[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gniew? Ból?- Melanie się obudziła - poinformowała Alex.Nathan się nieodezwał.- Przenoszą ją w bezpieczne miejsce.Holt powiedział mi, żefederalni zaproponowali jej program ochrony świadków, jeślibędzie zeznawała przeciwko wspólnikom Coghana.- Kim jest Holt?- Znajomym strażnikiem Teksasu.Należy do tej jednostkizadaniowej.W każdym razie powiedzieli mi, że na nią nicszczególnego nie mają, ale wykorzystują jej paniczną obawę odziecko, żeby nakłonić ją do zeznawania.- Z tego powodu jesteś taka napalona? Alex odetchnęła głośno.- Nie.Spędziłam dzień, obserwując siłownię Coghana.Nathan zacisnął zęby.Wciąż pracowała nad tą sprawą.Powinienbył się domyślić.- A co dokładnie robiłaś pod siłownią?- Sprawdzałam trop.- Jaki?- Tajemniczego wspólnika Coghana - wyjaśniła i jej oczy ażpojaśniały z ekscytacji.- Myślałam o tym całą drogę tutaj iuświadomiłam sobie, że możliwe, że go nagrałam.Policjant zmarszczył brwi.-Jak to?- Jesienią - powiedziała - spędziłam całe dwa dni na śledzeniuCoghana, żebym mogła poznać jego rozkład dnia, zanim pomogęzniknąć Melanie.Wczoraj przejrzałam nagrany materiał i cośznalazłam.W każdym z tych dni Coghan rozmawiał z kimś nasiłowni.Raz na sali, raz na parkingu.Na filmie z parkingu mamnawet nieostre zdjęcie tablicy rejestracyjnej.- Więc wiesz, kto to jest?- Nie.- Westchnęła.- Ale wysłałam to ujęcie do Centrum Delfy.Jeden znajomy gość powiedział, że sprawdzi, czy nie da sięwyostrzyć obrazu.Nathan patrzył na nią bez słowa.Trzy tygodnie głuchej ciszy, ateraz rozmawiają sobie jak gdyby nigdy nic.Otaczał ich hałas:syreny, głosy gapiów, skrzeczące radio policyjne.Przez dłuższąchwilę po prostu na siebie patrzyli.W końcu Alex odwróciła wzrok.- Byłam u ciebie wczoraj w nocy.- Pracowałem.- Było po drugiej.Pochylił się i przyglądał jej tak długo, aż wreszcie podniosła naniego oczy.- Właśnie to cię gryzie?Wzruszyła ramionami i ciężar, który przygniatał jego serce odtygodni, zaczął powoli znikać.Czyli jednak ją obchodził.- Prowadziłem sprawę, Alex.Kiwnęła głową, znowu uciekając wzrokiem.- Myślę, że powinniśmy pogadać.O.różnych sprawach.Popatrzyła mu w oczy i pierwszy raz, od kiedy ją znał, jejspojrzenie wydało mu się bezbronne.Odsłoniła się, podjęłaryzyko i wstrzymała oddech, czekając na jego odpowiedz.- Możemy pogadać - rzucił.- U ciebie czy u mnie? Alexprzewróciła oczami.- Nie to miałam na myśli.- Wiem, co miałaś na myśli.- Pogłaskał ją po policzku, a onazadrżała, kiedy jego palce dotknęły jej skóry.Ktoś go zawołał z drugiego końca parkingu.Odwrócił się wtamtą stronę.Cernak.- Muszę iść - powiedział.- Wpadnę do ciebie pózniej.Wtedypogadamy.- Dobrze.- Wydawała się jakaś niepewna.- Będę pózno.Prawdopodobnie po północy.Alex stała teraz takblisko, że czuł ciepło jej ciała.Nie mógł uwierzyć, że naprawdę tu jest.Był pewien, że znowupoczuła ochotę na zmiany i z chęcią zwinie interes i spróbujeszczęścia w Nowym Orleanie.- Nic nie szkodzi - rzekła nieśmiało, ale jej oczy były pełneciepła.I powiedziały mu, że chciałaby zrobić znacznie więcej, niżtylko pogadać, kiedy Nathan do niej przyjedzie.Pocałował ją w usta.- Czekaj na mnie - poprosił.- Zaczekam.Alex siedziała w łóżku ze swoim starym topornym laptopem ispienioną coke float, kiedy jej telefon wreszcie zadzwonił.Spojrzała na numer.A potem na zegarek.- To niesamowite - powiedziała Benowi.- Nawet nie wiesz, jakajestem wdzięczna.- Dobra, dobra, wszyscy tak mówią.- Serio, nie musiałeś zostawać tak długo po godzinach, żeby mipomóc.Usłyszała głośne westchnienie po drugiej stronie linii.- Na wypadek gdybyś jeszcze tego nie zauważyła, ja nie mamprywatnego życia - oznajmił Ben.-1 ty też nie będziesz miała,jeśli zaczniesz tu pracować.Sprawdz swoją skrzynkę odbiorczą.Alex otworzyła skrzynkę, akurat kiedy przyszedł mejl.- Użyłeś Photoshopa?- Udam, że tego nie słyszałem.Najwyrazniej nie masz pojęcia onajnowszym oprogramowaniu fotograficznym.- Chyba tak.- Napiła się lodowego napoju i czekała, aż sięotworzy pierwszy załącznik.Jej zapasowy komputer byłdramatycznie powolny i po raz setny dzisiaj przeklęła TroyaStocktona.W końcu ukazało się zdjęcie i dosłownie zaparło jejdech.- Och! To niesamowite.- Prawda?- Jak uzyskałeś obraz o takiej rozdzielczości z klatki takkiepskiego jakościowo filmu?- Słodka tajemnica - odpowiedział - którą się z tobą podzielę, jeśliprzyjedziesz tu i zaczniesz z nami pracować.- Przyjadę.- Alex wygrzebała się z łóżka i postawiła laptopa nabiurku, obok zakurzonej, nieużywanej od tygodni drukarki.- Mówisz serio? Naprawdę przyjedziesz? - chciał wiedzieć Ben.W pokoju było ciemno, jedyne światło stanowiła poświata ekranulaptopa i chwilę zajęło Alex znalezienie kabla pod biurkiem.- Naprawdę przyjadę.- Jeśli kiedykolwiek uda jej się zamknąć tęsprawę.- Trzymam cię za słowo - ostrzegł Ben, kiedy wreszciepodłączyła drukarkę do prądu i włączyła ją.- Zakładam, żechcesz zidentyfikować te osoby, tak? - zapytał.- Czy w tympomogłem? Rozpoznajesz tych ludzi?- Ja nie, ale ktoś ich na pewno rozpozna.- Zanim wcisnęła drukuj", patrzyła przez chwilę na ekran.Mężczyzna stojącyobok Coghana na parkingu mógłbyć kimkolwiek: średniego wzrostu, z brzuchem, łysiejący.Alekobieta rozmawiająca z Coghanem na sali ćwiczeń byłaolśniewająco przystojna.Ktoś na pewno ją rozpozna.- Trzecie zdjęcie to tablica rejestracyjna - rzucił Ben.- Teraz jestbardzo wyrazna, więc pozostaje tylko kwestia sprawdzenia jej wsystemie.Ale jeśli będziesz miała z tym jakiś problem, to dajznać.- Ratujesz mi życie - oświadczyła z wdzięcznością.- Kiedyś ci sięzrewanżuję.- Obiecanki cacanki.Rozłączyli się, a Alex wzięła wydrukowane zdjęcia z podajnikadrukarki i spojrzała na twarze ludzi rozmawiających zCoghanem.- Kim jesteście? - mruknęła do siebie.Zwykli znajomi? Była pewna, że nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]