[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miał gęsty zarost na twarzy, długiebokobrody sięgające do linii przyciętych krótko, zgodnie z meksykańskimzwyczajem, wąsów, o łotrzykowsko zakręconych do góry końcach.Podkreślało totylko szczupłość i zawadiackość jego twarzy.Zimne niebieskie oczy jak zwyklewyglądały, zaskakująco kontrastując z ciemną opaloną skórą.Jego oczy zwęziły się i przeszywały ją spojrzeniem na wylot.Bez słowaprzechylił głowę, by napić się znowu z butelki, po czym wytarł usta wierzchemdłoni.A ponieważ w dalszym ciągu nie odezwał się ani słowem, Ginny zaczęłarozpaczliwie myśleć, że sama powinna coś powiedzieć, cokolwiek, byleby tylko niepatrzył na nią w taki sposób.W końcu, kiedy otworzyła usta, wszystkie spokojne, rozsądne słowa, któreprzygotowywała na tę okoliczność, uciekły jej z głowy i jedyne, co była w staniewypowiedzieć, to jego imię.- Steve - szepnęła.- Ja.- Ty!Tym jednym, pełnym pogardy i nienawiści słowem jak nożem przeciął jejdrżące słowa.I mówił dalej tym samym nienawistnym tonem:- Por Dios! Czułem, że wszystko sprzysięgło się dzisiaj przeciwko mnie!Najpierw wpadam prosto na dwa oddziały zwiadowców, a potem spotykam ciebie ito właśnie tutaj!Czując na sobie jego gniew, mimowolnie skuliła się, kiedy zrobił krok w jejstronę - po czym zatrzymał się gwałtownie.- Czy mam czuć się zaszczycony z powodu tej wizyty? Madame du Plessis -Anula & Polgara & ponaousladanscnajwyżej ceniona kurtyzana w całym Mexico City - kobieta, która rzuciłafrancuskiego hrabiego dla meksykańskiego pułkownika.Bosonoga, zmysłowa tan-cerka na prywatnych przyjęciach u Maksymiliana - moja żona, kurwa!Zaśmiał się z okrucieństwem, widząc, jak poczerwieniała na twarzy.- Potrafisz się jeszcze rumienić? Nigdy nie przestaniesz mnie zdumiewać.Więc przyjechałaś tutaj.Jego chrapliwy śmiech szarpał jej i tak mocno podrażnione nerwy.Wzdrygnęła się na jego dzwięk i zasłoniła rękami uszy.- Muszę przyznać, że jestem pełen podziwu, że masz w sobie tyleniezmąconego niczym tupetu! Jaką brudną sztuczkę tym razem chowasz wzanadrzu? We wszystkich pokojach ukryłaś żołnierzy, którzy czekają, żeby mniezabrać? A może zaplanowałaś, że zrobisz to sama - może przypadkiem masz pistoletschowany pod poduszką? Co się dzieje, droga pani, gdzie się podział twój ostryjęzyk? Nie pamiętam, żebyś kiedykolwiek potrafiła siedzieć cicho!W czystej desperacji Ginny próbowała znalezć coś na własną obronę,powiedzieć cokolwiek, byleby tylko nie słyszeć jego napastliwych słów, którymichłostał ją jak batem.- Czy musisz tak bezlitośnie oskarżać mnie o wszystko, nie dając szans naobronę? Czy zawsze musisz podejrzewać mnie o najgorsze? O Boże, Steve -wysłuchaj mnie, pozwól mi.-Pozwolić ci? Pozwolić na co? %7łebyś znowu mnie zdradziła? %7łebyś mogłarozkoszować się własną przebiegłością i sprytem, tak jak wtedy, kiedy widziałem ciępo raz ostatni? Niech cię piekło pokłonie, ty mała, zdradliwa suko! Nic z tego.Mamdosyć twoich oszust i kłamstw - powinnaś to już wiedzieć! Po co tu przyjechałaś?Co cię skłoniło do oderwania się od rozlicznych uciech w Mexico City? Czego udiabła chcesz tym razem?Zanim zdążyła odpowiedzieć, opróżnił butelkę do dna, zamachnął się i z całejsiły rzucił nią o ścianę.Roztrzaskała się z hukiem na tysiące drobniutkichkawałeczków, które leżały na podłodze połyskując w blasku ognia jak kropelki krwi.Ginny ocknęła się z transu, wstała i podeszła do niego.W jej oczach lśniłyAnula & Polgara & ponaousladanscłzy.- Czy naprawdę zechcesz mnie wysłuchać? Twój znajomy, pan Bishop,przysyła ci przeze mnie wiadomość.Przywiózł mnie tutaj Paco.- Paco! Na Boga, czy twoja nikczemność nie zna granic? Czy jego też udało cisię uwieść? A Bishop - chyba musiał zwariować! Zaufać komuś takiemu jak ty!- Jesteś tak samo głupi, uparty i nieznośny jak zawsze! Czy ty nie rozumiesz?Wmówiono mi, że nie żyjesz! Devereaux zabawił się kosztem nas obojga - to byłpodstęp, żebyś uwierzył, że spiskowałam wraz z nim przeciwko tobie.O Boże!Jeśli stałam się dziwką, to pierwszy raz zrobiłam to dla ciebie.Obiecał, że daruje ciżycie, jeśli ja.- Daruje życie! Czy to więzienie, do którego mnie posłałaś, nazywasz życiem?Zmiesz nazywać życiem to piekło?- Steve! Posłuchaj.- Nie! - rzucił jej prosto w twarz: - Nie możesz powiedzieć nic, co chciałbymusłyszeć, Madame du Plessis.Jeśli cokolwiek znaczy dla ciebie twoje nędzne życie,radzę ci, zabieraj się stąd i nie pokazuj mi więcej na oczy.Możesz równie dobrzesiedzieć całą noc i pisać wiadomość, którą mi masz przekazać, bo przysięgam, żejeśli będę musiał patrzeć na ciebie, to ukręcę ci kark, ty fałszywa dziwko!Zamiast uciec przed jego spojrzeniem, podeszła do niego boso i zarzuciła muręce na szyję.Przytuliła się do niego tak mocno, że aż sam się zdziwił mimo swejwściekłości.- Przyjechałam tu, bo cię kocham, Steve.Zabij mnie, jeśli taka twoja wola -zrób, co chcesz, to nie ma znaczenia.Zcisnął ją rękami za gardło, rycząc wściekle jak zwierzę.Słowa uwięzły jej wgardle, a przed oczami zaczęły tańczyć świetlne ogniki.Jego palce zaczęły corazbardziej zaciskać się na jej szyi, a głos dochodził z daleka.- Właśnie o tym marzyłem, ty dziwko! Od chwili kiedy zobaczyłem cię wOrizabie, ubraną na biało jak anioł - tak czystą na zewnątrz i taką zepsutą w środku [ Pobierz całość w formacie PDF ]