RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
."Ale ja naprawdę widziałem już jednego po tej stronie Grzbietu Świata, a dzisiaj zobaczyłem drugiego."Gospodarz potarł łysinę.- Ach.Ach tak, to znaczy nie, lady, ściśle rzecz biorąc, nie.Ale moglibyśmy doznać, możesz być pewna, gdyby dwudziestu dzikusów włóczyło się swobodnie.Cóż, każdy pamięta jak zabijali, plądrowali i palili przez całą drogę do Cairhien.Mężczyźni z naszej wioski pomaszerowali na bi­twę pod Lśniącymi Murami, kiedy ludy zebrały się aby dać im odpór.Ja sam w tym czasie cierpiałem z powodu nad­werężonego kręgosłupa, dlatego nie poszedłem z nimi, ale pamiętam dobrze.Wszyscy pamiętamy.W jaki sposób do­stali się tutaj, tak daleko od swej ziemi, i po co, nie wiem, jednak lord Orban i lord Gann uratowali nas.Usłyszeli szmer aprobaty, dolatujący od świątecznie ubra­nych mieszkańców.Sam Orban zaś szedł ciężko przez wspólną salę, zdając się nie dostrzegać nikogo prócz gospodarza.Zanim podszedł zupełnie blisko, Perrin mógł już wyczuć bijący od niego zapach skwaśniałego wina.- Gdzie się podziała ta staruszka z ziołami, Furlan? ­dopytywał się Orban.- Ganna bolą rany, a moja głowa pęka.Furlan skłonił się, omal dotykając czołem podłogi.- Ach, Matka Leich wróci rankiem, lordzie Orban.Po­ród, lordzie.Powiedziała jednak, że zeszyła i opatrzyła za­równo twoje rany, jak i rany Ganna, tak że nie ma się czego obawiać.Ach, lordzie Orban, pewien jestem, że jak wróci, rano, w pierwszej kolejności zajrzy do ciebie.Pokryty bandażami człowiek wymruczał coś cicho pod nosem - prócz Perrina oczywiście nikt tego nie słyszał ­na temat oczekiwania na wiejską kobietę "wyrzucającą swój gnój" i jeszcze coś o byciu "zszywanym jak worek mięsa".Potem podniósł ponure, wściekłe oczy i po raz pierwszy przyjrzał się nowo przybyłym.Na Perrina nie zwrócił prawie wcale uwagi, co zresztą w ogóle tamtego nie zaskoczyło.Jego oczy rozszerzyły się odrobinę, gdy zobaczył Loiala."Widział już Ogirów - pomyślał Perrin - ale nie spo­dziewał się spotkać tutaj jednego z nich.".i zwęziły, kiedy wzrokiem objął postać Lana."Rozpoznaje wojownika, kiedy spotka się z nim twarzą w twarz, lecz nie sprawia mu to przyjemności.".wreszcie rozjaśniły, gdy pochylił się, aby zajrzeć do wnętrza kaptura Moiraine, choć nie znajdował się dostate­cznie blisko, żeby móc dojrzeć jej twarz.Perrin postanowił nie zwracać uwagi na opowieść, którą przed chwilą usłyszał, miał nadzieję, że Moiraine i Lan po­stąpią podobnie.Błysk w oczach Strażnika przekonał go jednak, że się mylił.- W tuzin pokonaliście dwudziestu Aielów? - zapy­tał Lan martwym głosem.Orban wyprostował się, zamrugał oczyma.Świadomie niedbałym głosem odrzekł:- Tak, kiedy się ściga Róg Valere, należy liczyć się z takimi rzeczami.Dla Ganna i dla mnie nie pierwsze to takie spotkanie i zapewne nie ostatnie, zanim wreszcie znaj­dziemy Róg.Jeśli Swiatłość nam dopomoże.- Brzmiało to tak, jakby Światłość nie mogła uczynić nic innego.­Rzecz jasna, nie wszystkie walki toczyliśmy z Aielami, za­wsze bowiem znajdą się tacy, którzy, jeśli tylko będą mogli, zapragną powstrzymać Myśliwych.Ganna i mnie nie da się łatwo powstrzymać.Kolejny szmer aprobaty doleciał ze strony zgromadzo­nych w gospodzie mieszkańców miasta.Orban wyprostował się jeszcze bardziej.- Straciliście sześciu ludzi i wzięliście jeńca.- Lan wypowiedział te słowa obojętnym tonem, z którego nie wy­nikało, czy uważa ten wynik za korzystny, czy nie.- Tak - odrzekł Orban.- Pozostałych zabiliśmy, po­mijając tych, którzy uciekli.Bez wątpienia chowają teraz swoich poległych.Słyszałem, że tak czynią.Poszukują ich wciąż Białe Płaszcze, ale nigdy nikogo nie znajdą.- To są tu Białe Płaszcze? - zapytał ostro Perrin.Orban spojrzał na niego, powtórnie nie poświęcając mu nawet odrobiny uwagi.Kolejny raz zwrócił się do Lana.- Białe Płaszcze zawsze wtykają swe nosy tam, gdzie nikt ich nie chce, ani nie potrzebuje.Niekompetentne osły, wszyscy co do jednego.Tak, przez cały dzień jeżdżą po okolicy, ale wątpię, czy znajdą coś prócz własnych cieni.- Też tak sądzę - powiedział Lan.Zabandażowany mężczyzna zmarszczył brwi, jakby nie­pewny, co Lan właściwie chciał powiedzieć, po czym po­nownie odwrócił się w stronę gospodarza.- Natychmiast znajdź tę starą, słyszysz! Głowa mi pęka.Rzucił Lanowi pożegnalne spojrzenie i utykając poszedł w kierunku schodów.Potem wspiął się po nich, pokonując po jednym stopniu, ścigany szmerem podziwu, przeznaczo­nym dla Myśliwego, który zabija Aielów.- To miasto pełne jest rozmaitych wydarzeń - oz­najmił głębokim głosem Loial i zaraz zwróciły się na niego wszystkie oczy.Z wyjątkiem spojrzeń kapitanów, którzy, jeśli Perrin dobrze ich rozumiał, rozmawiali właśnie o li­nach.- Gdziekolwiek się udam, wy, ludzie ciągle coś ro­bicie, spieszycie się i pędzicie, pakujecie w rozmaite przy­gody.Jak możecie wytrzymać tyle podniecenia?- Ach, przyjacielu Ogirze - odrzekł na to Furlan ­poszukiwanie podniecenia to właśnie nasz sposób życia.Jakże żałuję, że nie mogłem uczestniczyć w marszu do Lśnią­cych Murów.Cóż, niech mi wolno będzie opowiedzieć.- Nasze pokoje - Moiraine nie podniosła nawet gło­su, ale jej słowa ucięły rozpoczynającą się przemowę go­spodarza niczym ostry nóż [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl