[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Reanne złożyła dłonie jakby do modlitwy, albo może jakby chciała kogoś uderzyć.- Berowin - oznajmiła ostro - pewnego dnia spadniesz w przepaść, zanim zdasz sobie sprawę, że nie masz ziemi pod stopami.- Przykro mi, Najstar.-Zarumieniwszy się, Cairhienianka spuściła wzrok.Saldaeanka nagle zaś zaczęła się z zainteresowaniem przyglądać okrągłej broszy z czerwonych kamieni przypiętej do staniczka sukni.Nynaeve natomiast nie mogła się powstrzymać i obdarzyła Elayne triumfującym spojrzeniem.Obie nowo przybyłe potrafiły przenosić, a nadto gdzieś w domu inna kobieta wciąż obejmowała saidara.A więc jeszcze dwie, a chociaż Berowin nie była szczególnie silna, Garenia prześcigała nawet Reanne; mogłaby dorównać Lelaine lub Romandzie.Nie żeby miało to jakieś znaczenie, oczywiście, jednak czyniło to w sumie przynajmniej pięć.Elayne uniosła jeszcze wyżej podbródek, co jak zawsze znamionowało upór, potem jednak westchnęła i nieznacznie skinęła głową.Czasami przekonanie jej wymagało niewiarygodnych iście wysiłków.- Masz na imię Garenia? - zapytała powoli pani Anan, obserwując ją spod zmarszczonych brwi.- Bardzo przypominasz kogoś, kogo raz spotkałam.Nazywała się Zarya Alaese.Ciemne skośne oczy zmrużyły się z zaskoczenia.Kobieta, która była saldaeańskim kupcem, wyciągnęła z rękawa koronkową chusteczkę i otarła nią policzki.- Imię otrzymałam po siostrze babci - powiedziała po chwili.- Wszyscy mówili, że jestem do niej bardzo podobna.Czy miała się dobrze, gdy ją widziałaś? Po tym, jak odeszła, by stać się Aes Sedai, całkowicie zapomniała o swojej rodzinie.- Siostra twojej babki.- Karczmarka zaśmiała się cicho.- Oczywiście.Miała się dobrze, kiedy ostatnio ją widziałam, ale od tamtej pory minęło wiele czasu.Byłam wówczas młodsza, niż ty jesteś teraz.Reanne próbowała coraz natarczywiej zwrócić na siebie jej uwagę, w pewnym momencie niemalże już chwyciła ją za łokieć, wreszcie, najwyraźniej nie potrafiąc już dłużej wytrzymać, odezwała się:- Setalle, naprawdę mi przykro, ale muszę cię po raz drugi prosić, żebyś zostawiła nas same.Wybaczysz mi, że nie odprowadzę cię do drzwi?Pani Anan zaczęła ze swej strony przepraszać, jakby to była jej wina, że tamta nie chce jej odprowadzić na dół, a potem wyszła, obrzuciwszy jeszcze Nynaeve i Elayne ostatnim, powątpiewającym spojrzeniem.- Setalle! - wykrzyknęła Garenia, kiedy karczmarka wyszła.- To była Setalle Anan? W jaki sposób ona.? Na Światłość Niebios! Nawet po siedemdziesięciu latach Wieża mogłaby.- Garenia - bardzo ostro przerwała jej pani Corly.Obrzuciła na dodatek spojrzeniem nawet chyba jeszcze bardziej surowym i twarz Saldaeanki oblała się purpurą.-Ponieważ wy dwie już tutaj jesteście, możemy przepytać je we trójkę.Wy, dziewczyny, zostańcie, gdzie stoicie i nie odzywajcie się.- Ostatnie zdanie adresowane było do Nynaeve i Elayne.Tamte kobiety zaś skupiły się w kącie pomieszczenia i zaczęły szeptać do siebie przyciszonymi głosami.Elayne przysunęła się bliżej Nynaeve.- Nie lubię, gdy traktuje się mnie tak, jakbym była nowicjuszką, skoro już nią nie jestem.Jak długo masz zamiar ciągnąć tę farsę?Nynaeve syknęła na nią, by zamilkła.- Próbuję słuchać, Elayne - szepnęła.Wykorzystanie Mocy oczywiście nie wchodziło w rachubę.Każda z nich trzech zorientowałaby się natychmiast.Na szczęście nie splotły żadnych zabezpieczeń przeciwko podsłuchiwaniu, być może nie wiedziały, jak to zrobić, zresztą, niekiedy ich głosy wznosiły się dostatecznie, by dało się coś usłyszeć.-.powiedziała, że mogą być dzikuskami - mówiła Reanne, a na twarzach pozostałych pojawił się szok i obrzydzenie.- Wobec tego pokażemy im drzwi - powiedziała Berowin.- Tylne drzwi.Dzikuski!- Dalej chcę wiedzieć, kim jest ta Setalle Anan - wtrąciła Garenia.- Jeśli nie potrafisz trzymać się tematu - pouczyła ją Reanne - być może powinnaś spędzić tę turę na farmie.Alice znakomicie potrafi uczyć koncentracji.A teraz.- Słowa ścichły w niezrozumiały szmer.Pojawiła się kolejna pokojówka, szczupła kobieta - nawet ładna, gdyby nie ponury wyraz twarzy - w prostej sukni z szarej wełny i długim białym fartuchu.Postawiła na jednym ze stoliczków tacę lakierowaną na zielono, a potem ukradkiem wytarła policzki rogiem fartucha i zajęła się rozstawianiem emaliowanych niebieskich filiżanek oraz dzbanka od kompletu.Brwi Nynaeve uniosły się do góry.Ta kobieta również potrafiła przenosić, nawet jeśli w niewielkim stopniu.Co robiła w roli służącej?Garenia zerknęła przez ramię, wzdrygnęła się.- Cóż zrobiła Derys, żeby zasłużyć sobie na karę? Sądziłam, że prędzej ryba zaśpiewa, niźli ona choćby naruszy regułę, cóż dopiero złamie?Berowin parsknęła głośno, natomiast jej odpowiedź była ledwie słyszalna:- Chciała wyjść za mąż.Dlatego szybciej zacznie swą turę i zaraz po Święcie Półksiężyca pojedzie z Keraille.To załatwi sprawę pana Denala.- A może obie macie ochotę okopywać ziemię dla Alise? - sucho ucięła Reanne i głosy pozostałych znowu ścichły.Nynaeve poczuła, jak ogarnia ją uniesienie.Nie dbała szczególnie o reguły, przynajmniej o reguły innych ludzi - tamci rzadko kiedy widzieli całą sytuację tak jasno jak ona, a przez to ustanawiali głupie reguły; dlaczego, na przykład, tej kobiecie, Derys, nie wolno było wyjść za mąż, kiedy chciała? - jednak reguły i kary za ich naruszenie wskazywały na zorganizowaną społeczność.A więc miała rację.I pozostawała jeszcze jedna rzecz.Póty lekko ciągnęła za rękaw Elayne, póki tamta nie nachyliła do niej głowy.- Berowin nosi czerwony pas - wyszeptała.To czyniło z niej Mądrą Kobietę, jedną z osławionych uzdrowicielek z Ebou Dar, których sława sięgała daleko, ustępując jedynie Uzdrawiającym Aes Sedai.Mówiono, że potrafią wyleczyć niemalże wszystko.Rzekomo miały posługiwać się wyłącznie ziołami i zgromadzoną wiedzą, jednak.- Jak wiele Mądrych Kobiet widziałyśmy, Elayne? Ile potrafiło przenosić? Ile pochodziło z Ebou Dar lub choćby z Altary?- Siedem, licząc Berowin - usłyszała niespieszną odpowiedź - a tylko jedna, z całą pewnością, pochodziła stąd.- Ha! Pozostałe najwyraźniej były skądinąd.Elayne wciągnęła głęboki oddech, niemniej mówiła cicho dalej: - Żadna jednak nawet nie dorównywała siłą tym kobietom.- Przynajmniej nie zasugerowała, że mogły się jakimś sposobem pomylić, wszystkie tamte Mądre Kobiety dysponowały darem.- Nynaeve, naprawdę chcesz powiedzieć, że te Mądre Kobiety.wszystkie Mądre Kobiety.mogą.? - To by przekraczało najbardziej niewiarygodne wyobrażenia.- Elayne, to miasto posiada gildię ludzi, którzy każdej nocy zamiatają place! Przypuszczam więc, że właśnie odnalazłyśmy Starożytny Skryty i Tajemniczy Zakon Żeński Mądrych Kobiet.Uparta Elayne tylko pokręciła głową.- Wieża przysłałaby tutaj sto sióstr już całe lata temu, Nynaeve.Dwieście.Coś takiego winno być zduszone w zarodku właściwie natychmiast.- Może Wieża nie ma pojęcia - powiedziała Nynaeve.-Może gildia do tego stopnia trzyma się w ukryciu, że Wieża nigdy nie uznała jej za godną trudu.Nie istnieją prawa zabraniające ci przenosić, jeśli nie jesteś Aes Sedai, nie wolno ci tylko twierdzić, że nią jesteś, albo nadużywać Mocy.Tudzież dyskredytować sióstr [ Pobierz całość w formacie PDF ]