RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jaśnie panna Klementyna Zawadzka, bratanica mojejdobrodziejki, znana mi jest aż za dobrze i może kogo innego wolałabym mieć zaprzewodnika, ale lepszy rydz niż nic.Do Placówki po noclegu wysłać mnie chybapotrafi, szczególnie że konie z Placówki podobno będą czekać.Aż prawie zawrót głowy po tym wszystkim czuję.I nagle, to strasznie, skoromsię zgodziła, pojutrze mam jechać.Jużem upakowała rzeczy niezbędne.Poldzia narozmowę o gospodarstwie wzięłam, bo więcej bystry niż Kacper, może przez to, żemłody.17 lutegoTedy jutro rankiem wyruszam.Ilem zdołała, tylem zarządziła.Wedle wszelkichwyliczeń, najmniej cztery miesiące mnie tu nie będzie, a kto wie czy nie dłużej.Notrudno, kuzynka Matylda sama chciała.Oderwawszy wzrok od tekstu i oglądając przestwór za spróbowała pomyśleć.O wysłaniu panny Dominiki do Placówki prababcia w swoim pamiętniku słowajednego nie napisała.Może i był tam pożar, może i rzeczywiście należało wypło-szyć nietoperze, posiadłość ogólnie była chyba mało używana.Nie w tym rzeczjednakże.Wszystko wskazywało na to, że prababcia po prostu pozbyła się stałejzarzązdającej, żeby swobodnie wygrzebać cały skarb z tajemniczych zakamarkówbiblioteki.Pózniej przecież w Paryżu i Wiedniu klejnotami świeciła.Ponadto Placówka chyba rzeczywiście wymagała remontu.Stary dwór byłdrewniany.I drewniany pozostał.Dąb, modrzew, są to materiały trwałe, możliwe,że do dziś dnia dębowa konstrukcja doskonale się trzyma, tyle że została z niejledwo połowa.Justyna pamiętała ją sprzed wojny i z okresu powojennego jako155 wielką, zdewastowaną, ale wciąż godną uwagi willę, co najmniej kilkunastopo-kojową.Może nawet więcej, ostatecznie dzicy lokatorzy prezentowali sobą jakieśosiem czy dziewięć rodzin.Trzy izby na jedną rodzinę, to byłoby dwadzieściacztery albo dwadzieścia siedem pomieszczeń.Od czasów prababci musiało to byćprzerabiane kilka razy.Z nowym zaciekawieniem wróciła do tekstu.Przeżycia panny Dominiki w trakcie podróży były wręcz wstrząsające.Roz-weselona okazją ciotka Klementyna, kobieta doskonale światowa i już dostatecz-nie leciwa, żeby sobie pozwalać na rozmaite ekscesy, zabrała ją na kolację, rzeczoczywista nie sama, tylko w towarzystwie męskim, szacownego pana radcy.Po-stanowiła chyba dostarczyć pannie Dominice przeżyć stulecia, skoro wybrała lo-kal, tłumnie odwiedzany przez rozrywkową część społeczeństwa.Strzelający doluster carscy oficerowie i wesołe panienki tańczące kankana na estradzie i na sto-łach ogłuszyły damę z prowincji do tego stopnia, że bez mała utraciła umiejętnośćpisania.Musiał chyba pózniej ksiądz proboszcz z wielkim zainteresowaniem wy-słuchiwać spowiedzi.Na całe szczęście panna Dominika zdążyła się posilić wy-szukanymi potrawami, zanim ogólna wesołość wzrosła, inaczej bowiem głodnadojechałaby do Placówki.Dojechała za to mocno niewyspana, bo po strasznych doznaniach nijak zasnąćnie mogła.Zwit blady zastał ją z otwartymi oczami i pobladłym obliczem i prawiegodzinę całą czekała na konie, spakowana i całkowicie gotowa.Dopiero w trzy dnipózniej przyszła do siebie.Wzięła się do roboty i Placówkę uporządkowała, i zorganizowała tak, że przeznastępne pół wieku nie było w posiadłości nic do poprawiania.Matylda nie miałażadnych szans wysłać jej tam ponownie.Dlatego też cały remont Błędowa, wbrewjej chęciom, przebiegł pod okiem panny Dominiki, trwale obecnej w swojej stałejsiedzibie i przez lata wspominającej ze zgrozą frywolne sceny w stolicy.5 lutego 1894Czy też nie za wcześnie kuzynka Matylda najmłodszą córkę w świat wprowa-dza? Słuchy mnie dobiegły przez służbę, która chyba od żydów takie wieści miewa,że tegoroczny sezon dla Zosienki przeznaczony.Nie wiedzieć przy tym, która pięk-niejsze suknie ma na sobie, podobno kuzynka Matylda z Paryża stroje przywiozła,gdzie kuzyn Mateusz sukcesy wielkie końskie odniósł [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl