[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzięki temu rozpoznałam go od razu.To był ten sam, który wsiadł do samocho-du przede mną i odjechał, przedtem zaprezentowawszy mi swój profil.I ten sam, którywnosił paki do domu, tego zaczynałam być już pewna.Zaciekawił mnie.Bez żadnychprzeczuć i jasnowidzeń, w ogóle bez żadnego racjonalnego powodu zażądałam nagleposzukania go na wszystkich kawałkach taśm z obu kamer, i Pawełka, i Kajtka. Bo co? zainteresowała się Martusia. Znasz go? Przyda się do czegoś? Nie wiem odparłam uczciwie. Ale chyba zachowuje się tak, jak powinien za-chować się przestępca.Podłożył bombę, przylazł we właściwej chwili, przejęty wyłącz-nie sejfem, znajomy pana domu.Stracił nadzieję na otwarcie tego ustrojstwa natych-miast i poszedł precz, żeby panu domu, jak przyjedzie, nie włazić w oczy.Pasuje, zuży-jemy go.Puśćcie te taśmy i szukajmy go wszyscy.Przy okazji obejrzymy go z twarzy odfrontu, bo ja poznałam tylko profil.Zapamiętałam ten garbek na nosie i kitkę z tyłu. I wąsy, nie? I wąsy.Szukajmy.Pawełek w trakcie ponownego przeglądania taśm podziwiał sam siebie. Coś takiego! mówił, zdumiony. Jak to człowiek sam nie widzi, co kręci.Niewiedziałem wcale, że udało mi się złapać tę lecącą bułę, ten sejf, to była pierwsza chwi-la! Bo balkon owszem, sypał się i ruszał, za nim coś nawet jeszcze wybuchło w środku,no, nie tak bardzo wybuchło, zapaliło się.Facet z kitką, garbkiem i wąsami znalazł się na wcześniejszych klatkach.Stał z bokui przyglądał się.Wysnuliśmy wniosek, że najpierw patrzył z oddali, potem zbliżył się dożony i sejfu, a potem w ogóle sobie poszedł. Pasuje mi do tego, o którym donosiła baba z przenikliwym głosem zaopinio-wałam. W razie potrzeby można babie pokazać ten film.Zapamiętałaś ją? A po co, tu ją masz, o! Pawełek, zatrzymaj!Przyjrzałam się babie ze średnim zainteresowaniem.Sądząc po stroju, mieszkałagdzieś blisko, miała na sobie fartuch kuchenny i coś w rodzaju sabotów. A jego samochód? spytała Martusia. Też nam się przyda?69 Nie wiem.Na wszelki wypadek zapisałam numer, zdaje się, że na francuskim kwi-cie parkingowym, mam go tam gdzieś w śmieciach.Ale, ponieważ zapisałam, oczywi-ście pamiętam.WXG 6383. I co? Teraz się musimy zastanowić.Urwałam, bo Marcie zadzwoniła komórka.Z rozmowy wynikało, że to coś służbo-wego. O, dobrze, że dzwonisz mówiła Martusia. Przeglądamy kasety z pożaru.Co.? No pewnie, że możesz zobaczyć ten pożar przed montażem, chociaż do scenogra-fii potrzebny ci jak dziura w moście.Jak to, mnie się wydawało, że to ustalone.? Wcalenie tak zaraz, jeszcze tu posiedzimy, możesz przyjechać.Gdzie w ogóle jesteś.? Nowiesz.! Droga do przeglądówki zajmie ci jedną minutę! No dobrze, dwie.Wyłączyłakomórkę, spojrzała na ekrany. To Bartek powiadomiła wszystkich. Jest akurat w sekretariacie.Niech tuprzyjdzie, pokażemy mu całość, bo co nam szkodzi?Zatroskałam się odrobinę. Bartek nam robi scenografię? Bartek.A co.? On jest dobry!Współpracę z Bartkiem pamiętałam doskonale.Pewnie, że był dobry, może zgołanadmiernie, przy czym nadmiar wychodził poza granice zawodu.Dobre serce, ukierun-kowane na cztery strony świata, to cecha nawet szlachetna, choć co najmniej dla jednejalbo i dwóch stron wysoce uciążliwa, bo wszystkiego nie obskoczy, a niepunktualnośćkonkursową przy odrobinie wysiłku da się sobie wyliczyć i przetworzyć na daty i godzi-ny realne.Na upartego nawet niesolidność, a to, że mężczyzna nie umie myśleć do koń-ca i leci na wygodnictwo, jest zjawiskiem najnormalniejszym w świecie.Jako grafik byłznakomity, jako współpracownik nader trudny, zawahałam się w głębi duszy z aprobatą,ale nagle przyszło mi na myśl, że tym razem Martusia będzie się z nim kotłować, a nieja, więc czego mam się czepiać.Ona młodsza, ma więcej siły, da sobie z nim radę.Kiwnęłam głową i przyświadczyłam, że jest bardzo dobry.Zarazem pomyślałam, żeskoro Bartek ma tu być za dwie minuty, mamy jeszcze dużo czasu. Wcale nie jadę stąd do domu powiedziała znienacka Martusia złym głosem. Jadę do kasyna.Spojrzałam na zegarek. Czwarta dochodzi, żadnych kasyn na razie, jedziemy do mnie i uściślamy szkieletprzestępstwa.Mam już myśl.Mafią telewizyjną potajemnie rządzi Pętak, gdzieś tam sie-dzi za plecami Tycia, Grocholski Pętaka szantażuje. Pętaka? Nie Pyłka.?70 Wszystko jedno, i tak go jakoś inaczej nazwiemy.Grocholski to ten podpalony,nie było go w domu, ponieważ padł trupem w Marriotcie, o czym jeszcze nikt nie wie.Trup znikł.Zatrzymałam się w rozpędzie, bo tknęło mnie, że znów mieszam czasy i wydarzenia,a Marta zaczęła się pukać w czoło. Opamiętaj się, trup leży w moim pokoju.Już się do niego przyzwyczaiłam. W twoim pokoju, słusznie.To czekaj, co ten Grocholski może robić w telewizji?Radca prawny, były prokurator. A nie lepiej, żeby Grocholski rządził mafią, a Pętak się spalił.? Chociaż nie, maszrację, taki cichy radca prawny telewizji! Pęta się wszędzie, ze wszystkimi może gadaći tak dalej, ma dostęp [ Pobierz całość w formacie PDF ]