RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Męczy mnie to.Toż mnie sięwydaje, że lepiej znam ciebie i Magdę, niż swoich starychkolegów.Możliwe, że rozmawiam niezręcznie, że stawiamniedyskretne pytania, ale dlaczego nikt nie chce zrozumieć moich intencji? Traktujecie mnie jak wroga.Ali nazywamnie szpiclem, Błażej usiłuje nastraszyć, Andrzej sięprzede mną ukrywa.Wiem, jaką macie o mnie opinię: żejestem stuknięty i zimny.A gdzie wasza wrażliwość?Zachowujecie się tak, jak by aresztowanie Magdaleny niebyło przypadkowe, odcinacie się od wszystkiego.Zdajeciesię wcale nie myśleć o tym, że wasze zeznania mogąpogrążyć Magdę, spowodować, że dziewczyna posiedzi wareszcie kilka miesięcy, zanim uda się milicji coś od waswydobyć.Sama powiedziałaś, że znacie się dobrze, że nicsię w waszym małym światku nie ukryje; oczywiste jestwobec tego, że właśnie wam łatwiej dojść sedna sprawy niżludziom, którzy dopiero zaczną was poznawać, a przedktórymi jeszcze dodatkowo wszyscy czujecie obawę. Jeśli jest coś do wykrycia  Barbara była uparta. Właśnie w ustaleniu tego możesz mi dopomóc.Powiedzmi, co łączy Andrzeja z Martą? Absolutnie nic  stwierdziła stanowczo Barbara.Doskonale wiem, że się nie lubią. Czy pamiętasz, że Marta odkrywszy śmierć Marcinaspojrzała na Andrzeja z przerażeniem, tak jak by się gobała? To niemożliwe.Marta nie bała się Andrzeja.Już raczejAndrzej bał się Marty. Dlaczego? A, bo wiesz, Marta to taki pedagog, lekarz-amator ichodząca apteka w jednej osobie.Stale usiłowała  pro-stować Andrzeja, wróżyła mu czarną przyszłość.Mówiła,że powinien pracować tak jak inni, aby wysłużyć sobieemeryturę, walczyć ze swoim alkoholizmem.Marta ma natym punkcie abla.Kiedyś zaproponowała Andrzejowi lecze-nie w przychodni przeciwalkoholowej, obiecała, że go tamzaproteguje  Barbara roześmiała się.Andrzej odgryzałsię, potem zaczął jej unikać.Po ostatniej awanturze, wiesz,tej, gdy przyprowadziła mu milicję, Marcin, no i mywszyscy nakłoniliśmy ją, aby przeprosiła Andrzeja, a Mag-da nalegała, by przeprosiła również ciebie.Widać Marcin ostro się postawił, skoro zrobiła się taka miękka i uległa. Czy Marcin był zdrowy? Przed chorobą Andrzeja odpowiedziałabym, że oniobaj, Andrzej i Marcin, mają końskie zdrowie.Ale okazujesię, że na alkohol nie ma mocnych.Przychodzi taki mo-ment, że  kapota.Andrzejowi udało się na razie wymigać,Marcinowi  nie. No tak, to prawdopodobne.Chciałbym, Basiu, jeszczeraz postawić ci pytanie dotyczące Błażeja.Na tym nie-szczęsnym przyjęciu u Magdy obiecywałaś Błażejowi, że siępoprawisz.Przepraszałaś go za coś i obiecywałaś poprawę,pamiętasz? Nie, ale bardzo możliwe, że coś takiego plotłam.Kiedymam w czubie, ja też jestem pierońsko miękka i uległa.Pamiętam, że rozlałam Błażejowi wódkę.Może za to goprzepraszałam? Zresztą nie kojarzę. Błażej chętnie pomaga ludziom, jak to wynika z twoichsłów.Czy pomagał też Marcinowi? A może było odwrotnie?Może to Marcin przy swoich rozległych znajomościachpomagał Błażejowi nawiązywać intratne kontakty?W spojrzeniu Barbary była pogarda. Powiem ci, zakichany Sherlocku, że jesteś durniejszyniż mogłam przypuszczać.Ty naprawdę myślisz, że ktoś znas zamordował Marcina, co? I to pewnie z chęci zysku!Obłowilibyśmy się, szkoda gadać! Dobrze, pomogę ci.Podam ci motyw zbrodni, bo tego przecież cały czasszukasz.Marcin prawie nigdy nie oddawał pożyczonychpieniędzy, u mnie wisiał na trzy tysiące.Prosty wniosek:zabiłam go z zemsty i wyrachowania.Z zemsty, że nieoddał, z wyrachowania, żeby już więcej nie pożyczał, jasne?A wiesz, jak to zrobiłam? Wrzuciłam truciznę do mleka,zamieszałam i dałam Marcinowi.Zadowolonyś? Akurat ten motyw jest wykluczony.Marcin nie miałtrudności finansowych.Pensję w redakcji miał na pewnoprzyzwoitą, a i bez tego miał dość pieniędzy z paczek przy-syłanych przez babcię z Kanady.Widzisz, że ja też coświem, mimo że nie należę do waszej paczki  Paweł starał się mówić tonem wtajemniczonego.Barbara spojrzała na Pawła ze zdumieniem. Nie jesteś tak całkowicie dobrze poinformowany, tababcia.no, ta bogata babcia mieszka w Australii, nie wKanadzie.No, ale na mnie czas, lecę! Mój dobry mąż tobyłby zachwycony  zanuciła ni w pięć ni w dziewięć gdyby odezwała się wreszcie jego babcia z Turcji.Wieszprzecież, że zapisała mu majątek! Odprowadzę cię.Na ulicy Barbara wzięła Pawła pod rękę, spojrzała mukonspiracyjnie w oczy i powiedziała: Zaprosisz mnie na drinka? Brak numizmatów  powiedział głupawo Paweł, alezaraz się poprawił. Natomiast biletów bankowych nadrinka wystarczy.Pójdziemy do  Baru Kapitańskiego ,dobrze? Bliżej mamy do  Bosmańskiego. Tak, ale w  Kapitańskim , w  Barze Kapitańskim poprawił się natychmiast  możemy mieć ciekawe towa-rzystwo.Przychodzi tam taki szpakowaty pan o bardzociekawym zawodzie. Popatrz, popatrz, nie wiedziałam, że masz tego rodzajuzainteresowania  powiedziała Barbara z wyrazną intencjąobrażenia Pawła. To ty go znasz? Zostałem zatem dobrze poinformo-wany. O co ci biega, Paweł? Czy naprawdę z faktu, żesprzedałam temu facetowi parę dolarów chcesz wyciągnąćwniosek, że spowodowałam śmierć Marcina?  powiedziałaz żalem w głosie.I zupełnie nieoczekiwanie zaraz wpadławe wściekłość [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl