  rzekła wiedzma. Zakochałam się w Babrielu.Zostanęz nim i będę tą osobą, którą i on będzie kochał oraz szanował.Azzie przez sporą chwilę starał się opanować.Potem zapytał: Jesteś pewna, że właśnie tego chcesz? Absolutnie.Spójrz!Odwróciła się do niego tyłem i Azzie ujrzał szczątkowe skrzydła wyrastają-ce z jej pleców.Były bielsze od piór żałobnych gołębic, bielsze nawet niż pianaz najbardziej nieposkromionych mórz.Na razie drobne, ale najwyrazniej miałyszczery zamiar urosnąć.Ylith stawała się Istotą Zwiatłości. To obrzydliwe  powiedział Azzie. Pożałujesz jeszcze tego, zapewniamcię.Wychodząc, zostawił otwarte drzwi.ROZDZIAA 5Książę Czaruś i Królewna Scarlet! I ich szczęście! Na przekór własnej woli,Azzie był nim zafascynowany.Wrócił do swego magicznego lustra w pracowni.Było ogromne i miało lekki, niebieskawy odcień.Zatoczył się ku niemu, ściskająckurczowo w dłoni flaszkę ichoru, i stanął przed szklaną taflą.Zapatrzył się w niąi powiedział: Pokaż mi ich. Pokazać kogo?  zapytało lustro. Kurewsko dobrze wiesz, o kogo mi chodzi  odparł Azzie. Tylko jedna chwileczka, muszę dokonać połączenia  odparła szklana pły-ta.195 Azzie czekał, wydychając z siebie dym.Obok niego, w skórzanym worku,kręciły się nerwowo szczątki Frike a, ale Azzie ignorował je.Porwany przez swądemoniczną obsesję, natchniony bezbożnym dynamizmem obserwował, jak lustromętnieje, a potem tafla z wolna się przejaśnia.Pojawił się obraz Czarusia i Scarlet.Jacy byli piękni! W swych jedwabnychstrojach zdawali się stanowić symbol wszystkiego, co dobre na tym świecie.Azziemógł ich także słyszeć: miękkie, modulowane głosy, podczas krótkiej rozmówki. Czyyy jesssteś mój, szaaalonnnny chłopcze?  to mówiła Scarlet. Twój na zawsze  odparł Czaruś. Wiem, że zwykle w tych sprawachnie przewiduje się takiego rozwiązania.Wiem także, że przyszłe wieki zgodnymgłosem stwierdzą, iż ja cię oszukiwałem, a ty byłaś sekutnicą.Ale czyż mamydbać o te cyniczne komentarze? Jesteśmy młodzi, zakochani, i w przeciwieństwiedo powszechnych oczekiwań, będziemy dążyć tą drogą przed siebie długi czasi kochać się wiernie bez miary. Jak miło to przedstawiłeś  powiedziała Scarlet, przeginając się w jegoramionach. Szczęśliwi, co?  warknął Azzie. Zobaczymy jeszcze! Musi być coś,co mógłbym zrobić w tej sprawie! Jest, panie!  powiedział worek z końskiej skóry. Co takiego?  zainteresował się Azzie. Och, panie, poświęć chwilę na złożenie mnie w całego Frike a, a będęszczęśliwy, mogąc ci to powiedzieć. To powinno być lepsze niż dobre  mruknął Azzie, rozwiązując worek. Lepsze od chyżości spadającej stali!Otworzył pokrowiec i wydobył z niego poszatkowane części Frike a.Pracującszybko, połączył je ze sobą, umieszczając co prawda w swym pijackim pośpie-chu ramiona nieco nieprecyzyjnie, wykonując jednak w sumie budzącą zaufanierobotę. Dzięki, panie!  powiedział Frike. Gadaj teraz! Och, panie, ciągle jeszcze możesz wziąć srogi rewanż na tej nikczemnejparze pięknych i szczęśliwych młodych ludzi.Pamiętaj o swojej karcie o nieogra-niczonym kredycie! Nadal ją masz! Racja, Frike! Wkrótce zapłacą za swoją radochę!Wyjął kartę kredytową z kieszonki kamizelki i postukał nią dwa razy w naj-bliższą wstrętną powierzchowność, jaka była pod ręką.Po bardzo krótkiej prze-rwie zjawił się przed nim urzędnik z Zaopatrzenia. Taaa.Co sobie winszujesz? Mam specjalne życzenie  powiedział Azzie.I uśmiechnął się skromnie; był to wyraz twarzy, często przezeń ćwiczony, któ-rego jednak nigdy wcześniej nie użył w praktyce, pozostawiając go sobie na taką196 właśnie chwilę, jak obecna.Niech diabli porwą zasady! Czego sobie życzysz? Po pierwsze  ładnej katastrofy.Chcę, by zamek Księcia Czarusia i jegomałżonki Scarlet zawalił się im na głowy.Dalej  potrzebuję specjalnej Otchłani,by wrzucić ich tam na kilka tysięcy lat i udowodnić nieborakom, że nie należychełpić się swym szczęściem przed demonem. Jaki rodzaj katastrofy masz na myśli?  zapytał urzędnik, sięgając po ołó-wek i formularz zamówieniowy. Wystarczy małe trzęsienie ziemi. Zrobi się  zgodził się urzędnik. Potem pokażę ci nasz zbiór specjal-nych Otchłani.Zaopatrzeniowiec otworzył rejestr in folio; nagle podniósł wzrok do góry.Gdzieś rozdzwonił się wielki dzwon.Także Azzie to usłyszał.Faktycznie, w wio-sce w pobliżu Chateau także zadzwięczały dzwony. Co się dzieje?  zapytał Azzie. Przecież dzisiaj nie jest niedziela?Frike pośpieszył do okna. Nie, panie.To zaczyna się świętowanie z okazji nadejścia nowego Mile-nium.Ludzie tańczą na ulicach.Och, panie, cóż za niestosowne zabawy rozgry-wają się przed moi mi oczyma! Do diabła z nimi!  powiedział Azzie, po czym zwrócił się do urzędnika Na co czekasz? Chcę trzęsienia ziemi!Zaopatrzeniowiec uśmiechnął się pokornie i z trzaskiem zamknął swą wielkąksięgę rejestrów. Przykro mi, twoje polecenie zostało anulowane [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl