[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pisarz Grobowca,choć stary, może mieć jeszcze w zanadrzu coś, czego nikt się nie domyśla.Upłynęło sporo czasu, nim zdrajca zdołał wreszcie z bliska przyjrzeć sięmiasteczkowym żarnom, musiał bowiem podchodzić do nich tak, by niezwróciło to uwagi kobiet zajętych przyrządzaniem chleba i piwa.Żaden zdolerytowych kamieni nie wydzielał ani odrobiny światła.Pozostawało jeszcze tylko przyjrzeć się wielkim żarnom używanym przezbrygadę pomocniczą.Kończono właśnie pracę i większość ludzi wracała dosiebie.Że zaś był to dzień urodzin kierownika brygady, garncarza Bekena,nawet kowal Obed wyszedł ze swego skromnego domku, gdzie lubił sypiać, bow ten sposób nie oddalał się od kuźni.Można więc było działać, wystrzegając się jedynie ludzkich oczu.Zdrajcaodczekał aż do zmierzchu, potem ubrał się w tunikę, której nigdy uprzednionie miał na sobie i którą żona utkała mu w tajemnicy przed sąsiadkami.Zmieniwszy nawet krok, wyszedł z miasteczka boczną furtką zachodnią iobszedł mury, tak by nie pokazać się strażnikowi pełniącemu służbę przedwielką bramą.Obszar zajmowany przez brygadę pomocniczą był pusty.Napomarańczowym niebie szybował wielki ibis, łagodnie dmuchał północnywiatr.Zdrajca, obuty w papirusowe sandały, podszedł do żaren, przykucnął za nimii zaczął przyglądać się otoczeniu.Wstał, gdyż wydało mu się, że śledzi go ktoś, kto schował się za workamimąki i patrzy na niego.Ten ktoś boi się i nie chce się z nim spotkać oko w oko.Wycofać się, nie poznawszy przeciwnika, czy raczej zabić go, pozorującwypadek? Zdrajca nie mógł się zdecydować.Zza worków wyskoczył kot, w przelocie drapnął zdrajcę w ramię i umknął wstronę miasteczka.To Czaruś, kocisko Paneba! Bydlak zawłaszczył sobie obszerny terenłowiecki, a inne koty jakoś mu się nie przeciwstawiały.Ten przeklęty kocur, choć taki podstępny, nie może na szczęście mówić,nikomu więc nie powie, że widział zdrajcę koło żaren.Można tędy było przejśćsetki razy, a kota nie zauważyć.Powoli, dygocąc z wrażenia, zdrajca podszedł bliżej.Kamień był ogromny i wtych ciemnościach będzie widać, czy wydziela jakieś światło.Ech, głupie rozumowanie! Przecież świetlistego kamienia nikt z pewnościąnie wystawia na światło dzienne.Kierownik robót, doskonały rzeźbiarz, okryłgo czymś idealnie go maskującym.Zdrajca ostrym kozikiem poskrobał trochę powierzchnię kamienia, licząc, żepod spodem ukaże się inny, świecący materiał.Wciąż jednak był to tylko doleryt, kamień tak twardy, że żarna służyć będąludziom jeszcze przez wiele lat.Zdrajca z uczuciem zawodu musiał uznać, że się pomylił.Świetlistegokamienia kierownik robót nie mógł wystawić na widok publiczny, nawet podmaskującym przybraniem.Trzeba wrócić do pierwotnego przypuszczenia, żeten najcenniejszy skarb Bractwa leży gdzieś w ukryciu, w miejscu zamkniętymi strzeżonym.15Kanclerz Baj wszedł do gabinetu Mehiego i generał natychmiast poznał, żedoradca faraona Setiego Drugiego będzie groźnym przeciwnikiem.- Czy miałeś, panie, przyjemną podróż?- Szczerze mówiąc, bardzo nie lubię wyjazdów, ale Ich Królewskie Mościechciały, bym osobiście rozmówił się z kierownikiem robót Miasta Prawdy.Czyuprzedziłeś go już o moim przyjeździe?- Oczywiście i spotkasz się z nim tutaj jutro rano.- Podobno jest to człowiek nie uznający żadnych kompromisów?- Wpojono mu pewne zasady i teraz niełatwo nagina się do życzeń władzy -rzekł z ubolewaniem Mehi.- Masz jakieś materiały na jego temat?- Z obowiązków zawsze wywiązywał się nienagannie - zapewnił generał.Mehi chętnie oczerniłby kierownika robót, nie ufał jednak Bajowi.Gdy lepiejpozna zamiary kanclerza, spróbuje nim sterować.- Czyżby ten Nefer był rzeczywiście człowiekiem tak głęboko uczciwym? -zaniepokoił się Baj.- Rzemieślnicy z Miasta Prawdy to bardzo szczególne Bractwo.Podlegająbezpośrednio faraonowi i są na tym punkcie szczególnie wyczuleni.- Wiem, generale, wiem.Rozumiem, że w niczym nie możesz mi pomóc.- Oficjalnie moim zadaniem jest opiekować się miasteczkiem i uwalniać je odwszelkich kłopotów.Wywiązuję się z tego jak najlepiej.Nie wolno mi jednakwchodzić do Miasta Prawdy, nie mam również żadnego wpływu na jegokierownictwo.Jestem mimo to do twojej dyspozycji.- Król docenia twoją lojalność, generale, i jest świadom, że dzięki twojemuautorytetowi i wezwaniom do umiaru zdołaliśmy uniknąć zgubnego dla krajukonfliktu [ Pobierz całość w formacie PDF ]