[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeżeli im się to nie podoba, to proszę bardzo, niech naślą na mnie swoich najlepszych zbójów.A potem upiekę ich na wolnym ogniu, i na jednym z publicznych placów miasta.Nie robiłem nic, co mogłoby się przyczynić do wzrostu mojej popularności.Blefowałem, przynajmniej po części.Zrobiłbym wszystko, co należało zrobić, ale nie sądzę, żebym się do czegoś takiego posunął.Moja na pozór gwałtowna natura powinna zastraszyć ich, dopóki będę się zajmował koniecznymi sprawami.Będę się martwił o nich, kiedy uda mi się odeprzeć Władców Cienia.Bezustanne myślenie pozytywne.To właśnie ja.Głodowałbym, gdybym za każdą minutę, w której sądziłem, że mamy szansę, chciał funt chleba.Kilku godnych zaufania ludzi doniosło mi, że szykuje się konfrontacja.Słyszałem plotki, że niektóre świątynie zamknęły swoje podwoje z powodu braku wiernych.Pozostałe musiały odpierać ataki wściekłych tłumów.Wspaniale.Ale jak długo mogło to trwać? Namiętność, jaką ci ludzie żywili dla nadprzyrodzonego nonsensu, była o wiele starsza i znacznie lepiej utrwalona w ich duszach, niż pasje militarystyczne.- Co się, u diabła, stało? - zapytałem Łabędzia przy pierwszej nadarzającej się okazji.Zaczynałem już rozumieć język, nie na tyle jednak, by uchwycić religijne subtelności.- Myślę, że stał się Klinga.- Wyglądał na lekko ogłupiałego.- Co powiedziałeś?- Od czasu, jak tu jesteśmy, Klinga rozpowszechnia wywrotowe poglądy na temat tego, że kapłani powinni zajmować się wyłącznie troską o dusze oraz ich karmę i nie wsadzać swoich nosów do polityki.Dotąd ograniczał te rozmowy do naszej knajpy.Ale kiedy usłyszał o twojej pogawędce z wysokimi kapłanami, wyszedł z tym wszystkim na ulicę i teraz głosi coś, co nazywa „prawdziwą przypowieścią”.Ci ludzie są uczciwymi wyznawcami swoich bogów, o tym lepiej nie zapominać, ale ich uczucia w stosunku do kapłanów nie są równie gorące.Szczególnie do takich, którzy chwytają za ich sakiewki i wyduszają z nich zawartość.Zaśmiałem się.Potem powiedziałem:- Powiedz mu, żeby przestał.Mam dosyć kłopotów bez religijnych rewolucji.- Racja.Nie pomyślałem, że ty będziesz się tym martwił.Musiałem przejmować się wszystkim.Społeczeństwo tagliańskie znajdowało się pod ekstremalnym naciskiem, chociaż trzeba było człowieka z zewnątrz, aby to zobaczyć.Zbyt wiele zbyt szybkich zmian w tradycjonalistycznym, restrykcyjnym społeczeństwie.Brak było utrwalonych mechanizmów przystosowawczych.Ratowanie Taglios przypominało przejażdżkę na trąbie powietrznej.Musiałem stać lekko na nogach, aby cała frustracja i strach kierowały się wyłącznie przeciwko Władcom Cienia.Jednooki obudził mnie podczas jednej z czterogodzinnych drzemek.- Jahamaraj Jah jest tutaj.Mówi, że musi się natychmiast z tobą zobaczyć.- Pogorszyło się jego dzieciakowi?- Z nią wszystko dobrze.Sądzę, że zamierza spłacić swój dług.- Dawaj go tutaj.Kapłan wśliznął się do środka, rozglądając ukradkiem na boki.Kłaniał się i szurał nogami niczym zwykły ulicznik.Zwrócił się do mnie, posługując wszystkimi tytułami, jakie tylko tagliański lud zdołał wymyślić, włączywszy w to Uzdrowiciela.Usunięcie wyrostka robaczkowego było zabiegiem chirurgicznym nie znanym w tej części świata.Rozglądał się dookoła, jakby szukając uszu wyrastających ze ścian.Być może było to ryzyko zawodowe.W najmniejszym stopniu nie przepadał za widokiem Żabiego Pyska.Oznaczało to, że niektórzy ludzie wiedzieli, czym był imp.Postanowiłem o tym nie zapominać.- Czy mogę mówić bezpiecznie? - zapytał.Zrozumiałem bez tłumaczenia.- Tak.- Nie mogę zostać tu długo.Wiedząc, że jestem ci winien wielki dług, będą mnie obserwować, Uzdrowicielu.A więc zabierzmy się do tego, pomyślałem.- Tak?- Wysoki kapłan Shadara, mój przełożony, Ghojarindi Ghoj, którego patronem jest Hada, a jednym z awatarów śmierć.Unieszczęśliwiłeś go tamtej nocy.Powiedział więc Dzieciom Hada, że Hada pragnie twego ka.Żabi Pysk tłumaczył, opatrując jednocześnie słowa tamtego komentarzem.- Hada jest boginią śmierci, zniszczenia i zepsucia w Shadar, kapitanie.Dzieci Hada stanowią wewnętrzny kult, którego członkowie dokonują aktów sakralnych, zabijając i torturując.Doktryna powiada, że takie działania powinny być przypadkowe i ślepe.W praktyce wygląda to jednak w ten sposób, że ci, którzy giną, zazwyczaj znajdują się na czarnej liście szefa kapłanów.- Rozumiem.- Uśmiechnąłem się lekko.- A kto jest twoim patronem, Jahamaraju Jahu?Odpowiedział mi uśmiechem.- Khadi.- Sama Słodycz i Światło, jak rozumiem.- Do diabła, nie, szefie.Ona jest bliźniaczą siostrą Hady.Równie cholernie nieprzyjemną.Macza swoje palce w zarazach, głodzie, chorobach i innych tego typu fajnych sprawach.Jedną z najważniejszych kwestii, o które spierają się członkowie kultów Shadar i Gunni, jest to, czy Hada i Khadi są osobnymi bóstwami, czy jednym o dwóch twarzach.- Uwielbiam to.Założę się, że ludzie giną dla tych rzeczy.A kapłani patrzą na mnie ze zgrozą, kiedy mówię, że nie mogę brać ich poważnie.Jednooki, sądzisz, że dobrze mi się wydaje, iż nasz kumpel tutaj stara się pomóc sobie, usiłując wymigać od spłacania długów?Jednooki zachichotał.- Myślę, że planuje sobie zostanie następnym szefem Shadar.Kazałem Żabiemu Pyskowi zadać mu wprost to pytanie.Nawet się nie zarumienił.Przyznał, że jest najbardziej prawdopodobnym spadkobiercą Ghojarindi Ghoja.- W takim razie, nie wydaje mi się, aby zrobił cokolwiek prócz hazardowego zagrania.Powiedz mu, że dziękuję, ale wciąż będę uważał, że ma u mnie dług do spłacenia.Powiedz mu, że jeżeli zupełnie niespodziewanie okaże się, że jest głównym kapłanem kultu Shadar, to będę z niego naprawdę zadowolony, jeżeli wpłynie na swoich ludzi, aby nie zachowywali się nazbyt ambitnie przez rok lub dwa.Żabi Pysk powiedział mu.Uśmiech tamtego zniknął.Usta ściągnęły się w mały pomarszczony orzeszek.Ale skłonił głowę.- Wyprowadź go na drogę, Jednooki [ Pobierz całość w formacie PDF ]