[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To nie są żarty, Banntu! - krzyknęła ze złością Ter-ra, podnosząc głos.- Ach, mięknie ci serce, ślicznotko - odparł jej partner.- Skoro tak cię martwi sytuacja na Phindarze, cze-mu sama się tym nie zajmiesz? Możesz udobruchaćspołeczeństwo, rzucając w tym tygodniu trochę więcej6503.Uczeń Jedi-Jude Watson-Ukryta przeszłośćżywności.Niezły pomysł, zważywszy, że przylatuje ksią-żę.To odwróci uwagę Phindian.Tylko nie dawaj im bac-ty, bo obiecałem większość Beju.- Nie ufam księciu.-l stale mi to powtarzasz - przerwał jej Banntu.- Ja sięzajmę spotkaniem.Ty zajmij się Phindarem.Teraz mamrobotę.- Co z tym buntownikiem? - spytała Terra.- Rób, co chcesz.Teraz ty odpowiadasz za Phindar,pamiętasz?Obi-Wan usłyszał twarde kroki, a potem odgłosotwierania i zatrzaskiwania drzwi w drugim pokoju.Szybko odczołgał się na kolanach, spuścił głowę i zasłoniłtwarz dłońmi.Chwilę pózniej szturchnęła go w ramię obuta stopa.Nawet nie usłyszał, jak Terra stąpa po miękkimdywanie.- Podnieś głowę, buntowniku.Chłopiec podniósł wzrok.Dziwnie było widzieć przy-jazne oczy Guerry i Paxxiego w tak okrutnej twarzy.- Nie jesteś więc Phindianinem.Kim jesteś? - nie-cierpliwiła się Terra.- Przyjacielem - odparł Obi-Wan.Terra parsknęła.- Nie moim.Podszyłeś się pod war-townika.Wiesz, jaka za to grozi kara.Cóż, może niewiesz.Może phindiańscy przyjaciele cię nie uprzedzi-li.Zostaniesz odnowiony i wywieziony na inną planetę.Obi-Wanowi nie drgnął ani jeden muskuł, ale w duchuchłopiec krzyknął.Odnowiony! Nie potrafił sobie tegowyobrazić.Gotów był znieść tortury, ale utrata pamię-ci? Wzdragał się na samą myśl o czymś tak okropnym.Terra westchnęła.Wyglądała na zmęczoną i przezkrótką chwilę Obi-Wan widział dziewczynkę, którą kiedyś6603.Uczeń Jedi-Jude Watson-Ukryta przeszłośćbyła.Odwróciła wzrok i zapatrzyła się w dal.- Nie martwsię, buntowniku.To nie takie straszne, jak ludzie mówią.Być może dostrzeżenie w jej twarzy śladu podobieństwa doPaxxiego i Guerry ośmieliło Obi-Wana na tyle, żeby za-ryzykować pytanie.- Czy tęsknisz za swoją rodziną?Phindianka na chwilę zesztywniała.Obi-Wan spo-dziewał się uderzenia, wręcz czekał na nie.Zamiastjednak uderzyć chłopca, Terra odwróciła się do niego.W jej żałosnym spojrzeniu malował się smutek pełenpustych miejsc.- Jak można tęsknić za czymś, czego się niepamięta? - spytała.6703.Uczeń Jedi-Jude Watson-Ukryta przeszłośćROZDZAA 13Głos Qui-Gona był ostry jak krawędz wibronoża.-Opuściłeś go!- Nieprawda, Jedi-Gonie! Sam nalegał! - zarzekałsię Guerra.- Wszystko się stało tak szybko.Nie wiedzia-łem, co robić!- Mogłeś przy nim zostać ! - uciął Qui-Gon.- Ale Obi-Wan kazał mi zabrać antyrejestrator.Po-wiedział, że to najważniejsze! - zawołał rozpaczliwiePhindianin.Mistrz Jedi westchnął z irytacją.Obi-Wan miał rację.Wkońcu po to poszli.To była najważniejsze.Odwrócił się od Phindianina i starał się opanować.Staliukryci w cieniu przed olbrzymim magazynem.Miał ochotęnapaść na Guerrę, na pierwszego strażnika, jakiego zobaczy,na siedzibę Syndykatu.Kipiał wściekłym gniewem, głuchym ibezrozumnym, który zaskakiwał go swoją siłą.Guerra razjuż zdradził Obi-Wana w kopalni.Czyżby znowu to zrobił?- Nie wiedziałem, co robić, Jedi-Gonie - żalił siębezradnie Guerra za jego plecami.- Obi-Wan nalegał.Powiedział, daj mi swój płaszcz.Powiedział, że Moc mupomoże.Teraz wiem, że chciał mnie tylko nakłonić doposłuszeństwa.Gdybym wiedział, że go zabiorą, z radościązamieniłbym się z nim miejscami.6803.Uczeń Jedi-Jude Watson-Ukryta przeszłośćQui-Gon odwrócił się i spojrzał w zasmucone oczy Guerry.Instynkt mu podpowiadał, aby zaufał Phindianinowi.Równieżwszystko, co Guerra powiedział o Obi--Wanie brzmiałoprawdziwie.Jego Padawan poświęcił się, aby umożliwićwyniesienie antyrejestratora z budynku.Qui-Gon postąpiłbytak samo.Paxxi odezwał się cicho: - Uzgodniliśmy z Duenną, że wrazie nagłego wypadku prześlemy jej sygnał.Możemy tozrobić.Jutro rano spotka się z nami na bazarze i powie, co zObi-Wanem, i jakie Syndykat ma wobec niego zamiary.Wtedyprzyjdziemy mu na ratunek.- Jutro będzie za pózno - rzekł Qui-Gon.- Trzebato zrobić dzisiejszej nocy.Natychmiast.Nie zostawię tamObi-Wana tak długo.Paxxi i Guerra zamienili się spojrzeniami.- Przykro nam tomówić, ale to niemożliwe, Jedi-Gonie - poinformował Guerra.- Kwatera główna jest w nocy zamknięta.Nikt nie może wejśćani wyjść, nawet Terra i Banntu.- A urządzenie antyrejestracyjne? - spytał Qui-Gon.-Powiedziałeś, że dzięki niemu możecie się wszędzie dostać.- Racja - powiedział Guerra.- Wszędzie, z wyjąt-kiem siedziby Syndykatu po zamknięciu bram.Duenną będzie czuwać nad Obi-Wanem - powiedział cicho Guerra.- Zrobi wszystko, co w jej mocy, żeby go ochronić Qui-Gon znów się odwrócił i ponowniezawrzała w nim bezsilna wciekłość.Tym razem jednak nie byłaskierowana przeciwko Guerrze, lecz sobie samemu.Trzebabyło pójść z Obi-Wanem i zostawić Deridów, żeby sami o siebiezadbali.Obawiał się jednak, że Phindianie nie zdołają wynieśćantyrejestratora z magazynu. Podejmując jedną decyzję, drugą podejmujesz" -jakmawiał Yoda.- Zmienić przeszłości nie możesz."6903.Uczeń Jedi-Jude Watson-Ukryta przeszłośćTak, mógł tylko iść naprzód.Z ciężkim sercem Qui--Gonuświadomił sobie, że tej nocy nie uratuje Obi-Wana.Nie mógłnarażać dobra misji, urządzając wyprawę ratunkową, która zgóry skazana była na niepowodzenie.* * *Obi-Wan siedział z kolanami podciągniętymi pod brodę wceli tak ciasnej, że ledwie się mieścił.Ciągnęło chłodem.Powietrze było zimne jak lodowaty strach, który ściskał jegoserce.Tylko nie to, pomyślał.Zniosę wszystko, tylko nie to.Niemogę utracić wspomnień!Straciłby pamięć o całym szkoleniu Jedi, całą swoją wiedzę.Całą mądrość, którą tak usilnie starał się zdobyć.Czy straciłbytakże Moc? Straciłby pamięć tego, jak się nie posłużyć.Co jeszcze? Przyjazń; wszystkich przyjaciół, jakich poznał wświątyni.Aagodną Bant o srebrnych oczach.Garena, zktórym walczył i śmiał się, i który prawie dorównywałmu w nauce szermierki na świetlne miecze.Wieczniegłodnego Reefta, który wbijał żałosny wzrok w swój pustytalerz, dopóki Obi-Wan nie podzielił się z nim jedzeniem.Aączyła ich serdeczna przyjazń i tęsknił za nimi.Jeślistraci pamięć o nich, oni umrą dla niego.Obi-Wan pomyślał o swoich trzynastych urodzinach.Wydawały mu się teraz takie odległe.Nie zdążył zrobiććwiczenia ze wspomnień.W pamięci stanęły mu słowa, jakimigo skarcił Qui-Gon.Tak, czas ucieka.Lepiej go jednakdogonić.7003.Uczeń Jedi-Jude Watson-Ukryta przeszłośćObi-Wan go nie dogonił.Nie znalazł czasu.A teraz będziemiał mnóstwo czasu i żadnych wspomnień.Przycisnął czoło do kolan, czując obezwładniający strach.Lęk zasnuwał mu umysł mrokiem.Po raz pierwszy w życiupoznał, co to znaczy stracić nadzieję.Wtedy, wśród chłodu i strachu, poczuł pod koszulą cościepłego.Włożył rękę do ukrytej kieszeni na piersi i wymacałotoczak, który dostał od Qui-Gona.Kamyk był ciepły!Wyjął go z kieszeni.Czarny kamień jarzył się w ciemności,rzucając refleksy niczym kryształ.Znów ścisnął go w dłoni iopuszkami palców wyczuł wibracje.Zdał sobie sprawę, żekamyk musiał być czuły na Moc.Ta wiedza rozświetliła promieniem czystego światła mrokjego umysłu [ Pobierz całość w formacie PDF ]