[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pochylił się do przodu, wpatrzony w projekcje.- Oto wzór!Nie było żadnego wzoru, ale jego słowa zrodziły wiarę i przyśpieszyły bicie serca.Nie kwestionowano tego, że baszar dostrzega słabe punkty obrony.Jego ręce migały nad pulpitem sterowniczym, wysyłając własne statki w znakomicie obmyślonym szyku, ażeby zaścielić wrogimi szczątkami całą bezkresną przestrzeń.- W porządku! Naprzód!Teg podawał kurs statku flagowego wprost do Nawigacji, następnie pełen uwagi zwracał się ku Kontroli Ognia.Bezgłośne eksplozje znaczyły przestrzeń wokół nich, w miarę jak statek flagowy niszczył pozostałości straży obronnej na obrzeżach Gammu.- Więcej pułapek! - rozkazał.W polach projekcyjnych zamigotały kuliste białe światła.Uwaga w stanowisku dowodzenia skupiła się na tych polach, a nie na baszarze.Niespodzianka! Teg, znany właśnie z tego powodu, potwierdzał swą reputację.- Uważam, że to osobliwie romantyczne - powiedziała Streggi.Romantyczne? Nie ma w tym romantyzmu! Czasy romantyzmu minęły i jak dotąd nie powróciły.Pewna aura może unosić się wokół projektów przemocy.Zaakceptował to.Historycy stworzyli swoje własne wizje dziejowego dramatu połączonego z romansem.Ale teraz? To jest czas adrenaliny! Romans odrywa uwagę od konieczności.Musisz być wewnętrznie chłodny i musi istnieć jasna, stała linia pomiędzy umysłem a ciałem.Nagle - nie przerywając tańca swoich dłoni na pulpicie sterowniczym - Teg zrozumiał, co skłoniło Streggi do mówienia.Czuło się tu coś pierwotnego, dotyczącego spraw śmierci i zniszczenia.Nastała chwila odrzucenia zwykłych porządków.Niepokojący powrót do starożytnych wzorców plemiennych.Gdzieś w swoim wnętrzu Streggi usłyszała uderzenia bębna i monotonnie śpiewające głosy: "Zabić! Zabić! Zabić!"W swej wizji ujrzał, że strażnicze statki pozaprzestrzenne wroga przetrwały, ratując się ucieczką.To dobrze! Panika to sposób na rozproszenie i osłabienie wroga.- Oto Baronia.Idaho przypomniał mu tę starą harkonneńską nazwę rozrośniętego miasta z jego olbrzymim centrum z plastali.- Wylądujemy na północnej Równinie.Wymawiał słowa, ale tak naprawdę to mówiły jego ręce.Wydawały rozkazy.Teraz szybko!W czasie tych krótkich chwil, kiedy oddziały wylewały się ze statków pozaprzestrzennych, były one widoczne i wystawione na atak.Na pulpicie sterowniczym spoczywały wszystkie elementy całości sił reagowania.Była to wielka odpowiedzialność.- To tylko manewr mylący.Wchodzimy i wychodzimy po zadaniu poważnych szkód.Prawdziwym celem jest Węzeł.W pamięci zachował pouczenia Odrade, otrzymane przy odjeździe."Czcigodne Macierze muszą otrzymać nauczkę, jakiej nigdy dotąd nie otrzymały: Atakuj nas, a zostaniesz dotkliwie zraniony.Uciskaj nas, a kara może być ogromna.Słyszały o karach Bene Gesserit.Jesteśmy znane.Bez wątpienia Królowa-Pająk chichocze nad nami.Musisz wepchnąć jej ten chichot do gardła."- Opuścić statek!Nadeszła niebezpieczna chwila.Przestrzeń nad nimi nie stanowiła już zagrożenia, ale od wschodu ogień przebijał się do wnętrza, tworząc łuk.Kanonierzy potrafili tym kierować.Projekcje w centrum dowodzenia pokazywały, jak okręty uderzeniowe i transportowce wojskowe wynurzają się z ładowni statku pozaprzestrzennego.Siły uderzeniowe, elitarne oddziały pancerne, już zabezpieczały skraj ugrupowaniaPojawiły się ruchome wizjery, które poszerzały pole widzenia i przekazywały ukryte szczegóły pola walki.Łączność, klucz do poprawnego dowodzenia, również ujawniała krwawe zniszczenie.- Wszystko jasne!W centrum dowodzenia zadźwięczało urządzenie sygnalizacyjne.Statek uniósł się ponad Równinę i ukrył w stanie pełnej niewidzialności.Teraz tylko łączność przekazywała obrońcom wiadomości o jego położeniu, ale i to maskowano zagłuszaniem przez fałszywe sygnały.Projekcje ukazywały monstrualny prostokąt starożytnego centrum Harkonnenów, które zostało zbudowane w formie bloku z absorbującego światło metalu, budowli będącej niegdyś gigantycznym więzieniem dla poddanych panującego rodu.Elita mieszkała na szczycie w otoczonych ogrodami rezydencjach.Czcigodne Macierze zepchnęły Baronię do poprzedniego upadku.W pole widzenia weszły trzy z potężnych okrętów uderzeniowych.- Zrównać wierzchołek tego tam! - rozkazał Teg.- Zetrzeć do czysta, ale jak najmniej uszkodzić budowlę.Wiedział, że słowa są zbyteczne, ale mówił, aby się od nich uwolnić.Każdy w siłach inwazyjnych pojmował, czego żąda ich dowódca.- Przekazać meldunki! - rozkazał.Z aparatu w kształcie podkowy, który miał na ramionach, zaczęły przepływać informacje.Przenosił je na urządzenie pomocnicze.Wizjery pokazywały, że oddziały właśnie oczyszczają zdobyty teren.Bitwa w powietrzu i na lądzie rozciągała się na co najmniej pięć klików wokół.Przebiegała dużo pomyślniej, niż oczekiwano.Czcigodne Macierze trzymały ciężki sprzęt poza planetą, nie oczekując zuchwałego ataku.Zachowanie oczywiste i musiał podziękować Idaho, że to przewidział."Są ślepe na potęgę.Przekonane, że ciężkie uzbrojenie przeznaczone jest do użycia w przestrzeni, a jedynie lekki sprzęt może być wykorzystywany na lądzie.Pozbyto się więc ciężkiej broni, skoro nie była potrzebna Nie było sensu trzymać jej na planecie [ Pobierz całość w formacie PDF ]