[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przewodniczący rady nazywałsię Biełousow i najwyrazniej bał się miejscowego sekretarza partii, towarzysza Kobzara.Kierownik stacji maszynowo-traktorowej, Karas, też był obecny. Towarzyszu Krawczenko, wy tu teraz rządzicie.Poprowadzcie zebranie powiedziałKobzar. Nie, nie, kontynuujcie, a ja po prostu posłucham, jeśli nie macie nic przeciwko temu.Od tej pory, towarzysze, nie będzie nas i was.Musimy pracować razem.Ja ponoszęodpowiedzialność i muszę podejmować ostateczne decyzje.Chciałbym zwołać pierwsze zebraniejutro i ufam, że przygotujecie niezbędne dane.Chcę, żeby zwłaszcza wszyscy kierownicykołchozów przedstawili plany pracy.Tymczasem kontynuujcie to, co zaczęliście.Wznowili zebranie.Kierownicy kołchozów mówili po kolei.Podkreślali, że jeślikołchoznicy nie dostaną czegoś do jedzenia, nie będą mieli dość sił, żeby zebrać zboże. Moi ludzie głodują powiedział jeden z nich. Ci, którzy spuchli z głodu, leżąw domach.Nie możemy ich brać w rachubę.Wielu jeszcze odpadnie lub umrze, zanim zaczną siężniwa.Co z tym zrobimy?Biełousow i Kobzar odpowiadali ogólnikami, cytowali partyjne dyrektywy i wywarlina mnie wrażenie zdezorientowanych, nieudolnych i całkowicie zobojętniałych.Powiedziałemsobie: Z tego, co widzę, będę musiał polegać na samych chłopach, nie na tych urzędnikach.Stało się dla mnie jasne, że działacze rady i partii przywykli do głodu i że trzeba będzieprzezwyciężyć ich apatię, jeśli mamy przystąpić do żniw. Chodzcie do mnie i prześpijcie się zaproponował Biełousow po zakończeniu zebrania. Na pewno jesteście zmęczeni po podróży.Chyba znajdę u siebie kroplę czegośna wzmocnienie. Byłoby mi miło, gdybyście przyszli do mnie wtrącił się jeden z kierownikówkołchozów. Nazywam się Chadaj.Mam małą rodzinę i możemy wam dać oddzielny pokój.Postanowiłem przyjąć zaproszenie Chadaja.Czułem, że im bardziej zbliżę się do ludziz kołchozów, tym lepiej wykonam swoje zadanie.Pożegnałem się ze wszystkimi i zostałemz Chadajem prostym, inteligentnym człowiekiem średniego wzrostu, gładko wygolonym,o miłej powierzchowności.Towarzyszył nam kierownik innego kołchozu, Demczenko. No cóż, przyjaciele uśmiechnąłem się, kiedy dotarliśmy na miejsce chodzmynajpierw do stajni.Tego mnie nauczono.Przed pójściem spać, zwykł mawiać mój dziadekw Aleksandrowsku, trzeba zobaczyć, czy konie i krowy są oporządzone. Więc jesteście z pochodzenia chłopem? Niezupełnie, towarzyszu Demczenko, ale długo mieszkałem na wsi.W świetle latarni zobaczyłem, że konie stoją w swoich przegrodach, ale nie mają siana.Poza tym stajnie nie były zbyt czyste. Sukinsyn! wykrzyknął Chadaj. Znowu zaniedbał stajnie! Zrobię mu jutro piekło! Nie wiem, kto za to odpowiada powiedziałem ale moim zdaniem powinniście zrobićpiekło sobie.Wy jesteście kierownikiem i jeśli coś jest zle, to wasza wina.Na tym właśnie polegakierownictwo. Chyba macie rację zgodził się potulnie Chadaj. Ale to nie takie proste.Kiedy ludziesą głodni, nie pracują.Nie potrafią się skupić na pracy. Tak potwierdził Demczenko to nie takie proste.No cóż, życzę wam dobrej nocy,do jutra.W domu poznałem żonę i dzieci Chadaja.Chociaż wszyscy byli chudzi i wynędzniali,dawało się odczuć, że powodzi im się lepiej niż większości chłopów. Towarzyszu Chadaj, powiedzcie mi tak po prostu, nieoficjalnie, jak sobie radzą ludzie powiedziałem. Jak wygląda plan żniw? W jakim stanie są maszyny? Nie ukrywajcie przedemną niczego.Wręcz przeciwnie, bądzcie ze mną szczerzy, bo w końcu chodzi nam o to samo. Nie wiem, od czego zacząć, towarzyszu Krawczenko.Plon nie jest zły.Maszyny sąw porządku, chociaż brakuje niektórych części.Bez tych części stoimy. Zróbcie mi listę tego, co niezbędne, a ja prześlę ją do wydziału politycznegow Pietrowie. Dziękuję, to będzie wielka pomoc.Nienajlepsza jest też sytuacja z końmi.Nie mamypaszy.Gdybyśmy mogli dostać trochę owsa.Oczywiście moglibyśmy skosić trochę z nowegoplonu, ale to wbrew zarządzeniom. Zarządzenia czy nie zarządzenia, zróbcie to, jeśli uważacie, że nie ma innego wyjścia powiedziałem. Biorę na siebie pełną odpowiedzialność [ Pobierz całość w formacie PDF ]