[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Fotografie i kaseta stanowiły pierwszy niezaprzeczalny dowód, że nierozważny atak Czarnych Beretów na “Nocną Sowę” miał fatalne skutki.Wyraźne zdjęcie ciała nieszczęsnego członka grupy “Delta” przywiązanego do przedniej kraty lokomotywy F-40 niezbicie dowodziło, iż szturm na pociąg nie powiódł się.O wpół do piątej, tylko parę sekund po tym, jak “Kanadyjczyk” odjechał z toru 19, Frank Sagadore, Walter Linberg i inspektor FBI Wesler przybyli wraz z policyjną eskortą przed wejście na Dworzec Główny od strony Dorchester Street.Zabrano ich do sali konferencyjnej w foyer Queen Elizabeth Hotel, który wznosił się dokładnie nad podziemnym terminalem.Spotkali się tam z pospiesznie zebranym komitetem powitalnym, w skład którego wchodzili: wiceprezes VIA, główny dyspozytor montrealskich dworców Kanadyjskich Kolei Państwowych oraz starszy oficer Królewskiej Kanadyjskiej Policji Konnej, z oddziału w Montrealu.Wszyscy wyglądali na zmartwionych.Usiedli przy prostokątnym stole i Frank Sagadore od razu wyczuł, że kłopoty wiszą w powietrzu.Kanadyjczycy rozlokowali się po lewej stronie stołu, Amerykanie po prawej.Okazało się, że gospodarzom przewodzi Patrick Mason, wiceprezes VIA.Sagadore usiadł dokładnie naprzeciw pięćdziesięcioletniego, konserwatywnie ubranego dyrektora.Mason przełykał ślinę bawiąc się bezmyślnie leżącym przed nim na stole plikiem papierów, jakby nie był całkiem pewien, od czego zacząć.Sagadore widział już takie zachowania.Mason zdawał sobie sprawę z tego, że wszystko, co teraz powie, będzie stanowiło jakiś precedens, a jak każdy biurokrata był prawdopodobnie śmiertelnie przerażony samą myślą o wzięciu na siebie jakiejkolwiek odpowiedzialności.Zanim zdobył się na powiedzenie czegokolwiek, Sagadore postanowił sam wziąć byka za rogi.- Przez ostatnie kilka godzin nie otrzymywaliśmy żadnych wiadomości - odezwał się.- Myślę, że wszyscy chętnie posłuchalibyśmy jakiegoś sprawozdania.Mason jeszcze raz przełknął ślinę.- Tak, oczywiście - powiedział wolno.Odwrócił się w prawo, spoglądając na Jeana LaSalle, którego przedstawiono Sagadore'owi jako głównego dyspozytora.Był to mężczyzna o ogorzałej twarzy, dobiegający już pięćdziesiątki.Nie będzie łatwo, pomyślał Sagadore.Dyspozytor skinął głową; kiedy przemówił, głos miał spokojny i opanowany, z niewielkim tylko śladem francuskiego akcentu.- Dosłownie przed chwilą - zaczął - wasz skład minął Napierville, jakieś sześćdziesiąt kilometrów od Montrealu.- Ile to mil? - spytał Wesler.- Trzydzieści pięć - odparł obojętnie LaSalle.- Nie zwiększyli prędkości i, jak dotąd, nie komunikowali się z nami, chociaż wszystkie częstotliwości trzymamy wolne.- A co z innymi pociągami na tej trasie? - zapytał Sagadore.- Zdjęliśmy je wszystkie aż do Verdun - brzmiała odpowiedź.- Uznaliśmy, że lepiej będzie nie przerywać jazdy większości pociągów, przynajmniej na razie.- Jak dotąd trzymamy się rozkładu, w każdym razie VIA to robi.Przed chwilą odjechał właśnie “Kanadyjczyk”, a także ,,Bonaventure”, jeden z naszych składów do Toronto.Za niecałą godzinę odchodzi jeszcze “Ottawa Rapido”, ale to byłoby już wszystko, jeśli chodzi o ruch na głównej linii.- A pociągi podmiejskie? - zapytał Sagadore.- Nie ma problemu - odpowiedział LaSalle.- Większość z nich przejeżdża tunel, a potem kieruje się na wschód albo na zachód.- Problemu nie będzie, dopóki wasz pociąg nie zechce wjechać na dworzec - wtrącił się Mason.- Niech Bóg ma nas w swojej opiece, jeśli tak się stanie - dodał.- Nie sądzimy, żeby to było prawdopodobne - powiedział Sagadore zapalając papierosa.- Gdyby chcieli narobić jakichś szkód, zrobiliby to na Penn Station.Mogli tam narozrabiać dziesięć razy bardziej.- Czy macie jakieś przypuszczenia co do ich rzeczywistych zamiarów? - zapytał Gore, oficer RCMP.Chociaż siwy barczysty mężczyzna miał na sobie gładki granatowy garnitur, a nie mundur, Sagadore mógł na milę wyczuć w nim gliniarza.Bardzo krótko obcięte włosy i wojskowa postawa były jak czapka i oznaka.- W zasadzie uważamy, że skierują się w stronę wzgórz - po raz pierwszy odezwał się Walter Linberg.Pchnął przez stół do policjanta kopię swoich akt na temat terrorystów.- Niech pan sobie o nich poczyta.Sądzimy, że przywódcą grupy jest kobieta o nazwisku Annalise Shenker.Terrorystka starej szkoły.Nie jestem psychiatrą, ale nie wygląda mi na typ samobójcy.Chce z tego wyjść cało.- Nie wiem nic o tutejszej sieci kolejowej - powiedział Sagadore.- Jeżeli ci ludzie będą chcieli ominąć Montreal, to jakie mają możliwości?- Będą musieli zdecydować się na coś, zanim przejadą rzekę św.Wawrzyńca - stwierdził LaSalle.- Mogliby udać się na wschód, co zaprowadziłoby ich do Gaspe albo Nowego Brunszwiku, albo też skręcić na zachód, a potem na południe i przez Huntington wrócić do Stanów Zjednoczonych, korzystając z linii Consolidated.- A z tej strony rzeki? - zapytał Sagadore.- Na wschód mogliby pojechać do Quebecu, ale wtedy musieliby przejechać przez miasto, może wzdłuż doków.Jeśli mówicie, że starają się omijać miasta, takie wyjście nie byłoby chyba logiczne, prawda?- Co z kierunkiem zachodnim?- A, zachód - mruknął LaSalle.- No cóż, to zupełnie inna sprawa.Przez węzeł Pont Mercier dojechaliby do Montrealu Zachodniego.Stamtąd główną linią, która prowadzi obok dworca rozjazdowego w Lachine, ruszyliby do Dorval.- Dorval? - zapytał Wesler.- To lotnisko?- Zgadza się.- Cholera! - rzucił agent FBI.- Jak daleko od niego są tory?- Niedaleko, monsieur, może z pół mili.Ze stacji widać lotnisko całkiem wyraźnie.- Czy to może być to.? - zwrócił się Wesler do Linberga.- Co jest między stacją a lotniskiem? - spytał w odpowiedzi tamten.- Sześciopasmowa autostrada - odezwał się Sagadore, przypominając sobie ich drogę tutaj.- Z betonowymi barierkami i rowami odwadniającymi po obu stronach.To zupełnie odkryty teren.Nie sądzę, żeby nasza panna Shenker widziała siebie w roli biegaczki olimpijskiej, zwłaszcza jeśli chce się zmyć z pieniędzmi [ Pobierz całość w formacie PDF ]