RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Enjoy the ride  powiedziaÅ‚ z uÅ›miechem.Samochód ruszyÅ‚, a pasażer oddaÅ‚ siÄ™ obserwacji miasta.Niespo-kojny Nowy Jork przesuwaÅ‚ siÄ™ przed jego oczami.Jechali w górÄ™Lexington Avenue, po czym skrÄ™cili w lewo, przejeżdżajÄ…c obok Ra-cquet Club.Fasada w stylu renesansowego paÅ‚acu wprawiÅ‚a goÅ›cia wzdumienie.To byÅ‚ ostatni styl architektoniczny, jaki spodziewaÅ‚ siÄ™ tuznalezć.Dotarli do Madison, cadillac jechaÅ‚ dÅ‚ugÄ… alejÄ…, przekracza-jÄ…c wiele przecznic, caÅ‚y czas w natężonym ruchu.Kiedy w koÅ„cuznalezli siÄ™ przy budynku Sony, Å‚atwym do rozpoznania z uwagi naswój wierzchoÅ‚ek w stylu chippendale, limuzyna zwolniÅ‚a i zatrzyma-Å‚a siÄ™ na nastÄ™pnym rogu ulicy.51  The office is here  oznajmiÅ‚ szofer, wskazujÄ…c na wejÅ›cie dodrapacza chmur. Mister Moliarti is expecting you.Tomás wysiadÅ‚ i zachwyciÅ‚ siÄ™ budynkiem.ByÅ‚a to imponujÄ…cawieża z szarozielonego polerowanego granitu, o ponad czterdziestupiÄ™trach i nowoczesnych, prawie aerodynamicznych konturach.Wy-szedÅ‚ z niej pospiesznie dobrze opatulony mężczyzna i zbliżyÅ‚ siÄ™, niezważajÄ…c na podmuch lodowatego wiatru. Profesor Noronha?Tomás rozpoznaÅ‚ portugalski z brazylijsko-amerykaÅ„skim akcen-tem swojego telefonicznego rozmówcy. DzieÅ„ dobry. DzieÅ„ dobry, profesorze.Nazywam siÄ™ Nelson Moliarti, repre-zentujÄ™ American History Foundation.MiÅ‚o pana poznać. CaÅ‚a przyjemność po mojej stronie.UÅ›cisnÄ™li sobie dÅ‚onie.Moliarti byÅ‚ niskim, chudym mężczyznÄ… osiwych, krÄ™conych wÅ‚osach.MaÅ‚e oczka i wÄ…ski nos, krzywy jak za-ostrzony hak, upodobniaÅ‚y go do drapieżnego ptaka. Witamy  powiedziaÅ‚. DziÄ™kujÄ™  odparÅ‚ gość.RozejrzaÅ‚ siÄ™ wokół. Co za paskudnymróz, prawda? Tak, tak, bardzo zimno  potwierdziÅ‚ tamten i skinÄ…Å‚ rÄ™kÄ….ProszÄ™, chodzmy do Å›rodka.Zrobili kilka kroków i schronili siÄ™ w ciepÅ‚ym azylu wykwintnegobudynku.Tomás podziwiaÅ‚ marmurowe atrium ozdobione zadziwia-jÄ…cÄ… rzezbÄ… blokiem granitu, jak gdyby zawieszonym w stalowympojemniku.Pod nim szemraÅ‚ strumyczek wody.Moliarti zauważyÅ‚, żeprofesor oglÄ…da rzezbÄ™, i siÄ™ uÅ›miechnÄ…Å‚. Ciekawa, prawda? WykonaÅ‚ jÄ… amerykaÅ„ski rzezbiarz. InteresujÄ…ce. ProszÄ™, nasze office znajduje siÄ™ na dwudziestym trzecim piÄ™-trze.Wsiedli do windy i pojechali do góry ze zdumiewajÄ…cÄ… prÄ™dkoÅ›ciÄ….Po kilku sekundach otworzyÅ‚y siÄ™ drzwi i wysiedli na piÄ™trze zaj-mowanym przez fundacjÄ™.Główne drzwi wykonane byÅ‚y z matowegoszkÅ‚a w lÅ›niÄ…cej stalowej framudze, z wytÅ‚oczonym z przodu logoty-pem instytucji.Królewski orzeÅ‚ trzymaÅ‚ w szponach gaÅ‚Ä…zkÄ™ drzewaoliwnego oraz szarfÄ™ z Å‚aciÅ„skim napisem Hos successus alit:52 possunt, quia posse videntur*.Poniżej widniaÅ‚a pieczęć z wykaligra-fowanymi inicjaÅ‚ami AHF.* Tych powodzenie podsyca: mogÄ…, ponieważ wyglÄ…dajÄ… na takich, że mogÄ….Tomás przeczytaÅ‚ sentencjÄ™ i wytężyÅ‚ pamięć. Wergiliusz  przypomniaÅ‚ sobie. SÅ‚ucham? To powiedzenie  wyjaÅ›niÅ‚ Portugalczyk, wskazujÄ…c na szarfÄ™trzymanÄ… przez orÅ‚a. To cytat z Eneidy Wergiliusza. PrzeczytaÅ‚zdanie ponownie i wyjaÅ›niÅ‚ jego sens:  Powodzenie stanowi zachÄ™-tÄ™: mogÄ…, ponieważ myÅ›lÄ…, że mogÄ…. Ach tak.To nasze motto. Moliarti siÄ™ uÅ›miechnÄ…Å‚. Sukcesprzynosi sukces, żadna, nawet najwiÄ™ksza przeszkoda nie zdoÅ‚a naszatrzymać. PopatrzyÅ‚ na NoronhÄ™ z szacunkiem. Jest pan biegÅ‚yw Å‚acinie? Naturalnie  odrzekÅ‚ tamten. Znam Å‚acinÄ™, grekÄ™ i jÄ™zykkoptyjski, chociaż nie ćwiczÄ™ wystarczajÄ…co. WestchnÄ…Å‚. ChcÄ™też zacząć naukÄ™ hebrajskiego i aramejskiego, aby poszerzyć hory-zonty.Amerykanin zagwizdaÅ‚ z wrażenia, ale nie skomentowaÅ‚.Przekro-czyli drzwi i przeszli obok recepcji.Moliarti poprowadziÅ‚ goÅ›cia kory-tarzem do nowoczesnego gabinetu, który zajmowaÅ‚a antypatycznasześćdziesiÄ™ciolatka. A oto nasz profesor  powiedziaÅ‚, wskazujÄ…c na Tomasa.Ko-bieta podniosÅ‚a siÄ™ i pozdrowiÅ‚a go skinieniem gÅ‚owy. Hi. To pani Theresa Racca, sekretarka przewodniczÄ…cego fundacji. Hello  przywitaÅ‚ jÄ… przybyÅ‚y i uÅ›cisnÄ…Å‚ dÅ‚oÅ„. Czy jest John?  zapytaÅ‚ przewodnik. Yes.Przedstawiciel fundacji zapukaÅ‚ do drzwi i prawie nie czekajÄ…c,otworzyÅ‚ je.Za ciężkim, mahoniowym, wypolerowanym biurkiemsiedziaÅ‚ prawie Å‚ysy mężczyzna.Resztki siwych wÅ‚osów zaczesanemiaÅ‚ do tyÅ‚u.U doÅ‚u jego twarzy zaznaczaÅ‚ siÄ™ wyraznie podwójnypodbródek.WstaÅ‚ i otworzyÅ‚ ramiona w powitalnym geÅ›cie.53  Nel, come in. To profesor Noronha z Lizbony  Moliarti przedstawiÅ‚ goÅ›cia. Profesorze, to John Savigliano, przewodniczÄ…cy executive board wAmerican History Foundation.Savigliano wyszedÅ‚ zza biurka z szerokim, miÅ‚ym uÅ›miechem wy-tÅ‚oczonym na twarzy. Welcome! Welcome! Witamy w Nowym Jorku, profesorze. DziÄ™kujÄ™.Z entuzjazmem uÅ›cisnÄ™li sobie rÄ™ce. Jak upÅ‚ynęła podróż? Bardzo dobrze. Wspaniale! Wspaniale!  Gestem lewej rÄ™ki wskazaÅ‚ na wy-godne skórzane kanapy w kÄ…cie gabinetu. ProszÄ™ usiąść.Tomás rozsiadÅ‚ siÄ™ wygodnie na wskazanym miejscu i bÅ‚yskawicz-nie oszacowaÅ‚ biuro.Umeblowano je w stylu konserwatywnym.Zcia-ny i sufit wyÅ‚ożono drewnem.Meble byÅ‚y europejskie, prawdopo-dobnie francuskie lub wÅ‚oskie, osiemnastowieczne.Za ogromnymoknem rozciÄ…gaÅ‚ siÄ™ Manhattan.Gość uÅ›wiadomiÅ‚ sobie, że wychodziono na poÅ‚udnie, gdyż wÅ›ród licznych drapaczy chmur po lewej roz-poznaÅ‚ Chrysler Building i spiczastÄ… iglicÄ™ Empire State Building.TrochÄ™ dalej, jak gdyby w gigantycznej miniaturze, dostrzegÅ‚ prze-szklone fasady blizniaczych wież World Trade Center.PodÅ‚oga wbiurze przewodniczÄ…cego fundacji wykonana byÅ‚a z lakierowanegoorzecha amerykaÅ„skiego.W rogach pokoju staÅ‚y ogromne kwiaty.Dekoracji dopeÅ‚niaÅ‚a piÄ™kna abstrakcja przedstawiajÄ…ca jaskrawo-czerwone formy na oliwkowym tle. To Franz Marc  wyjaÅ›niÅ‚ Savigliano, zauważajÄ…c zaintereso-wanie profesora obrazem. Zna pan? Nie  odpowiedziaÅ‚ Tomás, krÄ™cÄ…c gÅ‚owÄ…. ByÅ‚ przyjacielem Kandinskiego, razem zaÅ‚ożyli w tysiÄ…c dzie-więćset jedenastym roku grupÄ™ Der Blaue Reiter. oznajmiÅ‚. Ku-piÅ‚em to płótno cztery lata temu na aukcji w Monachium. Gwizd-nÄ…Å‚. MajÄ…tek, proszÄ™ mi wierzyć, prawdziwy majÄ…tek. John jest miÅ‚oÅ›nikiem znakomitych obrazów  wyjaÅ›niÅ‚ Mo-liarti. W domu ma Pollocka i Mondriana, wyobraża sobie pan?54 Savigliano uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i opuÅ›ciÅ‚ wzrok. Och, to mój maÅ‚y nałóg. SpojrzaÅ‚ na Tomasa. Napije siÄ™pan czegoÅ›? Nie, dziÄ™kujÄ™. ProszÄ™ siÄ™ nie krÄ™pować.Kawy? Mamy tu wspaniaÅ‚e cappucci-no. Mm.dobrze, niech bÄ™dzie cappuccino.PrzewodniczÄ…cy skierowaÅ‚ gÅ‚owÄ™ w stronÄ™ drzwi. Theresa!  zawoÅ‚aÅ‚. Tak, panie przewodniczÄ…cy? ProszÄ™ przynieść trzy cappuccino i kilka cookies. Right away, proszÄ™ pana.Mężczyzna zatarÅ‚ rÄ™ce i uÅ›miechnÄ…Å‚siÄ™. Profesorze  zaczÄ…Å‚  mogÄ™ mówić do pana Tom? Tom?  rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ gość. Jak Tom Hanks? Nie ma spra-wy. Mam nadziejÄ™, że nie ma pan nic przeciwko temu.Widzi pan,my, Amerykanie, jesteÅ›my bardzo bezceremonialni. WskazaÅ‚ nasiebie. ProszÄ™ mówić mi John. A ja jestem Nel  dodaÅ‚ Moliarti. Czyli wszystko jasne  zawyrokowaÅ‚ Savigliano.SpojrzaÅ‚ nadrapacze chmur widoczne za oknem. Po raz pierwszy w NowymJorku? Tak, nigdy dotÄ…d nie opuszczaÅ‚em Europy. I podoba siÄ™ panu? Jeszcze niewiele widziaÅ‚em, ale na razie wydaje mi siÄ™ w po-rzÄ…dku  odrzekÅ‚ Tomás z lekkim wahaniem. Widzi pan, przyglÄ…-dam siÄ™ tym ulicom i Nowy Jork wydaje mi siÄ™ sceneriÄ… z filmuWoody'ego Allena.Amerykanie wybuchnÄ™li Å›miechem. Dobre!  wykrzyknÄ…Å‚ przewodniczÄ…cy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl