[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zygmuś dużym łukiem podjechał do ustawionej na początku łąki atrapy.Usiłował zachować przy tym dostojny stęp, ale wyraźnie czuł, że 'Ino nogi klaczy pląsają w półeczce.Florencja próbowała przyspieszyć.Trzymał ją krótko, weszli do klatki, Florencja uczyniła to cz z zapałem i ku jego zdumieniu zatrzymała się dobrowolnie, moment stała jak wmurowana.Jazda!!! - krzyknęła Monika.Pchnąwszy wahadłowe drzwiczki, Florencja wystartowała niczym pocisk.O żadnych bramkach nie mogło być mowy, przepłynęła nad barierką i poszła w łąkę, przy czym Zygmuś prawie nie musiał nią kierować.Sama z siebie skręciła do skraju, płaskim dkokiem przeszła nad strumykiem, nie zmniejszając szybkości, nie wyłamując, lekko przechylona wykonała piękny łuk i poszła z powrotem.Na końcu specjalnie zmieniła tor, żeby trafić na barierkę, l /nów przez nią przeskoczyła.- Rany chrystusowe, niech ja skonam i w domu całkiem nie nocuję, a choćby nawet w izbie wytrzeźwieni - powiedział Zygmuś, /uchłystując się wręcz nadmiarem sprzecznych ze sobą uczuć.Co ona z tynrfskakaniem.?! Może już lepiej było dać sobie spokój / tym pierwszym snopkiem! Ale niesie, jak anioł i jak ona ten wiraż w/ięła.! Zawsze tak bierze?Wsparta o bok symbolu maszyny startowej Monika westchnęła ciężko.- Wiraż ma opanowany w stu procentach.Można ją puścić, Mama reguluje tempo i krok.A co do skakania, to zobacz jakie ma pęciny, może nie zwróciłeś uwagi, ale ja to widzę od początku.Odstęp do kopyta rzadko spotykany, to jest dźwignia, odbicie da jej lnkie, że załatwi wszystkie rekordy, i tak naprawdę nie chcę jej do tych skoków zrażać, bo rzeczywiście myślę o Wielkiej Pardubickiej.Cała Wielka Pardubicka polega na skokach i wytrzymałości, a ile una ma siły, to ty sobie nawet nie wyobrażasz.Florencja pchała się do maszyny ponownie, niecierpliwie przy-lupując tylnymi nogami.- Jeszcze raz spróbuję, co? - zaproponował Zygmuś.Sytuacja powtórzyła się bez najmniejszej zmiany.Florencja przeszła już półtora dystansu dla debiutujących dwulatków i wciąż była spragniona galopu.Zakłopotany Zygmuś zastanawiał się, z tym fantem zrobić.- Chyba trzeba ją wziąć na tor - zawyrokował niepej wnie.- Wągrowska czeka i ma dla niej boks.Ona, mnie sil zdaje, leci do tego strumyczka, żeby sobie skoczyć i z powroj tem też, a na torze żadnych strumyczków nie ma.Powinna si^ przyzwyczaić.- Też tak uważam - zgodziła się Monika.- Dla mnie nawę lepiej, zaniedbuję studia, spędzam tu trzy dni w tygodniu.Z Agats już rozmawiałam, wiem, że czeka.No dobrze, przewieziemy ja w przyszłym tygodniu.* * *Przez czysty przypadek zaobserwowałam dziwne zjawisko.Stałam akurat przy bufecie, obie bufetowe robiły coś na zapleczu czekałam dość długo, znudziło mi się, odwróciłam się zatem tyłem do lady i usiłowałam dojrzeć ekran, na którym powinni byli właśnie wyświetlić wypłaty.Przy stoliku blisko przejścia siedziało towarzy stwo złożone głównie z hurtowników, milczeli ponuro, bo żaden z nich nie trafił.Przyszły fuksy i właśnie dziki fuks skończył kwintę a nikt nie grywa fuksów milionami.Nie wstrząsało to mną, kwint złamała mi się już pierwszym koniem i od razu machnęłam na nią; ręką, gorzej wyglądali ci, którym szła przez cztery gonitwy, budząd wielkie nadzieje, i dopiero w piątej diabli ją wzięli.Towarzystwo przy stoliku prezentowało pełne goryczy zniechęcenie, musieli być ostro przegrani.Oderwałam od nich wzrok na chwilę i spojrzałam w kierunku okna, bo ujawniały się tam uczucia odwrotne.Pan Zdzisio szalał, machając biletami.- Mam! Mam! Mam tego Figlika! Kończyłem nim kwintę!- l skończył pan? - spytał z niedowierzaniem Jurek.- Nie, złamała mi się na drugiej gonitwie, ale Figlika miałem, o, proszę.- l co panu z tego? - wytknął Waldemar.- Za samo mienie nie płacą.Czy może za manie.?- Satysfakcja moralna, proszę państwa.!Ekran pokazał wreszcie wypłaty, za kwintę zapłacili przeszło sześćdziesiąt dziewięć milionów, prawie siedemdziesiąt.Faceci przy stoliku patrzyli na to z wyraźnym obrzydzeniem, jeden z nich tylko drgnął, sczerwieniał na twarzy tak porządnie, że aż mu przeszło na szyję, gwałtownym gestem sięgnął do kieszeni, wygrzebał z niej bilety.A otóż właśnie nie wygrzebał.Siedział od mojej strony, widziałam tę kieszeń i ten ruch, zaczął je wyciągać, dostrzegłam kawałek różowawego kartonika.Nagle zamarł, jakby się zreflektował, wepchnął je z powrotem, opanował tajemniczą emocję, która w nim wybuchła, i tylko czerwieni z gęby tak od razu usunąć nie zdołał.Bladł powoli.Zaciekawił mnie odrobinę.Malutka scenka robiła takie wrażenie, jakby facet trafił tę kwintę, ucieszył się z wypłaty i postanowił (akt ukryć.Emocja strzeliła w nim na widok sumy, ale do sukcesu twardo był zdecydowany nie przyznawać się wcale, to sięgnięcie do kieszeni było odruchowe, powstrzymał się w porę.Rzadkie zjawisko, z reguły każdy wygrany wrzeszczy o swoim zwycięstwie i chwali się na wszystkie strony, ten powściągliwy musiał stanowić wyjątek doskonałego gatunku.O ile oczywiście dobrze zgadłam.Pojawiły się panie bufetowe, porzuciłam zatem rozważania o facecie i zajęłam się piwem, bo należało uczcić triplę Marii i Mięcia, też niezłą.Wygrali ją do spółki.Trafiłam porządek, co stanowiło zdecydowaną finansową pociechę, więc przy okazji mogłam czcić i siebie.Ponure milczenie po generalnej przegranej zostało teraz zastąpione przez gwałtownie wybuchły rejwoch.Wypłata za kwintę wzbudziła zdumienie.- No mówiłem, no to co, że mówiłem, takie fuksy przyszły, że powinno jej nie być wcale! - awanturował się Waldemar.- Ktoś wiedział i zagrał! Trzy są najwyżej!- No i masz! - złościł się Jurek.- Sto pięćdziesiąt milionów powinno być co najmniej! Jak idiota, wyrzuciłem jednego konia, bo mi za drogo wypadało!- Chytry dwa razy traci.- Skoro jej nie masz, ciesz się, że zapłacili mniej, a nie więcej.- Przychodził mi ten Figlik do głowy, ale myślałam, że to jednak niemożliwe - żałowała pani Ada.- Sześćdziesiąt tysięcy górą, zmarnowałam chwilę natchnienia.- Panie, taka sama ta komisja, jak i ten cały sejm i senat!- grzmiał pan Edzio.- Wszędzie jedno gnojowisko! Co te konie.i nagle skrzydeł dostały.?! '- Chowane były, no i cóż takiego, ciągle je kryją - łagodził pobłażliwie pułkownik.- Szkoda naszego zdrowia.Kto mógł przewidzieć, że je akurat dzisiaj wyjadą.- A jakichś trzech wiedziało!- Może grali wszystko przez wszystko.,- W rezultacie trafiłam tylko porządki z Osiką i Kujawskim j-stwierdziłam smętnie.-W kwincie mam dwa trafione, właśnie ich.Szczerze mówiąc, grałam ich wyłącznie na wszelki wypadek.: Maria pogodziła się już z przegraną kwintą, zdecydowanie.pocieszona wygraną triplą [ Pobierz całość w formacie PDF ]