RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak ja mam się po tych wszystkich rewelacjach pozbierać? Może naprawdę powinnam pójść do psychiatry.Nie, najpierw napiszę anonimowo, z prośbą o poradę, do kącika psychologicznego w moim tygodniku dla kobiet.Albo od razu pójdę do pani Zuzi, żeby z nią pogadać, bo ona udziela czytelniczkom lepszych rad niż ta zarozumiała psycholog, która wpada do nas na chałturę.16.00.Z depresyjnego otępienia wyrywa mnie dźwięk telefonu.Mama!— No i co, słoneczko? Podoba ci się ten zielony sweterek z wrześniowego „Twojego Stylu”? Prawda, że śliczny? — świergocze.Jak ona dała sobie radę po lekturze tego wszystkiego? A może od lat — tylko ja o tym nic nie wiem — przestrzega tych wszystkich zaleceń? Chyba powinnam udać się na terapię dla Anonimowych Kobiet Nieprzystosowanych do Nowoczesnego Społeczeństwa.— Halo, słoneczko! Dlaczego się nie odzywasz?!— Mamo, nie mam kremu przeciw zmarszczkom, żelu na rozstępy ani odpowiednio wyprofilowanego fotela.Nie zrobiłam w tym tygodniu peelingu ani płukanki.Pójdę do piekła! — Wybucham płaczem, wyliczając wszystkie braki i niedociągnięcia mojego życia.Tym razem mama się nie odzywa.— Posłuchaj — mówię głosem zdesperowanej osoby, która chce skoczyć z trzynastego piętra.— Nie jestem bizneswoman, mam za duży telefon komórkowy, złe oświetlenie w łazience i nie mam faceta — wyliczam dalej, chlipiąc.— A, więc o to chodzi! — odkrywa Amerykę.— Kochanie, nadeszły trudne czasy dla kobiet.Musisz wziąć sprawy w swoje ręce! — Oto jej bojowa pointa.— Co masz na myśli? — pytam ostrożnie, wycierając nos.— Zrób listę wszystkich mężczyzn godnych zainteresowania, wpisz obok ich wady i zalety, no i startuj do tego, który wypadnie najlepiej!— Wszystkich trzech? W tym jeden zajęty przez koleżankę?!Cisza.A swoją drogą, moja mama i takie słownictwo: „startuj”, „na kogo wypadnie!”— Wiesz, Brygido, nigdy ci tego nie mówiłam, ale do twojego ojca też musiałam zabrać się sama.Przez jego chorobliwą nieśmiałość miałybyście z Magdą zupełnie innego tatusia.Na szczęście wkroczyłam w to zdecydowanie i.— Czy to znaczy, że ta cała historia, jak ratował cię, kiedy topiłaś się na Mazurach.—.oczywiście jest bzdurą! Zawsze świetnie pływałam.Ojciec większość tamtych wakacji spędził na pomoście albo za drzewem, podglądając mnie pływającą jak ryba w jeziorze.Kiedy wychodziłam z wody, on pędził z powrotem do pensjonatu.Pewnego dnia miałam już tego dosyć i zaczęłam wrzeszczeć, że złapał mnie kurcz.On wskoczył do wody na ratunek, a ja zapytałam niewinnie: „Popływamy?”— Aha! Mhm.Dzięki, mamo, za radę.— Pamiętaj, Brygida: lista, kandydat i do ataku!— Lista, kandydat i do ataku! — powtórzyłam.Moja mama zdecydowanie powinna zapisać się do jakiejś partii.Przy najbliższej okazji zrobię listę kandydatów na mężczyznę mojego życia.4 października, czwartek7.00.Obudziłam się sama.Sama! Och, wydarzeniem nie jest to, że w łóżku nie miałam żadnego faceta — to niestety, stan permanentny nie tylko każdego ranka, ale i każdego wieczora.„Obudziłam się sama” znaczy, że nie zdążył zadzwonić budzik.To ma kolosalne znaczenie, bo może właśnie dzisiaj uda mi się nie spóźnić.Wczoraj, kiedy Paweł do mnie zadzwonił, zapisałam w notesie: „Ważny Autor — może będę z nim dłużej współpracowała”.Paweł powiedział, że nie wypada się spóźniać i że jeżeli uda mi się go namówić na pisanie powieści w cotygodniowych odcinkach (Sienkiewicz też pisał w odcinkach i dostał Nobla), to szef obiecał specjalną premię.Pomyślałam, że jeśli rzeczywiście dostałabym nagrodę, to może pojechałabym na jakąś fajną zagraniczną wycieczkę.Marzę o Paryżu.Czuję, że to miasto dla mnie.7.30.Chyba jednak się spóźnię.Nie wiem, jak to się stało, ale znów przysnęłam i nie usłyszałam budzika.Będzie afera! Zrywam się i biegnę do łazienki.Co za szczęście, że nie mieszkam z żadnym facetem, który blokowałby mi łazienkę przez cały ranek!8.17.Nie wiem, jak to zrobiłam, ale już siedzę w samochodzie.Trzy minuty przed czasem.Wygląda na to, że zdążę!8.35.Wiem już, że nie zdążę.Na poprzednim skrzyżowaniu czułam, że coś jest nie tak z samochodem.Dodawałam gazu, a on nie dość, że słabo jechał, to jeszcze kołysał się na boki i coś szarpało kierownicą.Kiedy stałam na światłach, jakiś wstrętny typ z volkswagena odkręcił szybę i krzyknął:— Nie żal ci tego koła? A w ogóle, to kto ci dał prawo jazdy, ofiaro?!Nie skomentowałam tego chamstwa.Zjechałam na trawnik i zaczęłam się zastanawiać, co zrobić z tym kołem.W anegdotach o blondynkach jest tak, że jak blondynka staje obok zepsutego samochodu, to natychmiast ustawia się kolejka facetów, którzy pałają dziką żądzą, aby jej pomóc w naprawie.W moim przypadku było natomiast tak, że przez pierwsze dziesięć minut zainteresowała się mną jedynie straż miejska, ostrzegając, że za parkowanie na trawniku grozi mi mandat.I żeby ta straż miejska była chociaż męska! Skąd! Dwie dziewczyny, które powiedziały, że nie mają nawet prawa jazdy oraz bladego pojęcia o samochodach.Jak szybko przyszły, tak szybko poszły.8.45.Nie wiem, gdzie jest koło zapasowe.Obejrzałam cały samochód i nie mogę go znaleźć (później dowiedziałam się, że jest ukryte pod spodem i wyciąga się je, kręcąc śrubą zainstalowaną w bagażniku).Najgorsze jest to, że wieczorem włączyłam komórkę, żeby się ładowała, i rano z pośpiechu zapomniałam ją zabrać.Nie mogę więc zadzwonić ani do Pawła, ani po pomoc drogową.Co z tego, że Magda nakleiła mi na desce rozdzielczej kartkę z numerem pomocy drogowej napisanym ogromnymi cyframi?! Co z tego, skoro nie mogę zadzwonić, bo nie mam telefonu? Zastanawiam się, czy te duże cyfry mają sugerować, że jestem dzieckiem czy że jestem niedorozwinięta.Mam nadzieję, że ani jedno, ani drugie, tylko życzliwe: „Brygidko, nie jesteś sama, pomoc drogowa jest po to, żeby ci pomóc, jak sama nazwa wskazuje”.9.00.Jestem pewna, że w tej chwili Paweł zastanawia się, czy wylać mnie z pracy, zanim dogadam się z Autorem, który mógłby z dużym sukcesem dla obu stron zawrzeć z nami długoletnią umowę, czy zaraz po tym, jak to zrobię.9.05.Jest facet! Elegancki, superprzystojny, na dodatek w bmw.Zatrzymał się i od razu zaczął mnie podrywać.Że niby nie wie, czy może mi pomóc, czy w ogóle powinien angażować się w pomaganie takiej pięknej kobiecie, bo co powie mój mężczyzna, kiedy się dowie, że jakiś obcy wymieniał mi koło.„Co on pieprzy?” — pomyślałam.Byłam tak zdenerwowana, że jak głupia wypaliłam, że nie mam żadnego mężczyzny.Przez chwilę patrzył na mnie nieufnie, po czym powiedział ze złośliwym uśmiechem:— Jeśli tak atrakcyjna dziewczyna jest sama, to coś musi być nie w porządku! Lesba?!Wsiadł w tę swoją beemkę i odjechał.Gdybym mogła, to bym go zabiła!9.10.To ja zostanę zabita i umrę w wymyślnych torturach zadawanych mi przez Pawła.Ten Autor mógł wyciągnąć redakcję z dołka, na co wszyscy liczyli.Paweł zaproponował, żebym to ja poprowadziła negocjacje, bo znam się na literaturze i na pewno mi się uda.Dostałam naprawdę odpowiedzialne zadanie! A ja tu sterczę jak ostatnia palancica! Tak się wściekłam na Bonda z bmw, że z całej siły uderzyłam pięścią w dach samochodu.W dachu zrobiło się małe wgniecenie, a ja sparaliżowana stresem dopiero po chwili poczułam, że boli mnie ręka.9.15.Powrót Bonda! A już zaczęłam się rozglądać za taksówką.Widocznie ruszyło go sumienie i zawrócił na najbliższym skrzyżowaniu.Udaję, że go nie widzę.Ja patrzę w niebo, a on zmienia mi koło.Po chwili wyciąga telefon i podsuwa mi pod nos [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl