RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Elitarne pododdziały żeńskie? Oczywiście, że żeńskie.Delikatną robotę lepiej powierzyć kobiecie.Co innego, gdy przed rozpoczęciem wojny w okolicy wrogiego lotniska pojawią się dryblasy z cekaemami, strasząc całą okolicę, a co innego, gdy zjawią się smukłe niewiasty.Pancerna pięść w aksamitnej rękawiczce.Kamuflaż.Dokładnie tak, jak nakazuje “Regulamin polowy.RP-36”.Milion chłopa - to później, po zdławieniu lotnisk, a na razie.I niespodziewane pytanie Stalina:- Przyjaźniłyście się?Zaparło jej dech.Rozumie, że pytanie dotyczy Kati.Przypomniała sobie Katię-chichotkę i oczy nabiegły jej łzami.Wie, że jeśli zapłacze, zostanie jej to wybaczone.Może po to w ogóle zapytał, by się rozpłakała.By ulżyła duszy.Ale ona nie chce płakać.Zatrzepotała powiekami.Wystarczy się odezwać i nie powstrzyma już łez.Dlatego nie powiedziała ani słowa, tylko skinęła.Zagryzła wargi, patrząc ponad nim.Ledwie kiwnęła głową.Bardziej nie można, bo głowę trzeba trzymać wysoko.Wtedy sylwetka dumna.Trzeba patrzeć na szczyty drzew.Nie kiwać mocno głową, jeśli chce się powstrzymać łzy na końcach rzęs.Więc prawdę mówiąc nawet nie skinęła, tylko miną dała do zrozumienia: tak, byłyśmy przyjaciółkami.A oczy - w górę i w bok.Wie, że jeżeli obejmie ją teraz łagodnie i przytuli, to nie wytrzyma, rozszlocha się na jego ramieniu.Na uboczu, niedaleko stołu (do stołu jednak nie podchodząc) stoją najlepsi synowie tego kraju.Towarzysz Mołotow.Towarzysz Mikojan.Towarzysz Chruszczow.Towarzysz Jeżów.Jeszcze jacyś towarzysze.Rozumieją, jaka rozmowa się toczy.Dlatego nie przeszkadzają.Nie patrzą na łąkę, po której spacerują Nastia ze Stalinem.Ale wszystko widzą.Wiedzą, że w tej właśnie chwili mowa jest o Kati.Po cóż on o tej Kati?.Lepiej żeby o lotniskach.Opowiedziałaby, że w pierwszych sekundach wojny, a nawet kilka minut przed jej rozpoczęciem, trzeba wyrżnąć całą ochronę wszystkich lotnisk.Wszystkich artylerzystów przeciwlotniczych.Bladym świtem podrzynać gardła śpiącym pilotom.No, jeszcze przeciąć druty łączności w rejonie lotnisk.Wtedy ich myśliwce nie wystartują, a nasze eskadry będą mogły bombardować bez przeszkód.Ale to go mniej interesowało.Objął ją i łagodnie przytulił.Wtedy się rozpłakała.VIIWieczerza długo się ciągnęła.Było dużo wina.Dużo żartów.Siedziała po prawicy Stalina i nie mogła oderwać od niego wzroku.Widziała go z samego bliska.Patrzyła na niego z wdzięcznością.Przecież tylko z uprzejmości wypytywał ją o spadochronowe sprawy.Zna się na tym lepiej od każdego instruktora.Wie, że nasz, radziecki spadochron lepszy od amerykańskiego.Pewnie, że lepszy.Ale wie też wszystko o amerykańskich, tych z zieloną metką.Z jedwabnikiem na pajęczynie.Wie, że z jakiegoś powodu radzieccy piloci i spadochroniarze za jeden spadochron z zieloną metką są gotowi oddać siedem radzieckich.Siedem za jeden.Zna ten przelicznik.Wiedziała, że nie powinna tak gapić się na niego.Dlatego patrzyła na wszystkich.Ale co rusz - rzut oka na niego.Ukradkiem, żeby nikt nie widział.Był pierwszy i jedyny, który zrozumiał, że musi sobie popłakać.W tamtej chwili.Od nadmiaru wrażeń.No, to proszę.Masz moje ramię.Nawet nie próbował uspokajać.Szlochaj na zdrowie.Łkaj do woli.Goście poczekają.I poczekali.Kolacja nawet nie bardzo się odwlekła.Jakaś poczciwa kobieta, chyba gospodyni, zabrała Nastię.Pomogła jej doprowadzić się do porządku, odświeżyć twarz.Podała szklankę wody.Dobra jest woda na daczy stalinowskiej.Zimna.I w ogóle taka jakaś szczególna.I oto znów u boku Stalina.Zaproponował wino.Odmówiła: nie piję, towarzyszu Stalin.Nie nalegał.Wobec pozostałych nie był tak pobłażliwy i łagodnie przymuszał: No, towarzyszu Jeżow, widzę, że po waszej stronie sucho w kieliszkach.Niepostrzeżenie siny zmierzch wypełnił stalinowską daczę.Gwar coraz gęstszy.Śmiech, muzyka.Na werandzie płoną latarnie.Kelnerzy krzątają się bez wytchnienia, śmigając jak łyżwiarze.Towarzysz Kalinin co rusz spogląda na Stalina.A Stalin kręci głową: nie, jeszcze nie czas.Raptem wszystko zniknęło ze stołów, kelnerzy szast-prast, uporali się z obrusem.Pod nim następny.Równie oślepiający.W błękicie zmierzchu też błękitny.Desery.Kelnerzy rozstawili wszystko, jak należy i już ich nie ma.Jakby ich nigdy nie było.Ani na daczy.Ani w okolicy.Towarzysz Stalin skinął towarzyszowi Kalininowi: teraz.Towarzysz Kalinin tylko na to czekał.W jego ręku, nie wiadomo skąd, pojawia się czerwone pudełeczko.Stalin wstał.Umilkły wszystkie rozmowy.Nawet cykady na łące umilkły.- Naradziliśmy się tutaj z towarzyszami, no i postanowiliśmy naszą spadochroniarkę wyróżnić Orderem Lenina.Towarzyszu Kalinin.Michaił Iwanowicz z uśmiechem wręcza odznaczenie.Ściska dłoń.Potem nie wytrzymuje i obejmuje:- Noś, córeczko.Zasłużyłaś.Otoczyli Nastię ze wszystkich stron.Gratulują, ściskają ręce.Z boku stoi samotnie Stalin [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl