[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ogniknamalował tu swoich przybranych rodziców w pozycji siedzącej, przedstawiłich podróż do Abydos, gdzie mieli złączyć się w nieśmiertelności z Ozyrysem, imoment łaski, kiedy to ze zbiornika wydrążonego u stóp palmy piją wodęwieczności.Na jednej ze ścian można było ujrzeć Pisarza Grobowca Kenhira,złączonego w nieśmiertelności z Neferem.I kontury, i kolory wykonane były znakomicie, ale samego siebie przeszedłPaneb, odtwarzając boginię Hathor jako krowę schodzącą z ZachodniegoSzczytu i biorącą pod opiekę założyciela Miasta Prawdy, AmenhotepaPierwszego, któremu Jasnotka i jej mąż oddawali cześć.W pochodziepogrzebowym, kroczącym do zwieńczonego piramidą grobowca, można byłoujrzeć wszystkich rzemieślników prawego zespołu - popędzali woły ciągnącesarkofag i nieśli przedmioty składające się na skarbiec kierownika robót.- Paneb o niczym nie zapomniał - stwierdził Gau Dokładny, znającywszystkie symboliczne sceny na pamięć.- Ukazał Bractwo wczorajsze, dzisiejsze i jutrzejsze - stwierdził Didia Hojny.-Wszyscy jesteśmy tu z Neferem i choć w zaświatach, nadal z nim pracujemy.Ostatnią wnękę poświęcił Paneb niebiańskiemu Horusowi, bogini Hathor -pani złota, Anubisowi prowadzącemu dusze po zaświatach, Ozyrysowi -zwycięzcy śmierci i Minowi - rozdawcy energii.Najwspanialsza jednak scenaprzedstawiała boginie Izydę i Neftydę.Magnetyzowały wymalowanego nadkolumną stałości skarabeusza, będącego symbolem zmartwychwstania iwcieleniem powstałego z grobu i żyjącego Ozyrysa.Na stropie trzepotała skrzydłami bogini nieba, ożywiając malowidła.- Czy komorę z sarkofagiem też już skończyłeś?- Dziś w nocy położyłem werniks.Zeszli razem do komory.Paneb przedstawił tu swoich przybranychrodziców płynących łodzią.Składali hołd tarczy słonecznej w otoczeniupawianów, które krzykami radości co rano wywoływały ją zza horyzontu naniebo.Był tu i sokół, i kot dzgający nożem węża ciemności, i nawet święta gęśAmona, której gęganie towarzyszyło narodzinom świata.Dzięki formułom poznania kierownik robót swobodnie mijał drzwistrzeżone przez strażników z nożami i wchłaniał w siebie energię dobywającąsię z rąk bogini Zachodu i bogini Wschodu.Na końcu Jasnotka i Nefer pili boskąwodę, podaną im przez boginię Nieba.Kierownik robót długo nie mógł ochłonąć, wreszcie pogasił lampki i wróciłdo pierwszej kaplicy.- Jakim sposobem Paneb mógł sam to wszystko zrobić? - zastanawiał się PajDobry Chleb.- Niewiarygodne - przyznał Kaza Powróz.- Praca mistrzowska to arcydzieło - rzekł poważnie Nacht Siłacz.- Musiwykraczać poza granice możliwości.- Bierzcie przykład - dodał Unesz Szakal.- Każdy ma talent do czegoś innego - zauważył Fened Nos.- Paneb nieznalazłby dobrej żyły w warstwie skalnej, nie potrafiłby również wybić wejściado grobowca na stromej ścianie.Na placyku przed grobowcem pojawił się nieoczekiwany gość.- Spójrzcie! - zawołał Karo Mrukliwy, który jako pierwszy dostrzegłogromnego, połyskującego złociście skarabeusza.Chrząszcz posuwał się w stronę kaplic i rzemieślnicy nie spuszczali go zoczu.Pojawienie się owada będącego wcieleniem Chepriego, boga przemian iwschodzącego słońca, było doskonałą wróżbą.Nie rozchmurzyło to jednak Paneba, czekającego, co powie kierownik robót.A tymczasem oblicze Nefera wciąż pozostawało nieprzeniknione.- Czy jesteś z siebie zadowolony, Panebie?- Nie stawiałem sobie takiego pytania, więc nie będę na nie odpowiadał.- Sądzisz, że nie popełniłeś żadnego błędu?- Pod względem wykonania wszystko starałem się zrobić jak najlepiej, a jeślichodzi o dobór tematów, to próbowałem przedstawić drogę symboli, gdzieumiłowanie dzieła byłoby ponad wszystko.Rzemieślnicy oddalili się, kierownik robót i malarz byli teraz sami [ Pobierz całość w formacie PDF ]