[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednak teraz Imperator był cały za ruszeniem naprzód, zaś Sevastokrata opowiadał się za ostrożnością.Trybun nie potrafił tego zrozumieć.Thorisin, przyciągnąwszy uwagę zebranych, mówił dalej: - Zastanowiłbym się trzy razy, zanim wysłałbym całą naszą armię, by popędziła na ratunek Baanesowi Onomagoulosowi z powodu jego pierwszego meldunku o kłopotach.Onomagoulos jest być może niezwykle zdolnym dowódcą, lecz też żałośnie skłonnym do ostrożności.Baanes jest tchórzem, przetłumaczył sobie Marek.Rzymianin nie znał dobrze Onomagoulosa, lecz nie sadził, by ledwo zawoalowane oskarżenie Sevastokraty miało w sobie coś z prawdy.Jego przekonanie, że ma rację wzrosło, kiedy przypomniał sobie zadawnioną zazdrość Thorisina o towarzysza starszego brata.Tak, teraz wszystko stawało się bardziej zrozumiałe.Nephon Khoumnos, który znał Gavrasów od dawna, musiał zrozumieć to od chwili, kiedy Thorisin otworzył usta.I, oczywiście, rozumiał to Mavrikios.Warknął: - Thorisinie, gdyby zamiast Baanesa znalazł się tam Khoumnos albo Bagratouni, czy też doradzałbyś ostrożność?- Nie - odparł natychmiast brat.- A gdyby to był obecny tu, nasz dobry przyjaciel, Ortaias - nie zawracał sobie głowy, by ukryć brzmiącą w jego głosie pogardę do młodego Sphrantzesa - czy wyruszyłbyś walczyć o niego?Mavrikios zgrzytnął zębami z zawodu.- To uderzenie poniżej pasa, Thorisinie, i dobrze o tym wiesz.- Czyżby? Zobaczymy.- Sevastokrata zaczął zadawać pytania Khamorthom Onomagoulosa i, rzeczywiście, ich odpowiedzi zdawały się wskazywać, że jego wojska nie znajdują się w tak groźnym położeniu, jak to się początkowo wydawało.Jednak jego indagacja przypominała Markowi przesłuchanie prowadzone przez zręcznego prawnika, wydobywającego ze świadków tylko te fakty, które są mu na rękę.Lecz czy tak było, czy nie, Thorisinowi udało się wzbudzić w radzie wystarczające wątpliwości, by skończyła się bez podjęcia decyzji o jakimkolwiek w ogóle działaniu.- Urazy - rzekł Gajusz Filipus, gdy razem ze Skaurusem wracali do obozowiska Rzymian.Włożył w to słowo takie bogactwo uczuć, że zabrzmiało paskudniej niż jakiekolwiek przekleństwo.- Mówisz tak, jakby Rzym był od nich wolny - odpowiedział trybun.- Pamiętasz, jak Sulla i Gajusz Flawiusz Fimbrio walczyli z Mitrydatesem nie biorąc siebie nawzajem pod uwagę? Kiedy połączyli siły, tak wielu ludzi Fimbria przeszło pod dowództwo Sulli, że Fimbrio zabił się z samego wstydu.- I dobrze się stało - rzekł natychmiast Gajusz Filipus.- Podburzał do rewolty przeciwko dowódcy, żeby samemu przejąć dowodzenie tamtą armią; taka świnia.On.- Centurion urwał nagle, a potem z obrzydzeniem machnął ręką.- W porządku, rozumiem twój punkt widzenia.Jednak dalej mi się to nie podoba.- Nigdy nie powiedziałem, że mnie się podoba.Następny ranek minął na oczekiwaniu; imperialne wojska w Khliat zastanawiały się, czy Baanesowi Onomagoulosowi udało się wyślizgnąć z zastawionej przez Yezda pułapki.i czy taką pułapkę w ogóle zastawiono.Około południa Skaurus otrzymał wezwanie na kolejną naradę wojenną.Tym razem posłańcem Onomagoulosa nie był Khamorth, lecz videssański oficer średniego stopnia.Twarz miał ściągniętą wyczerpaniem i mocno poparzoną słońcem, z wyjątkiem miejsca zakrytego przez występ hełmu osłaniający nos.Mavrikios przedstawił go zebranym dowódcom jako Sisinniosa Mouselea, a potem pozwolił mu mówić samemu.- Sądziłem, że wszyscy nasi posłańcy zostali przechwyceni, zanim do was dotarli - rzekł pomiędzy łykami wina; tak jak w przypadku Artapana, syna Pradtaka, jego podróż pozostawiła go tak spragnionym, jak sprażona ziemia wokół Khliatu.- Lecz kiedy dotarłem tutaj dowiedziałem się, że dwaj Khamorthci przybyli dzień przede mną.- Dlaczego nie wyruszyliście - zapytał z rozpaczą - jeśli wieści, które przywożę, wyprzedziły mnie? Tak, bronimy naszej małej doliny przed Yezda, lecz jak jeszcze długo? Potok, który ją wyżłobił, jest latem zaledwie błotnistą strugą - prawie wcale nie mamy wody, a i jedzenia niewiele.A barbarzyńcy są tak tłuści jak szarańcza na polu pszenicy - nie myślałem, że na całym świecie jest tylu Yezda.Pewnie moglibyśmy się przebić; tak, lecz nie zaszlibyśmy daleko, nim rozerwaliby nas na strzępy.Na święte imię Phosa, bracia, bez pomocy wszyscy, którzy tam są, zginą, i to zginą na próżno.Przez cały czas, kiedy Mousele mówił, Mavrikios spoglądał kamiennym okiem na swego brata.Jednak nie uczynił mu publicznie żadnego wyrzutu z powodu dnia, jaki armia straciła w wyniku zawistnych podejrzeń Thorisina wobec Onomagoulosa.W jakiś sposób - pomyślał Marek - podnosiło to na duchu -w obliczu prawdziwego kryzysu udawana nienawiść pomiędzy Gavrasami przestawała się liczyć.Thorisin potwierdził to, pytając radę: - Czy jest tu teraz ktoś, kto sądzi, że nie powinniśmy wyruszać? Przyznaję, że myliłem się wczoraj; przy waszej pomocy, i waszych ludzi, być może zdołamy naprawić mój błąd.Po błaganiach Sisinniosa Mouselea oficerowie prawie wcale nie dyskutowali.Jedynym problemem było to, jak szybko armia może wyruszyć.- Nie martw się, Sisinnios, uratujemy twoich chłopców! - zawołał jakiś videssański kapitan.Dopiero kiedy Mousele nic na to nie odpowiedział, oczy wszystkich skierowały się na niego.Zasnął tam, gdzie siedział; kiedy już przekazał swoją wiadomość, nic nie zmusiłoby go, by czuwał choć chwilę dłużej.XIIITego popołudnia Khliat przypominał mrowisko, w które wetknięto kij.Żeby przyspieszyć wymarsz armii, Mavrikios obiecał po sztuce złota dla każdego żołnierza kontyngentu, który pierwszy będzie gotowy do wyjścia.Ludzie jak obłąkani biegali to tu, to tam, wyciągając swoich towarzyszy z zajazdów i burdeli.Wielu również żegnało się pospiesznie, ponieważ Imperator nie miał zamiaru opóźniać marszu z powodu markietanek, kobiet, dzieci i innych osób nie biorących bezpośredniego udziału w walce.Żaden z jego żołnierzy nie narzekał z tego powodu; gdyby przegrali, lepiej żeby ich ukochani przebywali bezpieczni za murami Khliatu, niż w polowym obozie, wydani na łaskę szturmującego wroga.Helvis była siostrą wojownika i wdową po wojowniku.Już przedtem wysyłała swoich mężczyzn na wojnę i miała za dużo rozumu w głowie, by obarczać Skaurusa swoimi obawami.Powiedziała tylko: - Phos będzie miał cię w swojej opiece, dopóki nie zobaczę cię znowu.- Przyniesiesz mi głowę Yezda, tato? - zapytał Malrik.- Takiś krwiożerczy? - zdziwił się Marek, ściskając syna Helvis.- A co byś z nią zrobił, gdybyś ją dostał?- Spaliłbym ją całą - oświadczył chłopiec.– Mama mówi, że Yezda są gorsi od Videssańskich heretyków.Całą bym spalił!Trybun spojrzał na Helvis, unosząc żartobliwie brew.- Nie powiem, że się myli.Jednak dla mnie w zupełności wystarczy, jeśli wrócę z własną głową na karku.Zgodnie z oczekiwaniami Marka, nagrodę Imperatora zdobyli Rzymianie - perspektywa walki z Yezda napawała ich bez porównania mniejszym strachem, niż konieczność stawienia czoła Gajuszowi Filipusowi w wypadku, gdyby przegrali.Lecz cała reszta armii stanęła w gotowości tuż po nich, ożywiona myślą o wybawieniu swych towarzyszy z opresji, jaką zgotowali im Yezda.Ku zdumieniu trybuna, wrota Khliatu rozwarły się na oścież na godzinę przed zachodem słońca, a ostatni żołnierz przekroczył je, nim zmierzch zdążył zgęstnieć w noc.Gnany pilnością wezwania, Mavrikios kazał maszerować armii przez wczesne godziny nocy [ Pobierz całość w formacie PDF ]