[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie widzisz, jak dalece cały świat jest ze sobą połączony? Choćby przez kulturę i modę, krzyżujące się i tworzące złożone wzory wzajemnych zależności.Nie można tego udowodnić matematycznie ani zwizualizować w ludzkim umyśle.- No tak jak opisałeś ten proces w swoje książce?- Och, na pewno bardzo pobieżnie - powiedział Karcew z uśmiechem.-Mam tylko nadzieję, że posunąłem ludzkość o kawałek do przodu.- I to jest usprawiedliwienie tego, co zrobiłeś? - krzyknęła wściekle Kate.- Czy daje ci to prawo zranienia nawet jednej osoby na tym świecie?- Kto powiedział, że potrzebuję jakiegoś prawa? - zapytał Karcew z niewinną miną.- Dlaczego nie mam mieć swobody robienia tego, na co mam ochotą? Ponieważ ktoś zapisał jakieś prawo w książce? Mógłbym napisać całe tomy praw i przepisów.Zakładam, że według ciebie wszystkie byłyby bezprawne.- Nie masz mandatu od narodu, aby nim rządzić.- Kto powiedział, że potrzebuję mandatu? Imperia i monarchie rządziły się całkiem skutecznie.Demokracja jest po prostu dyktaturą centrum nad skrajnymi opcjami.Rozdzieleniem władzy.Przedstawiciele wybrani demokratycznie dążą do osiągnięcia zgody, jakby w środku spoczywała jakaś magiczna prawda.Co za komiczny system! Kto powiedział, że zgodność z normami jest miernikiem zdolności do rządzenia? Kto określa dozwolony stopień odchylenia od normy? Każde społeczeństwo generuje swoje własne granice.Za czyny, które są akceptowalne w Amsterdamie, w Afganistanie można zostać powieszonym.I gdzie tu sens? Kto ma oceniać, co jest dobre, a co złe? Ludzie? Bóg? A jeśli Bóg, to jaki Bóg? Czyje prawa i tradycje będą rządzić światem?Kate potrząsnęła głową.- W imię zła zaprzeczyłeś wszystkiemu, co dobre.Przeprowadziłeś kontrreformację, Odrodzenie w drugą stronę.Cofnąłeś swój kraj w mroki średniowiecza.Wywołałeś wielką wojnę.Zabiłeś miliony ludzi.Karcew uśmiechnął się.- Wierzysz, że człowiek jest odpowiedzialny za wszystko, co wywoła jego działanie?Nie odpowiedziała.- Jeśli działający miał dobre intencje, wciąż winisz gracza za jego wynik?- Niczego nie zrobiłeś, mając dobre intencje.- Nie mówię o mnie - odpowiedział Karcew i uśmiechnął się szeroko.- Wiem, jestem bardzo złym człowiekiem.Dla ciebie muszę być synonimem szatana.Inkarnacją Antychrysta.- Pochlebiasz sobie.Postrzegam cię bardziej banalnie.Drobny tyran z aspiracjami nazistowskiego lekarza - eksperymentatora.Karcew wzruszył ramionami i pokiwał głową.Uśmiech zniknął z jego twarzy.- Zakładam, że to trafny opis.Ale może powinnaś przeczytać tę książkę.- Odwrócił się, poklepał po kieszeniach, znalazł długopis i wsadził do kieszonki marynarki.- Plac Czerwony powinien już być pełen.- Nagle wpadł na wspaniały pomysł.- Pani Dunn, widziała pani kiedyś Plac Czerwony z dachu Mauzoleum Lenina? Myślę, że jako dziennikarkę powinno to panią zainteresować.To może być historyczna chwila.Proszę sobie wyobrazić morze ludzkich głów.Prawdę mówiąc, nigdy dotąd nie stałem na podium.Dorastałem oglądając je z dołu.Naprawdę na dole jest wygodniej.Być częścią tłumu to lepsze niż pozostać samemu.Kiedy Karcew przerwał, Kate wyszeptała:- Chcę wrócić do domu.Ktoś zapukał do drzwi.Do pokoju wszedł adiutant, ale nie powiedział ani słowa.Karcew kiwnął przyzwalająco głową i adiutant zniknął.Karcew schował swoje przemówienie do kieszeni.- Oczywiście - powiedział.- Moi ludzie zajmą się tym.Żegnam, pani Dunn.Żegnam.- Skierował się do drzwi.Wyglądał na zasmuconego.- Kogo masz na myśli? - wybuchnęła Kate.Karcew zatrzymał się i odwrócił.- O kim myślałeś, pytając, czy powinno się winić kogoś za wyniki, nawet jeśli jego działania wynikały z dobrych pobudek?Karcew zaśmiał się.- Ach, o to chodzi! Na przykład twojego ulubionego prezydenta Davisa.Abrahama Lincolna obecnej generacji, tak chyba określają go twoi koledzy po fachu w swoich artykułach [ Pobierz całość w formacie PDF ]