[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Bardzo dobrze.Ognik wróciÅ‚ do warsztatu Bekena.Garncarz obudziÅ‚ siÄ™ gwaÅ‚townie.- JakoÅ› nagle ogarnęło mnie zmÄ™czenie - tÅ‚umaczyÅ‚ siÄ™.- Teraz już lepiej.Wracam do siÅ‚.- JeÅ›li czujesz siÄ™ sÅ‚abo, odpocznij sobie.- Co ty mówisz?- Przecież jesteÅ› kierownikiem brygady i sam decydujesz.Beken nie wierzyÅ‚ wÅ‚asnym uszom.- Kpisz sobie ze mnie?- Po prostu mówiÄ™ prawdÄ™.Rób, co do ciebie należy, a wszystko bÄ™dziedobrze.Przede wszystkim o nic wiÄ™cej mnie nie proÅ›.- To już nie chcesz zajmować siÄ™ brygadÄ… pomocniczÄ…?- Każdy ma swój przydziaÅ‚.- No to.co chcesz robić?Ognik nie odpowiedziaÅ‚ i wyszedÅ‚ z warsztatu.SÅ‚owa Sobka brutalnieÅ›ciÄ…gnęły go z obÅ‚oków na ziemiÄ™.ChciaÅ‚ pokazać Komisji Przyjęć, ile jest wart,i wpadÅ‚ w puÅ‚apkÄ™.ZajÄ…Å‚ siÄ™ organizowaniem pracy w brygadzie pomocniczej,a zapomniaÅ‚, jak siÄ™ rysuje.ZagubiÅ‚ siÄ™ w drugorzÄ™dnych dziaÅ‚aniach, które za-spokajaÅ‚y tylko jego próżność.StaÅ‚ siÄ™ maÅ‚ym tyranem i utraciÅ‚ z oczu wyższecele.Jeszcze kilka tygodni takiego życia, a rÄ™kÄ™ bÄ™dzie miaÅ‚ do niczego.NadbiegÅ‚ Beken.- Masz pretensje do kogoÅ›?- Tylko do siebie.- Uspokój siÄ™.Porozmawiam z Pisarzem Grobowca, zaproponujÄ™ ciÄ™ nakierownika brygady pomocniczej.Czy o to wÅ‚aÅ›nie ci chodzi?- Teraz już nie.- Nic z tego nie rozumiem.- Wracaj do warsztatu, Bekenie.Z mojej strony nie musisz siÄ™ już niczegoobawiać.- WiÄ™c.wiÄ™c zostawisz mnie w spokoju?- Kieruj wszystkim jak poprzednio.Uszczęśliwiony garncarz nie nalegaÅ‚.Ognik, caÅ‚y w gorÄ…czce, ruszyÅ‚ ku bramie miasteczka.OdkÄ…d wyrwaÅ‚ siÄ™ zrodzinnego wiÄ™zienia, nie zrobiÅ‚ żadnych postÄ™pów.ChciaÅ‚ dostosować siÄ™ dowymogów Miasta Prawdy, a wszedÅ‚ w Å›lepy zauÅ‚ek i przestaÅ‚ szukać swojejdrogi.StaÅ‚ siÄ™ czÅ‚owiekiem zza murów , może siÄ™ teraz starać o stanowiskokierownika brygady pomocniczej, ale tajemnic rysunku i malarstwa nie zgÅ‚Ä™bijuż nigdy.Na taki los siÄ™ nie zgadzaÅ‚.Wartownik przy północnej bramie na jego widok pomachaÅ‚ paÅ‚kÄ….TenmÅ‚ody olbrzym mógÅ‚ przecież podjąć próbÄ™ wymuszenia przejÅ›cia siÅ‚Ä….Ognik siadÅ‚ jednak kilkanaÅ›cie kroków przed bramÄ… i starannie wyrównaÅ‚miejsce, tak by otrzymać zupeÅ‚nie gÅ‚adkÄ… powierzchniÄ™.KawaÅ‚kiemkrzemienia wyrysowaÅ‚ na piasku mury miasteczka oraz otaczajÄ…cy krajobraz.Gdy ukoÅ„czyÅ‚ szkic, poprawiÅ‚ kontury ostro zastruganym drewienkiem i zaczÄ…Å‚przypatrywać siÄ™ swemu dzieÅ‚u.Uspokojony wartownik znowu usiadÅ‚, nie spuszczaÅ‚ jednak z oczurysownika, który pracowaÅ‚ z zadziwiajÄ…cym spokojem.Gdy nie podobaÅ‚ mu siÄ™jakiÅ› szczegół, Å›cieraÅ‚ go i zaczynaÅ‚ pracÄ™ od nowa.O czwartej po poÅ‚udniu nastÄ™powaÅ‚a zmiana warty, a Ognik wciąż rysowaÅ‚.RysowaÅ‚ jeszcze przy porannej zmianie, czyli o czwartej rano.Gdy ludzie z brygady pomocniczej przyszli rozjuczać osÅ‚y, ujrzeli wspaniaÅ‚yrysunek, ogromny, ale wykonany z dokÅ‚adnoÅ›ciÄ… miniaturzysty.Nikt nieodważyÅ‚ siÄ™ podejść do mÅ‚odego czÅ‚owieka, caÅ‚kowicie zobojÄ™tniaÅ‚ego nawszystko, co dziaÅ‚o siÄ™ wokół.33Komisja Przyjęć zebraÅ‚a siÄ™ przed bramÄ… głównej Å›wiÄ…tyni.Ustawionoparasol dla starego pisarza Ramosego, by nie siedziaÅ‚ pod palÄ…cymipromieniami sÅ‚oÅ„ca.- Próba dobiegÅ‚a koÅ„ca - oÅ›wiadczyÅ‚ skrzywiony jak zwykle Kenhir - irezultat widzimy.Neb DoskonaÅ‚y sÄ…dziÅ‚, że Ognik nie zgodzi siÄ™ na rolÄ™pokornego, ulegÅ‚ego i cichego pracownika brygady pomocniczej, i nie pomyliÅ‚siÄ™.PrzepowiadaÅ‚, że Ognik w taki czy inny sposób zacznie narzucać swojÄ…wolÄ™ innym, i też miaÅ‚ sÅ‚uszność, ponieważ ten zadziorny chÅ‚opak pogoniÅ‚trochÄ™ próżniaków i przywróciÅ‚ innym chęć do pracy.Jednakże Neb DoskonaÅ‚ypomyliÅ‚ siÄ™, twierdzÄ…c, że petent, objÄ…wszy wÅ‚adzÄ™ nad ludzmi zza murów,zapomni o wezwaniu.Petent bowiem już od dwóch dni i dwóch nocy bezprzerwy rysuje i tylko czasem Å‚yknie odrobinÄ™ wody, którÄ… przynosi muwartownik.MógÅ‚ wybuchnąć gniewem, a przecież stara siÄ™ tylko pokazać namswoje uzdolnienia, i to przy użyciu tych skromnych Å›rodków, jakimirozporzÄ…dza.Czy nasze zgromadzenie nie powinno tym razem usÅ‚uchaćwezwania Ognika?Ramose przytaknÄ…Å‚, jednakże kierownik robót nie ustÄ…piÅ‚.- Co do drugiego punktu zgadzam siÄ™, bo rzeczywiÅ›cie nie miaÅ‚em racji.Mimo wszystko wyraznie widać, że moc tego mÅ‚odego czÅ‚owieka pochodzi odSeta i że nie podporzÄ…dkuje siÄ™ on żadnej regule.SÄ…dzÄ™ przeto, że wciążstanowi grozbÄ™ dla Bractwa, i wolaÅ‚bym, by wykazywaÅ‚ swe zdolnoÅ›ci gdzieindziej.- PrzedÅ‚ożyÅ‚eÅ› nam pewien plan i posÅ‚uchaliÅ›my ciÄ™ - zauważyÅ‚ Kenhir.-Ognik nie wpadÅ‚ w zastawionÄ… przez ciebie puÅ‚apkÄ™, musisz wiÄ™c ustÄ…pić.PamiÄ™taj, że nikogo nie przyjmuje siÄ™ raz na zawsze.PrzyjÄ™cie można cofnąć, aprzyjÄ™tego wydalić, jeÅ›li siÄ™ zle sprawuje.WpuszczajÄ…c petenta do naszegoBractwa, niczym specjalnie nie ryzykujemy.- Nim wypowiem siÄ™ ostatecznie - oÅ›wiadczyÅ‚ Neb DoskonaÅ‚y - wnoszÄ™ opowtórne przesÅ‚uchanie Ognika.gð- Pójdziesz ze mnÄ…? - zwróciÅ‚ siÄ™ rzemieÅ›lnik do mÅ‚odego czÅ‚owieka, który poraz już dziesiÄ…ty poprawiaÅ‚ rysunek bramy miasteczka, wciąż starajÄ…c siÄ™dokÅ‚adniej oddać jej ksztaÅ‚ty.Ognik wstaÅ‚.Nie czuÅ‚ siÄ™ bynajmniej zmÄ™czony, ale nie wiedziaÅ‚, w jakim jest Å›wiecie.Zwiat brygady pomocniczej już go nie interesowaÅ‚, a Å›wiat Miasta Prawdywciąż byÅ‚ dlaÅ„ niedostÄ™pny.Pozostawiony sam sobie, spalaÅ‚ siÄ™ we wÅ‚asnymogniu.Czegóż gorszego może siÄ™ jeszcze spodziewać?Bez sÅ‚owa ruszyÅ‚ za rzemieÅ›lnikiem, który zaprowadziÅ‚ go przed KomisjÄ™.PrzykucnÄ…Å‚ i nawet nie spojrzaÅ‚ na niÄ….- Czy znÄ™cajÄ…c siÄ™ nad pracownikami brygady pomocniczej, nie nadużyÅ‚eÅ›wÅ‚adzy? - zapytaÅ‚ go Neb DoskonaÅ‚y.- A czy należy usprawiedliwiać lenistwo?- Nikt ci nie kazaÅ‚ postÄ™pować tak ostro.- Wam może obÅ‚uda nie przeszkadza, ale mnie bardzo.Nie mam zwyczajudziaÅ‚ać skrycie.- Czy to garncarz zaleciÅ‚ ci takie postÄ™powanie? - zapytaÅ‚ Ramose.- Garncarz to czÅ‚owiek bezwolny, pilnuje swoich interesów, a podwÅ‚adnychnie ma zamiaru ruszać.Za wszystko to, co zrobiÅ‚em, odpowiadam ja sam.- Czy chciaÅ‚byÅ› zostać kierownikiem brygady pomocniczej na miejscegarncarza?- Los nie mógÅ‚by mnie bardziej skrzywdzić.Być blisko, tak blisko MiastaPrawdy i nie móc tam wejść.- A jednak zasmakowaÅ‚o ci to stanowisko.- To prawda, zawróciÅ‚o mi w gÅ‚owie jak pierwszemu lepszemu gÅ‚upcowi,który dostaÅ‚ wÅ‚adzÄ™.ByÅ‚em już Å›miertelnie upojony, ale wÅ‚aÅ›nie siÄ™przebudziÅ‚em.- Czy to znaczy, że nie chcesz pracować w brygadzie pomocniczej? - wtrÄ…ciÅ‚siÄ™ Neb DoskonaÅ‚y.- PrzybyÅ‚em tu po to, żeby nauczyć siÄ™ rysunku.Reszta mnie nie ciekawi.- A czy nie sÄ…dzisz, że na poczÄ…tek trzeba sÅ‚uchać?- Ważne jest tylko to, żeby otwarÅ‚a siÄ™ brama.- Czy twoje postÄ™powanie zasÅ‚uguje na przychylność w naszych oczach?Ognik uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ smÄ™tnie.- Na nic takiego nie liczÄ™, nie macie jednak prawa zostawiać mnie wniepewnoÅ›ci.Albo mnie odrzućcie, albo przyjmijcie.- A co byÅ› zrobiÅ‚ w razie nieprzyjÄ™cia?MÅ‚ody czÅ‚owiek dÅ‚ugo ważyÅ‚ odpowiedz.- Tak czy owak was to nie wzruszy.- Czy masz jakiÅ› nowy argument, który by przekonaÅ‚ nas do przyjÄ™cia ciÄ™?- Wciąż ten sam.UsÅ‚yszaÅ‚em wezwanie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]