[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prowadził sklep z artykułami sportowymi.Kennedyposzła porozmawiać z nim w pracy.Nie był uradowany, gdy przedstawiłamu się i powiedziała, że pisze artykuł na temat zabójstw. Chciałbym o tym zapomnieć powiedział rozglądając się nerwowo.Gerda była wspaniałą kobietą.Mieszkaliśmy razem od roku i nagle.to.Teraz wszystko się pokręciło.Wczoraj musiałem wyprowadzić się z naszegomieszkania.Nie mogę tam pozostać bez niej.Kennedy poddała go błyskawicznej ocenie i skreśliła z listy podejrza-nych.W kontaktach z ludzmi zawsze polegała na pierwszym wrażeniu, a tumiała przed sobą normalnego człowieka, który został wplątany w paskudnąsytuację. Czy przesłuchiwała pana policja? spytała. Owszem odparł ponuro. Jakby mieli do tego prawo.Nie dość, żejakiś drań zamordował mi przyjaciółkę, to jeszcze mnie uważają za podej-rzanego.Czy pani widzi, co się dzieje w tym kraju? Co? Cackają się z przestępcami odparł gniewnie a niewinny człowieknie ma żadnych praw.Skinęła głową. Bezsprzecznie ma pan rację. Wiem, że mam rację rzekł z przekonaniem.Podszedł do niego urzędnik z działu sprzedaży z prośbą, by podpisał sięna czeku.Kiedy to uczynił, Kennedy wyjęła notatnik. Mogę zapytać, gdzie po raz pierwszy spotkał pan Gerdę?Zmarszczył brwi. Pani też mnie przesłuchuje? Uważa pani, że jestem podejrzany? Oczywiście, że nie powiedziała uświadamiając sobie, w jakim na-pięciu musiał ostatnio żyć. Piszę o kilku innych kobietach, które zostałyzamordowane w ten sam sposób.Dwie z nich pracowały w przemyślefilmowym, a Gerda w banku.Nie wie pan, co robiła przedtem? Była księgową. A jeszcze wcześniej? Jej matka mogłaby pani powiedzieć. Ma pan przypadkiem jej numer?Napisał numer na odwrocie paragonu i wręczył Kennedy. Dzięki rzekła. Teraz już sobie pójdę, bo widzę, że jest pan zajęty.Energicznie skinął głową i wrócił do kasy.Kennedy wyszła przed sklep i chwilę przed nim postała, po czym poszłana parking.Zdążył do niej podbiec, nim dotarła do swego samochodu. Przepraszam panią wysapał ale proszę mnie zrozumieć.Przeży-wam teraz ciężkie chwile. Rozumiem powiedziała ze współczuciem. Widzi pani. Zawahał się, mówienie przychodziło mu z trudnością. Cieszę się, że usiłuje pani coś zrobić w tej sprawie.Nie ma pani pojęcia, cosię czuje, kiedy zostaje zamordowany ktoś bliski. Zamilkł na chwilę,starając się powściągnąć emocje. Jeśli złapią faceta, który to zrobił,osobiście powieszę go za jaja.Kennedy ze zrozumieniem pokiwała głową. Gdybym tylko mogła, postarałabym się to panu umożliwić.Z samochodu zadzwoniła do matki Gerdy.Ponieważ telefon odebrałaautomatyczna sekretarka, Kennedy przedstawiła się, podała swój numer , ipoprosiła o kontakt.Następnie pojechała na lunch z Rosą.W restauracji panował tłok.Rosa była podniecona, jej piwne oczybłyszczały. Słuchaj, Kennedy powiedziała chcę ci coś zaproponować, a tymusisz się zgodzić, bo to fantastyczny pomysł.O Boże, ona nigdy nie zrezygnuje, pomyślała Kennedy. Jeśli chodzi ci o jakiegoś faceta. zaczęła. Nie przerwała szybko Rosa. Nie chodzi o faceta.To sprawa czystozawodowa.Kennedy westchnęła. No dobrze, w czym problem? zapytała.Postukując długimi, szkarłatnymi paznokciami o blat stołu, Rosa po-wiedziała: Morderstwa popełniane na kobietach stają się coraz częstsze, a po-nieważ policja nie działa zbyt energicznie, moja stacja telewizyjna posta-nowiła zająć się tym tematem.Jesteśmy bardzo podekscytowani.A jawpadłam na świetny pomysł.Pojawisz się przed kamerami i opowiesz o tymw wieczornych wiadomościach.Kennedy omal nie roześmiała się w głos.Tym razem Rosa przeszła samąsiebie. Ja? W telewizji? Chyba żartujesz.Ja nawet nie oglądam telewizji, niemówiąc już o pokazywaniu się w niej. Nie żartuję.Wystąpisz rzekła Rosa z błyskiem w oku. A niby dlaczego? Mówię ci, gdzieś tu grasuje seryjny morderca.Czas, by policja po-wołała specjalny oddział, który by się tym zajął.My możemy ich do tegozmusić.Telewizja to potęga.Przekonasz się. Przykro mi, ale absolutnie nie zamierzam tego robić.Rosa wcale jej nie słuchała. Nie przejmuj się, na pewno wypadniesz fantastycznie. Co ty powiesz? Kierownik redakcji wiadomości dołączy do nas na kawę.Jeśli niezgodzisz się do tego czasu, już on potrafi cię namówić.Tylko się nie pod-niecaj.on nie jest do wzięcia.Kennedy zaczęła się śmiać. Nareszcie ktoś, kto nie jest do wzięcia.I ten właśnie na pewno mi sięspodoba, tak?Rosa również się roześmiała. Owszem, zgadza się.Kennedy była pełna obaw.To wszystko działo się tak szybko.Na zdrowyrozum, powinna była odmówić, lecz Rosa i szef działu wiadomości mówilibardzo przekonująco.Napisała tekst swego wystąpienia i pokazała go naczelnemu.Odniósł siędo niego entuzjastycznie.Rosa poinstruowała ją, jak ma się zachowywać przed kamerami. Po prostu siedz spokojnie i wpatruj się w obiektyw.Gdy monitorobróci się, zobaczysz swój tekst na teleprompterze i musisz go przeczytać.Będzie to wyglądało tak, jakbyś mówiła do widzów. Jesteś pewna, że to zadziała? spytała, pełna wątpliwości. Na mur. A dlaczego ty tego nie zrobisz? Bo do mnie są przyzwyczajeni.Co wieczór oglądają mnie w wiado-mościach.Ty jesteś znaną dziennikarką.Widzom się to spodoba. Naprawdę? Na niby.Twój artykuł o Bobbym Rushu w Style Wars stał się bardzogłośny.Pisali o nim w USA Today.Wszyscy o tobie teraz mówią, więcwykorzystamy to, by zwiększyć oglądalność. Nie mam nic wspólnego z tym artykułem. Pomyśl o tym w ten sposób: zrobisz coś pożytecznego.Jeśli uda sięnam skłonić szefa policji do powołania oddziału specjalnego, odwalimykawał dobrej roboty [ Pobierz całość w formacie PDF ]