[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pięć rowerów płynęło nad domami.Keys poczuł, że żołądek podchodzi mu do gardła.Rowery musnęły druty telefoniczne, wierzchołki słupów i zniknęły w mroku.E.T.spojrzał w dół.Tak, to była dużo lepsza, łagodniejsza jazda.Jego światełko serca znów się zapaliło i świeciło poprzez koszyk Elliotta.Sowa, która powróciła na swoje drzewo, obudziła się i poruszyła leniwie skrzydłami.Nadszedł czas, żeby zjeść starą mysz, postanowiła, i pofrunęła do góry.Co tu się dzieje? Pięć rowerów przeleciało obok niej.Sowa cofnęła się, nerwowo ruszając dziobem.Swym potężnym wzrokiem dostrzegła światełko serca E.T.Patrzyła na starego gnoma, który wpatrywał się w mrok.“Nietoperze tutaj są jakby większe - pomyślała sowa.- Albo straciłam rozum".Rowery sunęły dalej w zapadających ciemnościach.Elliott skierował swój rower do miejsca, które już znał.Chłopcy poszli w jego ślady.- Powiesz mi, jak to się skończy - wyjąkał Greg.Oczy miał zamknięte, wargi wilgotne.Znajdujący się za nim Steve, bez czapki, z rozwichrzonymi włosami, patrzał w dół.- Wszystko przez te siostry - wyszeptał do siebie cichutko.Tyler i Michael byli najbliżej Elliotta, a E.T.wpatrywał się w dalekie niebo, starając się przeniknąć chmury.- znak zerkle, dergg oh, mój kapitanie, czy to naprawdę ty?- znerkle dergg, dergg.Ukazała mu się telepatyczna twarz, której najbardziej ufał.Najdoskonalsza i najsubtelniejsza ze wszystkich twarzy sędziwych podróżników.Uśmiechnęła się żółwim uśmiechem najwyższej świadomości i znikła.- Las! - krzyknął Elliott, gdy rowery dotknęły nieba i inni chłopcy mogli również zobaczyć wzgórza i głębokie cienie.Mary prowadziła samochód zgodnie ze wskazówkami nudziarza.- Teraz w górę, drogą, gdzie nie wolno parkować - ponuro mruczał Lance.Największy pościg na świecie, a on nie bierze w nim udziału.Dlaczego? Ponieważ jest.kretynkiem.Gertie siedziała pomiędzy nimi z doniczką geranium w dłoniach.Pojawiły się nowe pączki, gdy samochód podskakiwał na tej bocznej drodze.Lance wpatrywał się w wierzchołki drzew.- Łapię jakieś sygnały - rzekł.- Proszę zaparkować tutaj.Zaparkowali, wysiedli i ruszyli do lasu.Lance szedł przodem.Mary trzymała Gertie za rękę.Poruszali się wolno, natomiast jazda nad wierzchołkami drzew była szybka.Elliott prowadził chłopców do ukrytego komunikatora.- Tutaj.- E.T.wskazał palcem miejsce i latające rowery zaczęły opuszczać się w dół.Lekko wylądowali na trawie.Ullll - lipl - lip.Komunikator brzęczał.Gdy Elliott podszedł, nagle rozbłysł promień lawendowego światła, który zmroził go.Chłopiec popatrzał na E.T.Stary potwór znalazł się wraz z nim w świetlnym kręgu.Obaj spojrzeli do góry.Zobaczyli Wielki Statek świecący łagodnie.Elliottowi wydało się, że ogromna ozdoba choinkowa wynurza się z ciemności.Przyglądał się pięknemu pojazdowi, upajając się jego wielkością.Był to jakby E.T.milion razy zwielokrotniony, największe światełko serca, jakie widział świat.Jego tajemnice świeciły dla niego, a przesłanie miłości i zachwytu wzruszało go.Chłopiec zwrócił się w stronę E.T.Oczy sędziwego podróżnika też się powiększyły na widok ukochanego Statku matki, królowej Drogi Mlecznej.Światła dowódcze oświetlały eleganckie wzory dokoła dziobu i E.T.odczytał w tym przejaw doskonałości mózgu kosmosu w najbardziej rozwiniętej formie.Spojrzał na przyjaciela, który pomógł mu przywołać swoich z niezmierzonych przestworzy.- Dziękuję ci, Elliott.- Głos Pozaziemskiego zabrzmiał silniej, gdyż jego alikwoty harmoniczne zestroiły się ze Statkiem.- Obiecuję nie zaglądać do okien - powiedział do jarzącego się włazu.Ale wówczas poczuł, że ktoś jeszcze wchodzi na polankę.Była to wiotka istota i E.T.przypatrywał się jej przez długą chwilę.Nagle podbiegła do niego Gertie.Tutaj jest twój kwiatek! - zawołała podając mu doniczkę.E.T.uniósł dziewczynkę do góry i rzekł: Bądź grzeczna.Na krawędzi polanki poruszył się cień, potem rozległ się dźwięk dzwoniących kluczy.E.T.szybko postawił Gertie.Wyciągnął do Elliotta rękę i rzekł: - Idziesz?- Zostań - poprosił chłopiec.Sędziwy podróżnik objął Elliotta i poczuł, że ogarnia go kosmiczna samotność, największa, jakiej kiedykolwiek doznał.Dotknął serca Elliotta i zrobił swymi palcami jakiś skomplikowany znak, żeby uwolnić chłopca z narkozy gwiazd.- Będę tam - szepnął i czubek jego palca rozjarzył się tuż przy klatce piersiowej dziecka.Potem sędziwy botanik wszedł na pomost Statku.Wewnętrzne światło Wielkiej Ozdoby świeciło nad nim.Poczuł, że miliony obwodów jego świadomości zapalają się w nim, a jego serce, tak jak serce Elliotta, napełnia się nie samotnością, lecz miłością,Wszedł w krąg zamglonego światła, trzymając w rękach doniczkę z geranium [ Pobierz całość w formacie PDF ]