[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaratustra zatrzymał kroku i popadł w zadumę.Wreszcie rzekł chmurnie: "Wszystkozmalało!Wszędzie widzę ni\sze wrota: kto mojego jest rodu, przejdzie przez nie wprawdzie,lecz - pochylić się musi!Och, kiedy\ powrócę do swej ojczyzny, gdzie nie będę potrzebował przechylać się,pochylać - przed małością!" - Zaratustra westchnął i spojrzał wdal.-Wszak\e tego\ dnia jeszcze wygłosił mowę swą o cnocie zmniejszającej.2.Chadzam ja pośród tego ludu i otwartemi spoglądam oczyma: nie wybaczą mi tegonigdy, \em nie jest zazdrosny o ich cnoty.Gryzć mnie chcą za to, \e pouczam: dla małych ludzi potrzebne są małe cnoty, oraz,\e z trudem przyswajam sobie tę mądrość, i\ mali ludzie są potrzebni!Jeszczem jest, jako kogut na cudzem podwórzu, którego kury nawet dziobem bodą;wszak\e nie jestem tym kwokom niechętny.Jestem dla nich pełen ugrzecznienia, jak dla ka\dej małej zgryzliwości; naje\ać sięwobec błahostek wydaje mi się mądrością je\y.Wszyscy oni mawiać zwykli o mnie, gdy wieczorem wokół ogniska zasiądą, - mówiąo mnie, lecz nikt o mnie - nie myśli!Oto nowa cisza, której znałem: "ich gwary wokół mnie rozpościerają płaszcz namyślach moich".Czynią więc gwary między sobą: "co znaczy ta ponura chmura? baczmy\, aby namzarazy nie przyniosła!"Zaś niedawno porwała kobieta dziecko, co się do mnie garnęło: "zabierajcie dzieciprecz! wołała; takie oczy urzekają dusze dziecięce".Pokasłują, gdy przemawiam: mniemają, \e kasłanie jest zarzutem przeciw silnymwiatrom, - nie odgadują oni wzburzenia mego szczęścia!"Nie mamy jeszcze czasu na Zaratustrę" - przeciwiają mi się; lecz có\ zale\y natakim czasie, który dla Zaratustry "nie ma czasu"?A nawet gdy mnie sławią: jak\ebym ja mógł na ich sławie spocząć? Kolczastympasem jest mi ich chwalba: drapie mię wówczas jeszcze, gdy go precz odrzucę.I tego jeszcze nauczyłem się pośród nich: chwalący, zda się, zwraca, wrzeczywistości chce być jeszcze bardziej obdarzonym!Zapytajcie stopy mej, zali jej dogadzają te wabienia i chwalb sposoby! Zaprawdę, wtaki takt i w rytmy takie ani tańczyć nie zechce, ani w miejscu stać nie zapragnie.Ku małej cnocie chcieliby mnie przywabić i przychwalić; do taktu małego szczęściaradziby stopę mą podmówić.Chadzam pośród tego ludu i otwartemi oczyma spoglądam: zmaleli mi oni i malejącoraz bardziej: - sprawia to ich nauka o szczęściu i cnocie.Albowiem i w cnocie nawet skromni są, - gdy\ dą\ą do błogiego zadowolenia.Zbłogością wszak\e godzi się wyłącznie skromna cnota.Uczą się wprawdzie i oni kroczyć na swój sposób, kroczyć naprzód: chromaniem zwęto w nich.Tem stają się te\ przeszkodą dla ka\dego, komu pilno.A niejeden z nich przed się patrzy, a prę\ąc szyję wstecz się obziera.Takiego wmym biegu rad z nóg powalam.Noga i oczy kłamać nie powinny, ani sobie kłamu zadawać.Wiele jest wszak\ekłamliwości pośród małych ludzi.Niektórzy pośród nich mają chęci, większość wszak\e ulega chęciom.Niektórzy nichsą prawdziwi, większość jest złymi aktorami.Bywają między nimi aktorzy wbrew wiedzy i aktorzy wbrew woli -, prawdziwi sązawsze rzadkością, osobliwie prawdziwi aktorzy.Męskości w tem wszystkiem nie wiele i dlatego te\ zmę\niają swe kobiety.Lecz tentylko, kogo na twardą męskość stać, zdoła w kobiecie kobietę - wyzwolić.Zaś ta obłuda zda mi się u nich najgorszą: \e nawet i ci, którzy rozkazują, naśladującnoty tych, co słu\ą."Słu\ę, słu\ysz, słu\ymy" - tak modli się ta obłuda panujących, - a biada, gdypierwszy pan jest tylko pierwszym sługą!I śladem ich obłudy wybiegało równie\ oko mej ciekawości; i dobrzem je odgadł całeto ich szczęście musze, oraz to ich bzykanie po słonecznych szybach.Ile dobroci, tyle słabości widzę.Ile sprawiedliwości i współczucia, tyle słabości.Gładcy, poczciwi i dobroduszni bywają między sobą; jako ziarnka piasku, gładko,poczciwie i dobrodusznie przylegają do ziaren piasku.Skromnie małe szczęście przygarnąć - to się u nich nazywa "poddaniem się!" aprzytem ju\ zerkają skromnie w stronę nowego małego szczęścia.Z głębi serca pragną najpoczciwiej jednego tylko: aby im nikt dolegliwości nieprzyczyniał.Uprzedzają tedy ka\dego, czyniąc mu miło.Jest to wszak\e tchórzostwem: aczkolwiek zwie się "cnotą".-A gdy nagle szorstko przemówią owi ludzie mali, ja słyszę wówczas tylko ichchrypkę, - ka\de wiatru tchnienie przyprawia ich o chrypkę.Roztropni oni są, ich cnoty mają mądre palce.Lecz brak im pięści, ich palce niepotrafią pod pięściami się przyczajać.Cnotą jest dla nich to, co skromnym i obłaskawionym czyni: i tak oto robią z wilkapsa, a z człowieka najlepsze zwierzę domowe."My złotym usadawiamy się środku - tyle mi mówią ich umizgi - równie daleko odumierających zapaśników, jak i od zadowolonych świni".Jest to wszak\e miernością: aczkolwiek zwie się umiarkowaniem.3.Chadzam ja pośród ludu tego i niejedno słowo po drodze rzucam: lecz oni brać niepotrafią, ani zachować nie umieją [ Pobierz całość w formacie PDF ]