[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Moja mała wysepka na wesołym neonie TNT skurczyła się.Sieć nadaje coraz mniejmateriałów dokumentalnych, nawet tych z dziedziny dokumentów rozrywkowych.Terazwszystko kręci się wokół sitcomów.Są świetne, ale nie mają nic wspólnego z Rosją, którąpoznałem.Komedia szpitalna dzieje się w szpitalu tak idealnym i błyszczącym, że widz niemalma ochotę się w nim znalezć.I ciągle ten śmiech z puszki.Im bardziej ten kraj się dusi, tymwięcej sztucznego śmiechu się w nim rozlega.Mówię ludziom z Ostankino, że nie przyjmę ich oferty. Ostankino daje ci taką szansę tylko raz słyszę od nich.Mówią to każdemu.Po prostu muszę odejść.Muszę wrócić do Londynu.Do tego wyważonego świata, w którymnie trzeba dzielić siebie na osobne kawałki; w którym słowa odnoszą się do konkretnychrzeczy.Rozglądając się wokoło, zauważam, że wielu moich przyjaciół już wcześniej stądwyjechało.Grigorij.Moja pierwsza producentka z TNT.Nawet Władik, performer, mieszkateraz na Bali.Zanim wyjechał, wystosował list otwarty, w którym domagał się rezygnacjiprezydenta.Pisał: Nadszedł czas, by uratować miliony ludzi przed tym symulakrum władzy.Jaką rolę w tym wszystkim może odgrywać performer, skoro żeby obejrzeć groteskowywystęp, wystarczy po prostu włączyć telewizor? Władik został w tyle, telewizji nie dorównał.Gdzie indziejLondyn.Ulica Chancery Lane.Budynek sądowy, w którym toczą się sprawy z zakresu prawabiznesowego; przysadzisty i nowy, zbudowany ze szkła i stali, a zza jego tylnej ścianywyglądają szare iglice starego sądu Old Bailey.Sala numer 26.Za sąsiednimi drzwiamimonotonnie wałkuje się sprawę Plenty of Fish Media przeciwko Plenty More LLP.Po drugiejstronie korytarza toczą się rozmowy na temat patentu na papier toaletowy.Wszędzie wokołopuste sale sądowe oświetlone jasnym fluorescencyjnym światłem i umeblowane biurkami zIkei.Ale sala 26 po same brzegi wypełniona jest oligarchami, technologami politycznymi,czeczeńskimi ministrami, kandydatami na rewolucjonistów i Bóg wie iloma ochroniarzami.Dopomieszczenia wchodzą anonimowe, ale zachwycająco piękne kobiety, zerkające w różnestrony; na takie procesy wpadają czasem naciągaczki, by sprawdzić, czy nie uda im się tuspotkać jakichś forbesów.Wygląda na to, że do tej małej angielskiej sali sądowej wcisnęła sięcała ta Rosja, w której spędziłem ostatnie dziesięć lat życia.Zauważam Grigorija, młodegomoskiewskiego milionera, który urządzał imprezy w stylu Snu nocy letniej.Ma na sobiepomarańczowe spodnie i turkusowy sweter. Pomyślałem, że wpadnę tu i popatrzę sobie na nich wszystkich mówi. Nigdy i nigdzieindziej nie można spotkać w jednym miejscu tylu ludzi rządzących Moskwą.To jest możliwetylko w Londynie.To największy i najdroższy spór sądowy w historii.Gra toczy się o pięć miliardów iosiemset milionów dolarów.Borys Bieriezowski ojciec chrzestny Kremla , najpierwszyoligarcha, twórca rosyjskiego systemu i wielki kreator prezydenta, dopóki ten nie wypędził goze stworzonego przez niego świata i zmusił do ucieczki do Londynu staje tu naprzeciwkowłasnego protegowanego, Romana Abramowicza chytrego oligarchy , który przerósłswego mistrza, by stać się jednym z nowych faworytów prezydenta.On także przeprowadziłsię do Londynu, ale nie po to, by szukać tu azylu, ale po to, by zostać jednym z najbogatszychludzi w Zjednoczonym Królestwie; to nieśmiały, nieogolony i ubrany w workowaty garniturzwiastun Rosji XXI wieku, która kupuje kluby sportowe, zamki, byłych kanclerzy Niemiec iwydawnictwa prasowe.Abramowicz jest właścicielem drużyny piłkarskiej Chelsea iposiadaczem największego prywatnego jachtu na świecie.Człowiek ten wart jest dziewięćmiliardów dolarów.Bieriezowski wręczył mu pozew na Sloane Street w Knightsbridge.Był na zakupach wsklepie Dolce & Gabbana, gdy zauważył Abramowicza przechadzającego się po sąsiednimHermesie.Pobiegł do swego maybacha, złapał pozew, zgrabnie wyminął ochroniarzyAbramowicza i rzucił papier w jego kierunku. To coś ode mnie dla ciebie usłyszał stojący nieopodal pracownik sklepu.Teraz, gdy przybywa na Chancery Lane, Bieriezowski puszy się i podskakuje w emocjach,rzuca wokoło żartami i wyraziście gestykuluje.Nieustannie otaczają go piękne kobiety,nadskakujący doradcy i ogromni izraelscy ochroniarze.Tego ranka, gdy ma zeznawać, widzi,jak przed budynkiem sądu policjant wkłada mu za wycieraczkę maybacha mandat; woła doniego ze śmiechem: Poczekaj! Przecież możemy razem zrobić jakiś biznes!. To typowa rosyjska historia mówi Bieriezowski, gdy zasiada na miejscu dla świadka jest w niej wielu zabójców i samemu prezydentowi niewiele brakuje do tego, by stać sięjednym z nich.Pozornie przedmiotem tej sprawy jest spółka paliwowa Sibnieft.W 1996 roku wykupionoją za sto milionów dolarów i sprywatyzowano, a w 2005 roku była warta już trzynaście i półmiliarda dolarów.Bieriezowski utrzymuje, że on i Abramowicz byli jej współwłaścicielami;było tak dopóty, dopóki Abramowicz nie zaczął zachowywać się jak gangster i odebrałBieriezowskiemu jego udziały, gdy ten ostatni zawisnął na politycznym stryczku.Groził, żewtrąci do więzienia jednego z przyjaciół Bieriezowskiego, jeśli on nie odda mu swojej częścifirmy.Oczywiście że nie ma żadnych papierów potwierdzających, iż Bieriezowski byłwspółwłaścicielem firmy, ale przecież chyba wszyscy wiedzą, że mężczyzni zawarli umowęustną? Czyż cała prasa nie pisała o Bieriezowskim jako o współwłaścicielu? (Rzeczywiścietak było.A ja zbyt wiele czasu spędziłem w Rosji, by nie wiedzieć o tym, że za normę uchodzitam sytuacja, w której nazwisko rzeczywistego beneficjenta danego przedsięwzięcia niepojawia się w żadnych dokumentach). Wiem, że trudno jest pani wyobrazić sobie świat, w którym załatwia się takie sprawyuściskiem dłoni wyjaśnia cierpliwie Bieriezowski, patrząc na sędzinę Elizabeth Gloster ale mówimy tu o Rosji [ Pobierz całość w formacie PDF ]