[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dźwięk ten podziałał na niego jak prąd elektryczny na trupa.Muskuły jego drgnęły:— Anna Śmieszka! — wyrzekł ze zdumieniem.— Oto wszystko, co z niej pozostało, Davy, oto wszystko!Davidson spojrzał w górę, ale nie dojrzał tam unoszącego się balonu, z którego by Anna mogła była spaść do tej wioski.Gdy spuścił wzrok na ziemię, ujrzał dziecko, które swoją małą ciemną łapką trzymało się jej różowej atłasowej sukni; wybiegło za nią spośród traw.Gdyby Davidson ujrzał krasnoludka, nie otworzyłby szerzej oczu niż na widok tego małego chłopaczka w brudnej białej bluzie i podartych spodenkach.Głowę miał pokrytą kasztanowatymi lokami, bardzo opalone nogi, piegowatą twarz i wesołe oczy.Matka napomniała go, aby się przywitał, powiedział więc po francusku: „Bonjour”, czym ujął ostatecznie Davidsona.Davidson spojrzał w milczeniu na Annę.Odesłała dziecko do chaty i gdy chłopaczek zniknął wśród traw, zwróciła się do Davidsona; chciała mu coś powiedzieć, ale zdoławszy wymówić zaledwie: — Oto jest mój Tony — wybuchnęła długim płaczem.Oparła się o ramię Davidsona, a on przejęty do głębi swego dobrego serca, stał bez ruchu w tym samym miejscu, gdzie się spotkali.Ale spotkanie! Co? Bamtz wysłał ją, aby zobaczyła, co to za biały wylądował.Znała Davidsona z owych czasów, gdy jeszcze jako młody człowiek poławiał perły, będąc wspólnikiem Harry’ego Poławiacza oraz innych i najspokojniejszym członkiem tej awanturniczej bandy.Zanim Davidson skierował swe kroki z powrotem na pokład statku, dowiedział się wielu szczegółów z historii Anny Śmieszki i miał nawet na tej ścieżce długą rozmowę z samym Bamtzem.Pobiegła po niego do chaty i przyprowadziła go, ociągającego się, z rękami w kieszeniach, starającego się ukryć pod pozorami obojętności swą skłonność do płaskiej pokory.Ta…a…a…k… Prawdopodobnie osiądzie tu na stałe — z nią.Wymówił te słowa, wskazując głową na Annę Śmieszkę, która robiła tragiczne wrażenie z rozwianymi czarnymi włosami.— Nie będę potrzebowała się już malować i farbować — przerwała — jeśli tylko uczynisz to, co on chce.Wiesz, że ja zawsze byłam gotowa pomagać tym, z którymi żyłam, jeśli tylko chcieli.Davidson nie wątpił w jej dobrą wolę, ale nie dowierzał bynajmniej Bamtzowi.Bamtz chciał, aby mu Davidson obiecał dojeżdżać mniej więcej regularnie do Mirrah.Zdawało mu się, że mógłby z powodzeniem handlować ratanem, gdyby mógł liczyć na pewno na statek, który by mu przywoził towary, a zabierał jego surowiec.— Mam parę dolarów, z którymi mogę rozpocząć interes.Ludzie tu są porządni.Przybył do Mirrah nie znany zupełnie na krajowym prao; swoim spokojnym zachowaniem i umiejętnością przemawiania do krajowców potrafił wkraść się w łaski ich wodza.— Orang Kaya dał mi ten pusty dom i pozwolił mi w nim mieszkać, dopóki tu pozostanę — dodał.— Pomóż nam, Davy! — zawołała nagle kobieta.— Pomyśl o moim małym biedactwie.— Czyś go widział? Zabawne stworzenie, nieprawda? — zapytał nawrócony szwindlarz z takim zainteresowaniem, że aż Davidson spojrzał na niego z pewną sympatią.— Ostatecznie mogę tu czasem wstępować — oświadczył.W pierwszej chwili miał ochotę postawić Bamtzowi za warunek dobre obchodzenie się z Anną, lecz powstrzymała go zwykła mu delikatność i przekonanie, że obietnice takiego osobnika nie mają żadnej wartości.Anna odprowadziła go kawałek drogi, rozmawiając z nim niespokojnie.— Wszystko to robię dla małego.Nie mogłabym go trzymać przy sobie, gdybym była zmuszona tułać się po miastach.Tu przynajmniej nigdy się nie dowie, kim była jego matka.I Bamtz bardzo go lubi, po prostu przepada za nim.Nie wiem, jak mam za to Bogu dziękować.Davidson wzdrygnął się na myśl o tej nędzy istoty ludzkiej, która Bogu dziękowała za łaski czy przywiązanie okazane przez Bamtza.— I myślisz, że wytrzymasz tutaj? — zapytał ze współczuciem.— Czy ja wytrzymam! Wiesz przecież, że jak przylgnę do jakiego człowieka, to już na złe i na dobre, dopóki mu się nie sprzykrzę.Spójrz, jak ja wyglądam! W głębi nie zmieniłam się jednak wcale; w stosunku do każdego z nich byłam zawsze uczciwa, ale cóż, kiedy im się prędko przykrzyłam [ Pobierz całość w formacie PDF ]