[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Te zadatki uczucia , wedle ładnegowyrażenia naszych przodków, wydawały się zbrodnią nabożnej dziewczynie, spowiadającejsię co dwa tygodnie! W godzinę rozrzuciła więcej skarbów duszy, niż pózniej, bogata iszczęśliwa, mogłaby dać oddając całą siebie. Sprawa ubita rzekł Vautrin do Eugeniusza. Panicze starli się.Wszystko odbyło się52domowe argusy czujni strażnicy.Argus stuoki strażnik jednej z kochanek Zeusa nasłany przezzazdrosną Herę (mit.gr.).81nader przyzwoicie.Rzecz opinii.Gołąbek obraził mego sokoła.Spotkanie jutro w reducieClignancourt.O wpół do dziewiątej panna Taillefer odziedziczy miłość i majątek ojca, wchwili gdy będzie spokojnie maczała grzaneczki w rannej kawie.Czy to nie zabawne? Tenmały Tailleferek jest tęgi gracz na szpady; pewny siebie jak cztery tuzy w garści; alerozciągniemy go ciosem mego wynalazku; ot, podbija się szpadę i jazda w samo czoło.Nauczę cię tego pchnięcia, jest diabelnie użyteczne.Rastignac słuchał tępo i nie mógł nic odpowiedzieć.W tej chwili weszli ojciec Goriot,Bianchon i paru stołowników. Oto jakim cię pragnąłem rzekł Vautrin. Wiesz, co robisz.Dobrze, moje orlątko!Będziesz panował nad ludzmi, jesteś mocny, jurny, z pazurami; masz mój szacunek.Chciał go ująć za rękę, Rastignac cofnął żywo swoją i upadł na krzesło blednąc; zdawałomu się, że widzi przed sobą kałużę krwi. Ach, jeszcze grzebiemy się w pieluszkach zwalanych cnotą rzekł Vautrin po cichu.Papa Doliban ma trzy miliony, znam cyfrę.Posag uczyni cię białym jak sukienkaoblubienicy, i to w twoich własnych oczach.Rastignac nie wahał się już.Postanowił iść uprzedzić w ciągu wieczora pana Taillefer ijego syna.W tej samej chwili, skoro Vautrin go opuścił, ojciec Goriot szepnął mu: Smutny jesteś dziecko! Ja cię rozweselę, czekaj.Chodz.I stary handlarz mąki zapaliłswój stoczek53 o lampę.Eugeniusz udał się za nim, wzruszony i zaciekawiony. Wejdzmy do ciebie rzekł poczciwiec, który wziął u Sylwii klucz od pokoju studenta.Myślałeś dziś rano, że ona cię nie kocha, co? ciągnął. Odprawiła cię gwałtem i tyodszedłeś pogniewany, zrozpaczony.Oj, ty dzieciaku.Ona czekała na mnie.Czy rozumiesz?Mieliśmy iść wykończyć cacy-apartamencik, do którego przeniesiesz się za trzy dni.Niezdradz mnie.Delfinka chce ci zrobić niespodziankę, ale ja nie mam serca dłużej ci ukrywać.Zamieszkasz przy ulicy d'Artois, dwa kroki od ulicy Saint-Lazare.Będziesz tam jak książę.Wybraliśmy ci mebelki jak dla panny młodej.Dużośmy rzeczy załatwiali od miesiąca, niemówiąc ci o niczym.Mój adwokat wziął się do rzeczy, Delfinka będzie miała swoichtrzydzieści sześć tysięcy rocznie, procent od posagu; zażądam ulokowania jej ośmiusettysięcy franków w ziemi.Eugeniusz oniemiał; przechadzał się z założonymi rękami po izdebce pełnej nieładu.Ojciec Goriot pochwycił chwilę, w której student odwrócił się doń plecami, i położył nakominku czerwone safianowe puzderko, na którym widniał wyciśnięty w złocie herbRastignaców. Moje drogie dziecko mówił biedny starowina naharowałem się koło tego, że niechBóg zachowa.Ale, widzisz, było w tym wiele egoizmu: ja także chcę coś zyskać na twejprzeprowadzce.Nie odmówisz mi, co, jeśli cię poproszę o jedną rzecz? Czego pan żąda! Na piątym piętrze nad twoim mieszkaniem jest pokoik, który do niego należy;zamieszkam tam, nieprawdaż? Robię się stary, za daleko mi do córki.Nie będę cię krępował.Ot, tyle że będę blisko.Będziesz mi mówił o niej co wieczora.To ci nie zrobi przykrości,prawda? Kiedy wrócisz do domu, a ja już będę w łóżku, usłyszę cię, powiem sobie: Przedchwilą rozstał się z moją Delfinką.Był z nią na balu, szczęśliwa jest z nim.Gdybym byłchory, byłoby mi balsamem słyszeć, jak wracasz, ruszasz się, wychodzisz.Tyle będzie wtobie z mojej córki! Będę miał tylko dwa kroki, aby się znalezć na Polach Elizejskich, gdziejeżdżą co dzień; będę je widział zawsze, teraz spózniam się niekiedy.A potem ona możeprzyjdzie czasem do ciebie! Usłyszę ją, ujrzę w rannej sukience, jak śpieszy, jak pomyka nibymłoda kotka.Od miesiąca stała się tym, czym była dawniej, młodą dziewczyną, wesołą,rozbawioną.Dusza jej przychodzi do zdrowia, tobie zawdzięcza szczęście.Och! Nie ma53stoczek świeczka.82rzeczy, której bym nie zrobił dla ciebie.Przed chwilą, gdyśmy wracali, Delfinka rzekła: Papuśku, jestem bardzo szczęśliwa! Kiedy mi mówią ceremonialnie: ojcze , mrożą mnie;ale kiedy mnie nazywają papuśkiem, zdaje mi się, że widzę je jeszcze małe, wracają miwszystkie wspomnienia.Bardziej czuję się ich ojcem, wydaje mi się, że jeszcze nie należą donikogo!Poczciwiec tarł oczy, płakał. Od dawna już nie słyszałem tego słowa, od dawna już nie trzymałem jej pod rękę.Och,tak niedługo będzie dziesięć lat, jak nie szedłem obok żadnej z córek [ Pobierz całość w formacie PDF ]