RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byłem tak wyczerpa-ny, że towarzyszący mi ludzie raczej mnie nieśli niż prowadzili.Nie ujrzawszy mego go-spodarza, w przegrodzie na paszę runąłem na korzennie pachnące siano i natychmiastzapadłem w głęboki sen.Gdy się obudziłem, słońce stało już wysoko i kóz nie było.Być może przespałem parędni.Wygrzebałem się z suchych kwiatów i traw i znalazłem pluskające między kamie-niami zródełko, z którego smakowita woda płynęła rynną wzdłuż muru.Dom zbudo-wano na skalnym stoku; pochyła ścieżka, która biegła środkiem obory tuż obok megolegowiska, przechodziła w kamienne schody wiodące na piętro.Słyszałem na górze kro-ki, nie ośmieliłem się jednak tam pójść, chociaż burczało mi w brzuchu.Rozglądając się zauważyłem w sianie drabinę przystawioną do klapy wpuszczo-nej między belki sufitu.Za najważniejsze wszakże uznałem to, że z owej drabiny moż-na było sięgnąć do zawieszonych pod sufitem wędzonych połci mięsa oraz do wyso-kich półek, na których spoczywały grube okrągłe sery.Dopiero teraz dotarł do mnie ichkwaśno-zgniły zapach i moje puste kiszki zaczęły się skręcać z głodu, a do ust napłynę-ła ślina.Zacisnąłem zęby i wybiegłem z domu.Siedział przed nim Ksawery, mój gospo-darz.%7łyczliwy z wyglądu człowiek z twarzą wymiętą, przypominającą grzyb uwarzony266 w oleju.Przed sobą miał miskę ze świeżym kozim twarogiem przyprawionym ziołami,do tego ciepły jeszcze płaski, okrągły chleb.Musiałem gapić się na te przysmaki jak piesna jatkę, bo gospodarz rozbawiony zawołał: Aiwa! Nasz świstak obudził się z zimowego snu i chce mi pożreć ser!Nie czekając na żonę podsunął mi chleb i miskę.Zanurzyłem grubą pajdę w miękkimbiałym twarogu i w mig połknąłem wszystko; potem oblizałem palce i powiedziałem: Chwała niech będzie Panu!  i dorzuciłem zawstydzony:  Dziękuję. Słyszysz, Aiwa, jaki bogobojny ten cesarski chorąży?  zawołał znów gospodarzrozradowany.Na tle białych zębatych szczytów jego gardłowy arabski język sprawiałdziwne wrażenie, ta mowa wiązała się zawsze w moich wyobrażeniach z pustynią.Gospodyni wyszła z domu niosąc nową miskę, tym razem napełnioną ciemnym spa-dziowym miodem, do tego dzban świeżego mleka.Była ciemnooką, krzepką piękno-ścią, granatowoczarne włosy skrywała pod zasłoną, której rąbek uniosła, gdy spostrze-gła moją ciekawość.Jej mąż śmiał się głośno. William jest gorszy od mnicha: nie dotknie żadnej potrawy, póki nie odmówi mo-dlitwy!Kobieta rzuciła mi ogniste spojrzenie, choć może tylko wyobraziłem sobie żarjej tęsknoty.Może zasłonięta twarz dodawała oczom wyrazu, a mojej fantazji bodz-ca, od tak dawna bowiem nie miałem kobiety? Na rękę mi było, że gospodarz wi-dział we mnie człowieka pobożnego, bo dzięki temu nie wzbudzałem podejrzeń, gdyz przyzwyczajenia czyniłem bezmyślnie znak krzyża bądz mruknąłem czasem pax et bo-num.A dowiedziałem się przecież w łazni, że nie cierpiano tutaj szczególnie franciszka-nów.Spytałem o kościół. Mamy jeden, tam w górze, na zboczu, obok wieży strażniczej, ale z braku kapłanasłuży jako wędzarnia albo areszt, albo i jedno, i drugie. Na samą myśl o tym gospo-darz wyszczerzył zęby. Powinieneś kiedyś zobaczyć, jak szybko w gryzącym dymieminoryta dochodzi do ładu ze swoją zakłamaną duszą.Ze strachu, że się uwędzi, woliwisieć na powietrzu!  Poklepał się z uciechy po udach. Suszony na wietrze!Zmiałem się wraz z nim, gdyż przerażenie użycza człowiekowi takiego daru, pozwa-la też rosnąć męstwu. To znaczy, bracia z Asyżu przynieśli wam wiarę chrześcijańską, zbudowali kośció-łek, a wyście ich uwędzili? Oni zbezcześcili dom Boży!  zdenerwował się flegmatyczny na pozór, choćprzebiegły Ksawery, lecz szybko się uspokoił. Nasz ród został nawrócony już podrządami Lotara, wnuka wielkiego Karola.Kaplicę San Murezzana, poświęconą pierw-szemu męczennikowi, znajdziesz na dole przy jeziorze.Trzeba iść przez most, potem ka-wałek lasem i przez bagna&267  A jeśli zabłądzę?  spytałem nieśmiało, lecz z naciskiem, aby sprawdzić, ile swo-body mi się pozostawia. Lepiej chodz tylko tą wydeptaną ścieżką.Spróbuj z niej zboczyć albo uciec,a utoniesz w śniegu.I pamiętaj, że u wylotów doliny i na moście stoją straże.Dzieńi noc!  Ksawery mówił teraz z powagą, ba, wzniosłością. Guarda gadin od wschodu i guarda lej* od zachodu.Bywa, że rankiem znajduje-my zamarzniętych na śmierć wartowników, ale jak sięga ludzka pamięć nigdy nie uda-ło się nikomu przejść niepostrzeżenie przez most Saracenów.Czuwamy nad tą przełę-czą! Dla cesarza!Zerwał się i stanął na baczność jak żołnierz. Na dole, w Italii  dorzucił  nazywają tę przełęcz diavolezza, diabelska, i toich odstrasza.I bardzo dobrze, inaczej jeszcze więcej zdradzieckich posłańców prze-branych za żebrzących mnichów próbowałoby z papieskimi pieniędzmi przedostać siętą drogą do Niemiec, żeby niewiernemu landgrafowi napełnić wojenną kiesę! Hołota! Uderzył pięścią w stół, aż podskoczyły opróżnione miski. Ale łapiemy wszystkich! zawołał jeszcze za mną, kiedy już ruszyłem w drogę.Dopiero gdy zostawiłem za sobą kilka stromych dróżek i tym samym właściwąwieś, ośmieliłem się odwrócić.W górze na stoku widniała kamienna wieża strażnicza,a niedaleko niej murowany kościół.Jego dach wydawał się w jednym miejscu jakby za-padnięty i z tej dziury wydobywała się cienka smuga dymu.W miejscowych domach przeważnie tylko piwnice zbudowano z grubo ciosane-go kamienia, natomiast piętra ze spojonych ciężkich brązowych belek.Dachy obcią-żone były dużymi kamieniami.W każdym domostwie jedno okno było zabezpieczonekratą, artystycznie wykutą i dołem wygiętą, zarówno gdy chodziło o proste chaty, jaki tynkowane, zdobione ornamentem budynki z kamienia. Widzę, że podziwiasz te ozdoby  wysapał Ksawery, który mnie dogonił. Niktich nie potrafi wykonać piękniej ani w Mediolanie, ani w Rawennie.Tam nasi mistrzo-wie sgraffito* ozdabiają pałace!Zatrzymałem się zaciekawiony, zwłaszcza że Ksawery nie odchodził.Sądziłem, że niejest pewien, jak daleko sięga jego obowiązek nadzorowania mnie.Myliłem się.Mój go-spodarz powodowany troską przyniósł mi jedynie futrzane buty i płaszcz. Kto mieszka w tych domach? To siedziby najstarszych rodów, osiadłych tutaj od początku.Przechodzą na naj-młodsze córki, kiedy wyjdą za mąż.Pozostałym córkom wolno budować tylko chaty, i toponiżej kamiennych budynków, żeby nie zasłaniały słońca.* Guarda gadin, guarda lej (retorom.)  straż w dolinie, straż nad jeziorem.* Sgraffito (wł.)  technika w zdobnictwie ściennym polegająca na pokrywaniu muru kilkomawarstwami kolorowego tynku i zeskrobywaniu warstw wierzchnich według określonego wzoru w celuuzyskania barwnej kompozycji.268  A te żelazne kraty?  wypytywałem dalej. Niegdyś to były okna haremów  roześmiał się Ksawery. Dziś zabezpieczająsypialnię najmłodszej córki, tak że nawet po drabinie nikt się nie dostanie do izby. Ciężki los!  mruknąłem, myśląc o młodych dziewczętach, mój gospodarz jednakbardziej się troszczył o los mężczyzn [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl