[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaczęli się spotykać przed kilkoma miesiącami.Pewnego wieczoru przyszedł na piątkowe gotowanie.Wkrótce zdali sobie sprawę, że będą musieli utrzymywaćswój związek w sekrecie.Connie usłyszała znajome pukanie.Wpuściła Dariusado środka.Był niski, niewiele wyższy od niej.Miałjednak potężne, silne ciało, pokryte tatuażami i bliznami,które przywiózł z Afganistanu.W dłoni trzymał sześciopak piwa.Uśmiechał się zzażenowaniem.Connie lubiła go.Podobał jej się jegoświadomość, że jedną z rzeczy, które ją z nim wiązały nie jedyną, ale jedną z był fakt, że stanowił dla niejzródło informacji.Prawie nie widział na jedno oko, więcnie mógł już wrócić do czynnej służby.Teraz zostałprzydzielony do obozu Camino Real.Zajmował siękonserwacją sprzętu.Nie miał bezpośredniego dostępu dopoufnych informacji, ale i tak wiedział to i owo.I widziałróżne rzeczy.Nie cierpiał swojej pracy i, skoro nie mógłwalczyć, zamierzał odejść z wojska, kiedy tylko skończysię czas jego poboru.Mówiąc krótko, sierżant Darius Ashton zabijał czas.W towarzystwie Connie.Connie siedziała na łóżku, sącząc czerwone wino.Darius pił trzecie piwo.Siedział na krześle z nogami nałóżku i od czasu do czasu muskał jej stopy swoimi. Coś się dzieje powiedział bez zbędnych wstępów. Słyszałem, że pułkownik zagroził odejściem. Dlaczego?Darius wzruszył ramionami. I co, zrezygnował? spytała Connie. Nie.Generał przyleciał.Ich rozmowę dało sięsłyszeć z daleka.Potem odleciał i tyle. I nie wiesz, o co chodzi?Powoli pokręcił głową.Wyraznie wahał się, czymówić dalej, a Connie była pewna, że chodzi o cośważnego. Moi synowie tam są powiedziała Connie. Synowie? Spojrzał na nią ostro. Dotądsłyszałem tylko o Samie.Wzięła duży łyk wina. Chcę, żebyś mi zaufał powiedziała. Więcmówię ci prawdę.Na tym polega zaufanie, prawda? Podobno odparł oschle. Urodziłam blizniaki.Sama i Davida.Chybapodobały mi się wtedy biblijne imiona. Dobre imiona dla silnych mężczyzn skomentowałDarius. Byli blizniętami dwujajowymi.Sam urodził siękilka minut wcześniej, ale był mniejszy, lżejszy odwieście gramów. Zdziwiła się, że zdradza ją drżeniegłosu.Opanowała je, nie chcąc się rozkleić. Miałamdepresję poporodową.Okropną.Wiesz, co to jest?Nie odpowiedział, ale była pewna, że nie wie. Czasami, kiedy kobieta rodzi dziecko, jej hormonydostają kręćka.Wiedziałam o tym.W końcu jestempielęgniarką. Więc bierze się pigułki i tak dalej? spytał Darius. Tak potwierdziła. Jakoś się trzymałam, ale nasamym początku.wymyśliłam sobie.chyba mogę tonazwać fantazją.%7łe coś jest nie w porządku z Davidem. Nie w porządku? Tak.Nie w sensie fizycznym.Był ślicznymdzieckiem.I mądrym.To było dziwne, bo najpierw bałamsię, że będę go wolała od Sama, skoro był większy, takiśliczny i czujny.Darius odstawił pustą puszkę i otworzył następną. A potem ten wypadek.Meteoryt. Słyszałem o tym powiedział Darius zzainteresowaniem. Jakieś dwadzieścia lat temu, nie? Trzynaście lat temu. To musiało być interesujące.Meteoryt rozwaliłelektrownię nuklearną.Ludzie pewnie wpadli w panikę. Można tak powiedzieć powiedziała suchoConnie. Wciąż nazywają Perdido Beach doliną opadówradioaktywnych.Oczywiście powiedzieli nam, żewszystko w porządku.To znaczy mnie tego niepowiedzieli.Ja się dowiedziałam, że mój mąż, ojciecmoich dwóch małych synków, był jedyną śmiertelnąofiarą.Darius pochylił głowę. Ofiarą opadów? Nie, samego uderzenia.Nie cierpiał.W ogóle niemiał pojęcia, co się dzieje.Po prostu znalazł się wniewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie. Zabity przez meteoryt. Darius pokręcił głową.Connie wiedziała, że w Afganistanie otarł się o śmierć. Wtedy depresja wróciła.Jeszcze gorsza niżwcześniej.I to przekonanie, wręcz pewność, że zDavidem jest coś nie tak.Coś bardzo, bardzo nie tak.Wspomnienie tamtych dni oszołomiło ją do tegostopnia, że nie była w stanie mówić.Szaleństwo było takbardzo rzeczywiste.To, co na początku stanowiłosymptom depresji poporodowej, stało się czymś wrodzaju psychozy [ Pobierz całość w formacie PDF ]