[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zupełnie jak w czasach wiktoriańskich.- Jeżeli Dighton cierpiał biedę, to nie wygląda, żeby to on wykonywałjakieś polecenie Henryka.Czym był z zawodu?- O ile to ten sam John Dighton, to był on księdzem i w żadnym razie niecierpiał biedy.%7łył bardzo dobrze mając stały dochód z Synekury.Henrykdrugiego maja osiemdziesiątego siódmego roku przyznał jakiemuśJohnowi Dightonowi dochody z Fulbeck koło Grantham, które leży wLincolnshire.- No, no - zdziwił się Grant - osiemdziesiątego siódmego! I on także żyjeza granicą i w dobrobycie.- Aha, ładnie, co?- Wspaniale.A nikt nie tłumaczy, czemu tego wyszydzanego Dightona niezaciągnęli siłą do Anglii, by go tam powiesić za królobójstwo?- Skądże.Nic z tych rzeczy.Historycy Tudorów nie umieli logicznierozumować.Grant parsknął śmiechem.- Widzę, że nauczył się pan czegoś.- Oczywiście.Uczę się nie tylko historii.Siedzę u stóp Scotland Yarduchłonąc wiedzę o umyśle ludzkim.No, ale dość tego.Następnym razem,jeżeli będzie pan się czuł na siłach, to przeczytam panu dwa pierwszerozdziały mojej książki.Po chwili milczenia spytał:- Czy nie miałby pan nic przeciwko temu, żebym ją panu zadedykował?- Myślę, że lepiej będzie, jeżeli w dedykacji wymieni pan raczejCarradine a Trzeciego! - powiedział Grant żartobliwie.Ale chłopiec najwyrazniej uważał, że to sprawa serio.- Nie stosuję dedykacji zamiast wazeliny - powiedział trochę sztywno.- Ach, nie myślałem o wazeliniarstwie, a raczej o odrobinie rozwagi -próbował załagodzić Grant.- Nigdy bym przecież nie zabrał się do tego, gdyby nie pan - mówił Brentstojąc na środku pokoju, bardzo przejęty, uroczysty i amerykański w tymswoim o wiele za obszernym płaszczu - i dlatego chciałbym jakoś okazaćmoją wdzięczność.- Ależ będę zachwycony - wymamrotał Grant, a wtedy królewska postaćna środku pokoju zmieniła się znowu w nieśmiałego chłopaka, kłopotliwymoment minął i Carradine odszedł we wspaniałym humorze.Wydawał sięwiększy i masywniejszy niż przed trzema tygodniami, może rozpierała goduma z tego, co osiągnęli.A Grant leżał wpatrując się w przeciwległą ścianę, jakby sobie na niejpowiesił wszystkie nowiny, które dziś uzyskał.edROZDZIAA 16Zamknięto ją z dala od świata, tę nieugięcie cnotliwą piękność osławnych złocistych włosach.Czemu złocistych , zastanowił się po raz pierwszy. Platynowych może,bo była podobno wyjątkowo jasną blondynką.Szkoda, że to słowo terazbudzi właściwie o wiele gorsze skojarzenia.Pozostała zamknięta aż do śmierci tam, gdzie już nikomu jej osoba niezakłócała spokoju.Bo właściwie przez całe życie była powodem jakichśkłopotów, nieporozumień i zamieszania.Jej małżeństwo z Edwardem byłowstrząsem dla całej Anglii.Potem przyczyniła się - biernie co prawda - doupadku Warwicka.Jej szczodrość wobec własnej rodziny spowodowałapowstanie nowej partii i uniemożliwiła Ryszardowi objęcie władzy wspokoju.Skromna uroczystość wśród bezdroży Northamptonshire, gdyzostała żoną Edwarda, kryła już w sobie zapowiedz Bosworth.A jednaknikt nie czuł do niej nienawiści.Nawet ten Ryszard, któremu tyle złegowyrządzono, przebaczył jej wszystkie krzywdy spowodowane przez jejkrewniaków.Nikt nie czuł do niej nienawiści, aż do czasu, gdy zjawił sięHenryk.Znikła w zapomnieniu, ślad po niej zaginął.Królowa--wdowa, będącamatką królowej angielskiej.Matka książątek z Tower , która żyła wolna ibogata za panowania Ryszarda III.To już była nieprzyjemna, gwałtowna zmiana w normalnej rutynie,nieprawdaż?Grant przestał na chwilę myśleć o osobistych losach ludzi i zacząłrozpatrywać sprawę metodą policyjną.Czas już zrobić porządek z tym, coma.Doprowadzić wszystko do stanu, w którym coś widać.Chłopakowipomoże to przy pisaniu książki, a jemu samemu rozwikła wiele nie-jasności.Dużo więcej zawsze widać, kiedy ma się wszystko czarno nabiałym.Sięgnął po blok i pióro i zaczął podsumowanie:DOTYCZY: Zniknięcia dwóch chłopców (Edwarda, księcia Walii, i Ryszarda,księcia Yorku) z Tower w Londynie prawdopodobnie w roku 1485 lub wniedługi czas pózniej.Zastanawiał się, czy lepiej będzie umieścić obu podejrzanych oboksiebie, czy jednego za drugim.Może lepiej naprzód skończyć z Ryszardem.Nakreślił więc znowu zgrabny tytuł, a potem już spisywał swojepodsumowanie:RYSZARD IIICO WIADOMO O JEGO PRZESZAOZCI:Wszystko pozytywne.Doskonale osiągnięcia w służbie publicznej i dobreopinie o życiu prywatnym.Sądząc z postępowania najważniejszą cechą jegocharakteru był zdrowy rozsądek.W ZWIZKU Z ZARZUCANYM PRZESTPSTWEM:a) Nie przynosiło mu ono korzyści; było bowiem jeszcze dziewięciusukcesorów z rodziny Yorków, w tym trzej mężczyzni.b) Nie było współczesnego oskarżenia.c) Matka chłopców pozostawała z nim to dobrych stosunkach aż do jegośmierci, a córki jej brały udział w uroczystościach dworskich.d) Nie okazywał strachu przed innymi sukcesorami z rodu Yorków,przyznał im szczodre apanaże i zapewnił traktowanie należne członkomrodziny królewskiej.e) Jego własne prawa do tronu były niepodważalne, zatwierdzone przezakt Parlamentu i powszechne poparcie; chłopcy nie mieli prawa do sukcesji inie stanowili dla niego niebezpieczeństwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]