[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dokładnie w chwili, gdy samochód zbliżał się do domu, wyciągnęła nogę; jakby chciała ją ogrzać, i nagle wykopała płonącą głownię z kominka na dywan, w tym samym momencie zaczęła krzyczeć i podbiegła do okna, a kiedy zobaczyła, że okiennice zamknięte są na kłódkę, rzuciła się do drzwi.Ale ja znalazłem się tam pierwszy.Nie zdążyłem wziąć chloroformu z szuflady, bo najważniejsza była szybkość.Obróciła się, zaczęła mnie drapać i wbijać mi paznokcie w skórę, przez cały czas nie przestawała krzyczeć, ale nie byłem w nastroju skłaniającym do łagodności, więc schwyciłem ją mocno za ramiona i zatkałem ręką usta.Szarpała się, gryzła i kopała, ale zdążyłem już popaść w panikę.Złapałem ją za ramiona i pochyliłem nad szufladą, w której znajdowało się plastykowe pudełko.Zorientowała się, o co chodzi, usiłowała się wyrwać.Udało mi się jednak wyciągnąć tampon i zaaplikować jej.Oczywiście przez cały czas nie przestawałem nasłuchiwać.Obserwowałem też polano, tliło się niebezpiecznie, dym wypełniał pokój.Jak tylko straciła przytomność, puściłem ją i poszedłem zgasić ogień.Polałem go wodą z wazonu.Musiałem działać naprawdę szybko, postanowiłem zanieść ją na dół, położyłem na łóżku, pobiegłem na górę, żeby sprawdzić, czy nie grozi niebezpieczeństwo pożaru i czy nikogo nie ma w pobliżu.Bardzo ostrożnie otworzyłem frontowe drzwi, ale nie było nikogo, wszystko wydawało się w porządku.Potem znowu zszedłem na dół.Dalej była nieprzytomna, leżała na łóżku.Przedstawiała naprawdę niezły widok, suknia kompletnie zsunięta z jednego ramienia.Nie wiem dlaczego to mnie podnieciło, nasunęło mi różne pomysły, kiedy obserwowałem ją tak leżącą nieprzytomnie.Jak bym jej udowodnił, kto tu naprawdę jest panem.Jedno ramię miała zupełnie odsłonięte, widać też było, gdzie kończy się pończocha.Nie wiadomo dlaczego, przypomniał mi się amerykański film, który kiedyś widziałem (a może było to czasopismo), o facecie, który zabrał do domu pijaną dziewczynę, rozebrał ją i położył do łóżka; nic zdrożnego, tylko tyle, a ona obudziła się w jego piżamie.Więc zrobiłem to samo.Zdjąłem jej suknię i pończochy, ale zostawiłem niektóre części garderoby, tylko stanik i to drugie, żeby nie pójść na całego.Wyglądała naprawdę pięknie, mając na sobie tylko te paski niczego, jak nazywała je ciocia Annie.(Mówiła, że dlatego coraz więcej kobiet dostaje raka.) Jakby była ubrana w bikini.To była okazja, na którą czekałem.Wziąłem aparat i zrobiłem kilka zdjęć.Zrobiłbym więcej; ale zaczęła się poruszać, więc musiałem pozbierać rzeczy i szybko wyjść.Zaraz zacząłem wywoływać film i robić odbitki.Wyszły naprawdę ładnie.Nie tyle artystyczne, ile interesujące.Tej nocy w ogóle nie spałem, byłem w takim stanie! Chwilami myślałem, że znowu zejdę na dół, zastosuję tampon i zrobię więcej zdjęć, do tego się doprowadziłem! Naprawdę nie jestem taki, ale tego wieczoru wpłynęło na mnie to wszystko, co się wydarzyło i całe to napięcie.Poza tym szampan nie działa na mnie najlepiej.Wystąpił tu tak zwany splot okoliczności.Sytuacja nigdy już nie była taka jak dawniej, po tym wszystkim, co się zdarzyło.Dowodziło to poniekąd, że nigdy nie moglibyśmy być naprawdę razem, ona nigdy nie mogłaby mnie zrozumieć, pewnie sama powiedziałaby, że ja nigdy jej nie rozumiałem ani nie mógłbym zrozumieć.Kiedy myślałem później o tym, jak ją rozebrałem, uświadomiłem sobie, że nie było w tym nic złego, mało kto zachowałby nad sobą kontrolę, ograniczając się tylko do zdjęć; to był prawie punkt na moją korzyść.Zastanawiałem się, co zrobić.Uznałem, że najlepiej napisać list:„Bardzo mi przykro z powodu wczorajszego wieczoru.Pewnie myślisz, że nigdy nie będziesz mogła mi przebaczyć.Powiedziałem, że nigdy nie użyję siły, jeśli nie będę do tego zmuszony.Chyba zgodzisz się, że swoim zachowaniem zmusiłaś mnie do tego.Proszę, zrozum, że zrobiłem tylko to, co było konieczne.Zdjąłem ci sukienkę, bo obawiałem się, że znowu będziesz wymiotować.Zważywszy na okoliczności, zachowałem się z należytym szacunkiem.Proszę, doceń to, że nie posunąłem się tak daleko, jak mógłby zrobić ktoś inny na moim miejscu.Nie powiem nic więcej.Poza tym, że muszę mieć cię tutaj jeszcze trochę dłużej.Pozostaję z poważaniem.” itd.Nie umieściłem żadnego nagłówka.Nie mogłem się zdecydować, jak mam ją nazywać, „Droga Mirando” wydawało się zbyt poufałe.Zszedłem na dół i zaniosłem jej śniadanie.Było tak, jak się spodziewałem.Siedziała na krześle, wpatrując się we mnie, powiedziałem „dzień dobry”, ale nie odpowiedziała.Zapytałem, czy chce płatki kukurydziane czy ryżowe, ale dalej bez słowa wpatrywała się we mnie.Więc po prostu zostawiłem śniadanie na tacy razem z listem i czekałem na zewnątrz.A kiedy wróciłem, nie ruszyła niczego, nie otworzyła ust, dalej siedziała i wpatrywała się we mnie.Wiedziałem, że zaczynanie rozmowy nie ma sensu, była na mnie bardzo poważnie obrażona.Zachowywała się tak przez kilka dni.O ile mogłem się zorientować, piła tylko wodę.Co najmniej raz dziennie, kiedy zanosiłem jedzenie, które konsekwentnie odrzucała, próbowałem ją przekonać.Jeszcze raz dołączyłem list i tym razem przeczytała go, to znaczy był podarty, więc musiała mieć go w ręku.Próbowałem wszystkiego, przemawiałem łagodnie, udawałem gniew, rozgoryczenie, błagałem ją, ale wszystko na nic.Przeważnie siedziała plecami do mnie, jakby w ogóle mnie nie słyszała.Kupowałem najlepsze rzeczy, jak kontynentalne czekoladki, kawior, wszystko, co można było dostać w Le-wes, ale nawet ich nie tknęła.Zaczynałem się naprawdę niepokoić.Ale pewnego ranka, kiedy wszedłem do jej pokoju, stała przy łóżku plecami do mnie, jednak usłyszawszy mnie, obróciła się i powiedziała „dzień dobry”.Dziwnym tonem.Pełnym złości.- Dzień dobry - odpowiedziałem.- Przyjemnie znowu słyszeć twój głos.- Prawda? Ale to nie będzie trwało.Przyjdzie czas, kiedy pomyślisz, że wolałbyś nigdy przedtem go nie słyszeć.- To się dopiero okaże.- Zabiję cię [ Pobierz całość w formacie PDF ]